Świadek w sądzie w procesie niemieckiego przedsiębiorcy Hansa G.: jego słów nie brałam do siebie
Te słowa nie były przyjemne, ale ja nie brałam ich wprost do siebie – mówiła w piątek przed Sądem Rejonowym w Wejherowie (Pomorskie) świadek Elwira P. w procesie niemieckiego przedsiębiorcy Hansa G., oskarżonego o znieważenie pięciu pracowników swojej firmy.
Elwira P., która jest też wśród osób uznanych przez prokuraturę za pokrzywdzoną, mówiła przed sądem, że była świadkiem sytuacji, w których Hans G. mówił nieprzychylne rzeczy o Polakach.
„Te słowa nie opisują jednak dokładnie oskarżonego. Często też chwalił pracowników. Pamiętam, kiedy była wielka wyjątkowa kłótnia w firmie i mówił o strzelaniu do ludzi. To oczywiście nie były przyjemne słowa, ale ja nie brałam ich bezpośrednio do siebie i nie czułam się obrażona. Nie zależy mi na tym, żeby Hans G. był za to ukarany. Oskarżony jako człowiek jest czasami nerwowy i zdarza mu się mówić podniesionym głosem. Myślę, że jest cholerykiem. Nawet jak mówił o sobie, że jest hitlerowcem, to sądzę, że nie mówił tego szczerze” – powiedziała świadek, która od ok. 10 lat pracuje w firmach cudzoziemca.
Dodała, że takie wypowiedzi z ust Hansa G. padały, kiedy w firmie dochodziło do stresowych sytuacji i kłopotów z realizacją kontraktów.
„Ale zdarzało mu się też psioczyć na niemieckich kontrahentów” – dodała.
Hansa G., podobnie jak podczas trzech poprzednich rozpraw, nie było w piątek w sądzie, reprezentował go adwokat Piotr Malach.
Kolejna rozprawa odbędzie się 27 kwietnia, podczas której ma być przesłuchanych kilku świadków z działu produkcji firmy, której szefem jest Hans G.
Cudzoziemca oskarżono o popełnienie pięciu przestępstw z art. 216 kodeksu karnego (zagrożonego karą od grzywny do ograniczenia wolności – PAP), dotyczącego znieważenia słowami powszechnie uznanymi za obelżywe. Według prokuratury, Hans G. używał wobec pracowników takich zwrotów jak: „jesteście idioci”, „Polaczki”, „Scheisse Polaken”.
Ponadto niemieckiemu biznesmenowi zarzucono „grożenie jednej z pokrzywdzonych (Natalii Nitek, którą Hans G. miał też znieważać słowami, jest ona też oskarżycielem posiłkowym w procesie przed wejherowskim sądem – PAP) popełnieniem przestępstwa przeciwko życiu, przy czym groźba ta wzbudziła u pokrzywdzonej uzasadnioną obawę jej spełnienia”. Czyn ten jest zagrożony karą do dwóch lat więzienia.
Według prokuratury, do czynów tych dochodziło w okresie od czerwca 2015 r. do stycznia 2016 r. w Dębogórzu (Pomorskie) w siedzibie firmy Hansa G. (zakład produkuje stojaki reklamowe – PAP).
Sprawę nagłośniono w programie pt. „Otwartym tekstem” w Telewizji Republika, wyemitowanym 17 marca 2016 r. W audycji zaprezentowano wykonane z ukrycia nagrania, na których (w tłumaczeniu z angielskiego dokonanym przez telewizję) niemiecki przedsiębiorca mówi m.in.
„Nienawidzę Polaków, nie to, że ich nie lubię, nienawidzę ich. Oni wszyscy są cwelami i idiotami. Lepiej jest w Afryce. Jesteście gównem”. „Tak, jestem! Jestem hitlerowcem! To wina tego kraju (Polski), że taki jestem” – miał też mówić biznesmen.
„Zabiłbym wszystkich Polaków. Nie miałbym z tym problemu” – słychać też na nagraniu.
Początkowo śledztwo prokuratury dotyczyło publicznego propagowania ustroju faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa, albo nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych, a także przestępstwa z art. 257 k.k. związanego z publicznym znieważaniem grupy ludności lub pojedynczych osób z powodu ich przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej, które może się wiązać z karą do trzech lat więzienia. Ostatecznie, prokuratura nie postawiła jednak Hansowi G. zarzutu z art. 257 k.k., ponieważ do czynów oskarżonego nie dochodziło w miejscu publicznym.
Hans G. nie przyznał się do winy i złożył podczas śledztwa wyjaśnienia.
Proces, który toczy się przed sądem wejherowskim, to nie jedyna sprawa sądowa biznesmena z Niemiec. W styczniu 2017 r. przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się przeciwko niemu proces cywilny o naruszenie dóbr osobistych z powództwa byłej pracownicy jego firmy Natalii Nitek. Powódka domaga się przeprosin i zadośćuczynienia w kwocie 150 tys. zł. Jednocześnie w pozwie wzajemnym Hans G. żąda od byłej pracownicy przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na konto WOŚP.
PAP/RIRM