Komorowski pod ścianą transparentów

Transparenty i bannery trzymane przez protestujących przywitały prezydenta
Bronisława Komorowskiego oraz prezydent Republiki Litewskiej Dalię Grybauskaite
podczas obchodów Święta Niepodległości na pl. Piłsudskiego. Pikietujący
manifestowali niezadowolenie z powodu obecnej sytuacji politycznej w Polsce,
którą przyrównywali do czasów komunistycznych. Głośno wyrażali też dezaprobatę
wobec faktu łamania praw Polaków na Litwie.

„Stop dyskryminacji Polaków na Litwie”, „Władze litewskie łamią prawa Polaków na
Litwie” – tego typu napisy widniały na transparentach podczas wczorajszych
obchodów 92. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości na placu
Piłsudskiego w Warszawie.
– Prawa Polaków na Litwie są gwałcone przez rząd i państwo litewskie, które tu,
na tym placu, reprezentuje pani prezydent Grybauskaite. Natomiast prawa Polaków
pomimo zobowiązań międzynarodowych nie są bronione przez rząd i władze Polski,
które na tym placu reprezentuje pan prezydent Bronisław Komorowski. W związku z
tym przyszliśmy o tym przypomnieć i zaprotestować – mówi Adam Chajewski,
wiceprezes Federacji Organizacji Kresowych, trzymający transparent.
Jednak nie tylko łamanie praw naszych rodaków za północno-wschodnią granicą było
przyczyną wyrażenia niezadowolenia podczas uroczystości z udziałem prezydenta
Komorowskiego przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Polacy protestowali również
przeciwko sytuacji politycznej w kraju. Wskazywali, że niebezpieczeństwem dla
demokracji i pluralizmu jest faktyczne sprawowanie władzy zarówno wykonawczej,
jak i ustawodawczej przez jedno tylko ugrupowanie – Platformę Obywatelską. –
Protestuję przeciwko temu, co się dzieje w kraju. Obniżenie stopy życiowej,
okłamywanie społeczeństwa, zadłużanie państwa, zwalnianie z zakładów pracy,
sprzedawanie miejsc pracy razem z ludźmi – wylicza Marek Moczulski, jeden z
protestujących. – Chodzi o to, żeby ludzi nie oszukiwać, nie dawać jakiejś
namiastki dobrobytu, byle czym załatać dziurę budżetową i jednocześnie kierować
do opinii publicznej nic nieznaczące informacje – dodaje pan Franciszek.
Manifestujący są oburzeni, że z powodu pikiety zostali wylegitymowani przez
policję. – Za rządów Kaczyńskich wyszło bardzo dobre prawo, które zezwala na
trzymanie transparentów i wyrażanie swojego niezadowolenia. Wygląda więc na to,
że pan Komorowski to wycofał – zauważa z kolei inna z protestujących.
Istotnie, słuchając przemówień na pl. Piłsudskiego, miało się wrażenie, że
nadeszły nowe czasy ze swoistą nowomową. Uczestnicy uroczystości w Apelu
Poległych na próżno starali się usłyszeć takie zwroty jak „wojna
polsko-bolszewicka”. Słowa wystąpień były tak dobrane, by za wszelką cenę
uniknąć nazwania agresorów po imieniu. Napad na Polskę we wrześniu 1939 r.
prezydent Komorowski określił „bardzo dyplomatycznie”, ani słowem nie
wspominając o jego sprawcach: Niemcach i Rosji.
W przemówieniu na pl. Piłsudskiego nie zatrzymał się też dłużej nad dramatyczną
sytuacją Polaków na Litwie. Wyraził jedynie przekonanie, że wspólnota losu
Polski i Litwy oznacza „zdolność do umacniania polskiej i litewskiej wolności,
bezpieczeństwa, a także stanowi zachętę do rozwiązywania wszystkich problemów
Polaków i Litwinów”. Nie omieszkał podzielić się również swoją satysfakcją, że w
uroczystościach bierze udział Dalia Grybauskaite, prezydent Litwy. – Chciałem w
ten sposób podkreślić to, że jest w dalszym ciągu utrzymywany dobry zwyczaj, że
razem z naszymi braćmi Litwinami cieszymy się wolnością – powiedział Komorowski.
Prezydent Litwy nie pozostawała dłużna w komplementach. Wskazała na
zaangażowanie naszego państwa, by Litwa została przyjęta do Paktu
Północnoatlantyckiego oraz Unii Europejskiej. – Razem jesteśmy silniejsi.
Niechaj wspólna historia dodaje nam wystarczającego natchnienia. Wiwat Polacy! –
zakończyła Grybauskaite.

Jacek Dytkowski

—————————————————-

Tak w Polsce nie było nawet za „towarzyszy szmaciaków”

Z Waldemarem Bonkowskim rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler

Dlaczego w Święto Niepodległości protestuje Pan na placu Piłsudskiego?
– Proszę pana, to, co się dziś w Polsce dzieje, to jest farsa, to są igrzyska
dla ludu, które uwidoczniają jedynie pogardę rządzących wobec Polaków.
Przyszedłem w tym roku z innymi na plac Piłsudskiego protestować przeciwko
obłudzie i fałszowi władz. Od początku jednak, gdy ustawiliśmy się z
transparentami, byliśmy kilkanaście razy legitymowani i spisywani, a także
nękani przez różnych ludzi. Dziwię się, że na Apelu Poległych wzywano Marszałka
Józefa Piłsudskiego, bo ten, gdyby żył, z pewnością przegoniłby wszystkich z
rządzącej partii.

Skąd w Panu tyle żalu?
– Jestem Polakiem, mieszkańcem Kaszub. Wiele pociągów jechało z Kaszub w 1920
roku, by poprzeć Bitwę Warszawską. Patriotyzm mam więc we krwi i powiem panu, że
nie mogę zdzierżyć tej narracji, która zionie z mediów, manipulacji
społeczeństwem i sączenia w niego jadu nienawiści. Przecież robi się dziś
wszystko, żebyśmy nie dowiedzieli się na przykład, jaka była prawda o tragedii
smoleńskiej, a powinniśmy ją poznać, obojętnie jaka by była. Zacząłem jeździć po
Polsce, protestując przeciwko rządom obecnej władzy, jeszcze przed 10 kwietnia.
Nikt więc nie zarzuci mi, że robię to pod wpływem emocji, które narodziły się we
mnie po tej strasznej katastrofie.

Jakich zmian oczekiwałby Pan w Polsce?
– W Polsce bardzo źle się dzieje, przede wszystkim nie ma demokracji, panuje
dyktatura, społeczeństwo jest zastraszane, ludzie boją się mówić o swoich
poglądach. Docierają do mnie sygnały, że niektórzy boją się startować w wyborach
samorządowych, bo jak rządząca partia się dowie, oni i ich najbliższa rodzina
stracą pracę. Tak nie może być. Tego nie było nawet za „towarzyszy szmaciaków”.

Dziękuję za rozmowę.

 

********************************

 

Zabrakło akcentów smoleńskich

Z Bożeną Malitką, uczestniczką uroczystości państwowych na placu
Piłsudskiego w Warszawie w dniu Święta Niepodległości, rozmawia
Piotr Czartoryski-Sziler
Tegoroczne uroczystości na placu Piłsudskiego różniły się według
Pani od tych z lat poprzednich?

– Każdego roku jest troszeczkę inaczej, ale dla mnie zawsze jest to
wielka, podniosła chwila. Pamiętam uroczystości 11 Listopada jeszcze
sprzed wojny, mieszkałam wtedy poza Warszawą, w Mińsku Mazowieckim.
Przeżywałam je wtedy jako młoda dziewczyna. W Mińsku Mazowieckim
stacjonował wówczas 7. pułk ułanów. Pamiętam ich piękne stroje,
amarantowe otoki na czapkach i defiladę na koniach. Cieszę się, że
dziś wraca się do tej tradycji, co było widoczne na tegorocznych
obchodach Święta Niepodległości w Warszawie. Zobaczyłam tu też
biało-amarantowe chorągiewki w rękach żołnierzy, co mnie bardzo
wzruszyło. Od razu przypomniałam sobie słowa pieśni: „Amaranty
zapięte pod szyją. Ach, Boże mój. Jak ci polscy ułani się biją”.

Wychodząc ze starej, przedwojennej szkoły, ten patriotyzm miało
się we krwi…

– Oczywiście. Dziś, choć dużo ludzi zgromadziło się na
uroczystościach na placu Piłsudskiego, to jakoś nie widać było ich
entuzjazmu. My, ludzie jeszcze sprzed II wojny światowej, bardziej
entuzjastycznie podchodzimy do tych uroczystości niż obecne
pokolenie. Bo w naszej krwi jest wciąż Bóg, Honor i Ojczyzna.

Czego zabrakło Pani w tym roku na uroczystościach 11 Listopada?
– Właśnie tego entuzjazmu ludzi, jakiegoś ich przebudzenia, bo
przecież 11 Listopada jest wielkim świętem państwowym. Osobiście
zawsze bardzo je przeżywam. Jeszcze mam zamiar jechać na Powązki,
pod ten monumentalny pomnik ku czci tych wszystkich, którzy zginęli
w katastrofie smoleńskiej.

Nie dziwi Pani fakt, że przed Grobem Nieznanego Żołnierza
zabrakło jednak akcentów smoleńskich?

– To bardzo przykre, że ich nie było, przecież minęło siedem
miesięcy od tej wielkiej tragedii, która nas dotknęła, i powinniśmy
o poległych w tej katastrofie szczególnie pamiętać właśnie w tym
symbolicznym miejscu, jakim jest Grób Nieznanego Żołnierza.
Myślałam, że ta katastrofa obudzi jakoś Naród Polski… Mam jeszcze
nadzieję, że może coś ona jednak zmieni w naszym kraju. Chodzi mi
głównie o młodzież, musimy starać się rozbudzać w niej większy
patriotyzm.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl