Bigos polski

Pan premier Jarosław Kaczyński powiedział, że 2006 r. to był najlepszy rok z ostatnich 17 lat. Czy jednak dla każdego? Na przykład dla SLD był to trudny rok. Trzęsie porteczkami po dojściu do władzy PiS? Otóż nie! SLD trudno było się odnaleźć nie tylko w opozycji, ale przede wszystkim trudno z powodu zniesmaczenia brudami!

„Moim Rodakom życzę, abyśmy mogli być dumni z naszej Ojczyzny, która mimo starań kaczoprawicy wciąż jest III RP, a nie IV ani Ubekistanem, ani królestwem nie z tego Świata. (…) Premierowi życzę kompetentnych współpracowników i niedeprawowania byłych członków PZPR propozycjami wejścia w nowy układ. Rządowi Jarosława K. – mniej afer” – napisała z okazji Świąt na swoim blogu pani profesor Joanna Senyszyn, co brzmi jak głos na alarm: jesteśmy zagrożeni Ubekistanem, układem, a afery trawią zdrową tkankę państwa odziedziczonego po rządach premierów Leszka Millera i Marka Belki.

„Polityka w 2006 roku przez taśmy z sypialni pani Renaty Beger i seksaferę sięgnęła dna. I dotyczy to wszystkich uczestników życia publicznego, które stało się bardzo, bardzo brudne” – powiedział z dezaprobatą pan Jerzy Szmajdziński, sekretarz generalny Sojuszu.

Gdyby uczestniczył w życiu publicznym SLD, byłoby zupełnie inaczej. Bo i czymże są afery starachowicka, lekowa, osocza, ratuszowa, opolska, sprzętowa, „jednorękich bandytów”, Rywina, orlenowska na tle, dajmy na to, takiej „korupcji politycznej” w PiS? Bajką o żelaznym wilku dla niegrzecznych dzieci i niczym, niczym więcej.

Czy jednak Platforma Obywatelska nie jest partią jeszcze bardziej aferalną aniżeli PiS? Nie, nie chodzi wcale o aferałów z początku lat 90. ani nawet nie o pana posła Tomasza Szczypińskiego z PO, którym (oczywiście „na tle politycznym”) interesuje się ostatnio prokuratura, tylko o odkrycie z ostatniej chwili, dokonane dzięki panu Bogdanowi Zdrojewskiemu. Nowo wybrany szef klubu PO zdemaskował partię na zakończenie roku i pan Donald Tusk powinien coś zrobić z dywersją we własnych szeregach. Oto pan Zdrojewski zaproponował panu Janowi Marii Rokicie funkcję „premiera z Krakowa”, to jest, że znów mógłby stanąć na czele „gabinetu cieni”. Miły prezent pod choinkę również dla pana Donalda Tuska (Rokita w cieniu). Ale też, czy jednak pan prezydent Lech Wałęsa nie uczulał w jednym ze swoich felietonów „Czkawka polityczna” na trudny przypadek Jana Marii Rokity: „Mechanizm czkawki jest sprawiedliwy i nikogo nie omija. Opozycji też nie, bo i Platforma Obywatelska ma kłopot. Co z tym Rokitą? – pytają się nawzajem. Lider partii, a taki niesforny”.

Właśnie. Co z tym Rokitą? Pan Bogdan Zdrojewski nieopatrznie zaproponował przyszłemu „premierowi z Krakowa” przygotowanie na przełomie stycznia i lutego wersji roboczej propozycji programowej „gabinetu cieni”. W publikacji miałyby się znaleźć pomysły PO na poprawę funkcjonowania państwa, a ostateczna wersja gotowa miałaby być na wiosnę. Na wiosnę? Półtora roku po wyborach, do których Platforma szła ponoć z lepszym programem niż PiS, okazuje się, że jeszcze nie ma nawet wersji roboczej programu?!

Na jakiej podstawie zatem podczas październikowego marszu Platformy Obywatelskiej na transparentach można było zobaczyć napisy: „Tu są wykształciuchy!”? A pan Donald Tusk podkreślał jeszcze wtedy z dumą przynależność do grupy obśmianej przez pana ministra Ludwika Dorna. „Przyszliśmy tu, by powiedzieć 'dość!’. Żeby cała Polska zobaczyła, jak wyglądają wykształciuchy i łże-elity!”

Ano ładnie dziś widocznie wyglądają, skoro pani Monika Olejnik wolała zaprosić do ostatniej „Kropki nad i” w starym roku pana premiera Dorna, aniżeli np. „premiera z Krakowa”, a politykiem roku 2006 ogłosiła prawie pana Andrzeja Leppera. „Prawie”, jak wiadomo, robi wielką różnicę, ale też takie można było odnieść wrażenie, skoro przez pierwszą część rozmowy pytała pana ministra Dorna o pana Andrzeja Leppera, i znowu o niego, tak w kółko, czego jeszcze okropnego musi się dopuścić, żeby wylecieć z rządu, albo czy pan Dorn się nie wstydzi być w jednym rządzie z panem Lepperem itd., itp. W każdym razie pani Monika Olejnik bardzo dużo uwagi poświęciła liderowi Samoobrony, i nie każdy mógł zaskarbić sobie takie względy.

Pan Ludwik Dorn na pewno nie, bo musiał bardzo panią Monikę Olejnik rozczarować, gdy powiedział, że dopiero ewentualne zarzuty karne mogą spowodować, że dla Andrzeja Leppera nie będzie miejsca w rządzie, albo gdy pytała, czy nie żałuje, że użył słowa „wykształciuchy” w stosunku do rzekomo inteligencji in gremio. A pan minister Dorn zamiast wyrazić oczekiwaną skruchę spokojnie przypomniał, a może nawet wręcz wyjaśnił, że oczytany inteligent powinien kojarzyć, że „wykształciuchy” to w tłumaczeniu – sołżenicynowskie „inteligienczestwo” itd.

Mniejsza już zresztą o większość, jak długo pani Monika Olejnik jest w stacji komercyjnej o nieporównanie mniejszej widowni aniżeli TVP. A idzie tu chyba jednak nowe, bo okazuje się, że w telewizji publicznej również nie poznali się na walorach intelektualnych i moralnych pana Jerzego Owsiaka. „Jestem naprawdę wkurzony” – powiedział „Jurek” Owsiak „Wyborczej” na wieść o tym, że TVP 2 postanowiła skrócić transmisję nadchodzącego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Nie wykluczył, że pomyśli o przeprowadzce do stacji komercyjnej. No, no. Tylko że skoro tam potrafią liczyć, to czy nie skalkulują, ile kosztuje WOŚP?

Julia M. Jaskólska

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl