Służby celne udaremniły przemyt broni z Ukrainy
Funkcjonariusze służby celnej udaremnili przemyt broni z Ukrainy. W ich ręce dostało się działko przeciwlotnicze produkcji rosyjskiej, montowane na okrętach wojennych. Działko próbowały przemycić dwie Ukrainki.
To miała być rutynowa kontrola celna. Duże było, więc zdziwienie funkcjonariuszy, gdy w samochodzie dostawczym na ukraińskich numerach, w którym miały być elementy hydrauliczne były części działka przeciwlotniczego AK-630. Sprawą natychmiast zajęła się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego – mówi rzecznik ministra – koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.
– Jest to system sześciolufowy, zautomatyzowany, system artyleryjski służący do zestrzeliwania obiektów powietrznych, montowany na okrętach wojennych. Dysponuje takim sprzętem Marynarka Wojenna. Mamy do czynienia z bronią bardzo niebezpieczną o wysokim zaawansowaniu technologicznym – informuje Stanisław Żaryn.
Do próby przemyty doszło 31 marca na przejściu granicznym w Dorohusku, ale dopiero dziś służby ujawniły tę informację. W wyniku dalszych działań ABW zabezpieczyło także tysiąc trzysta paczek papierosów bez akcyzy. W sumie zatrzymano cztery osoby pochodzenia ukraińskiego. Jak dodaje Stanisław Żaryn nie jest pewne, gdzie broń miała trafić.
– Śledztwo wykaże co de facto z tą bronią miało się zdarzyć, nie wykluczamy, że miejsce docelowe pozostało nierozpoznane do tej pory – dodał rzecznik ministra – koordynatora służb specjalnych.
Skuteczne działania polskich służb to ostrzeżenie dla przemytników – twierdzi profesor Krzysztof Rokiciński z Akademii Marynarki Wojennej.
– To jest sygnał, u nas, przez nas, przez Polskę nie da się przemycić. I to jest meritum problemu. Na pewno przemytnicy zaczynają od przysłowiowego cukierka, aby można było skończyć na brudnej broni, ale każdy sukces rozbestwia – wskazuje prof. Krzysztof Rokiciński.
Śledztwo prowadzi ABW pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Chełmie. Zatrzymanym postawiono zarzut nielegalnego posiadania broni oraz próby jej sprzedaży bez stosownego pozwolenia. Grozi im do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
TV Trwam News/ RIRM