Pod bronią, pod koloratką. Duchowni w Powstaniu Wielkopolskim

Poznaniacy wolność wywalczyli
W powstaniu tym myśmy
zwyciężyli
Wielkopolski ziemię obronili
90 lat od tej pamiętnej
chwili
Peja (Slums Attack), „Poznańczyk”, 2008

Niby znaną w historii Powstania Wielkopolskiego kartą, a tak naprawdę
zapomnianą i przemilczaną przez komunistów, był udział w nim duchownych
katolickich. Słynni księża społecznicy z archidiecezji poznańskiej i
gnieźnieńskiej, działacze pozytywistyczni przecież, organizatorzy spółek
majątkowych, banków, czytelni ludowych, towarzystw gimnastycznych stanęli –
nierzadko dosłownie – w pierwszych szeregach oddziałów powstańczych. Powstanie,
jedyne w naszej historii, było zwycięskie. Lecz cenę krwi przyszło zapłacić
podwójną. A oto garść życiorysów.

Pokpiwali sobie z nas, Poznańczyków, różni tacy
Wielcy patrioci,
wielcy Polacy

W listopadzie i grudniu 1918 r. ks. Stanisław Adamski
(##1967), następca słynnego ks. Piotra Wawrzyniaka (zm. 1910), organizuje wraz z
Wojciechem Korfantym (zm. 1939) i Adamem Poszwińskim Sejm Dzielnicowy. Sejm
wyłania Naczelną Radę Ludową, zaś ta – sześcioosobowy Komisariat z udziałem
Adamskiego. To właśnie Komisariat ogłasza 8 stycznia 1919 r., że przejmuje
władzę na terenach wyzwolonych przez Powstanie, zaś jego członkowie sprawują
administrację Wielkopolski aż do sierpnia. W tym czasie Adamski prowadzi
negocjacje z rządem w Warszawie, mające na celu organizację władz zwierzchnich w
„byłej dzielnicy pruskiej”. Uzyskuje m.in. ustanowienie odrębnego ministra dla
Pomorza i Poznańskiego na mocy specjalnej ustawy, która powstaje de facto pod
jego ręką. Burzliwe dzieje życia późniejszego biskupa katowickiego – który
potrafił rzucić rękawicę Naczelnikowi Państwa – dwukrotnie wysiedlanego ze swej
diecezji, najpierw przez hitlerowców, następnie przez komunistów, to już inna
historia.
Obok Adamskiego najpracowitszym działaczem narodowym jest ks.
Walenty Dymek, późniejszy metropolita poznański (zm. 1956). We trzech, wraz z
ks. Józefem Prądzyńskim (następnie dziekanem generalnym Armii Wielkopolskiej),
biorą udział w organizacji wyborów do Sejmu Dzielnicowego. Dymek zostaje
członkiem poznańskiej Rady Ludowej. Za to pierwszym historykiem i dyplomatą
Powstania z racji urzędu jest arcybiskup gnieźnieński i poznański Edmund Dalbor
(zm. 1926). Jeszcze w czasie walk zbiera szczegółowe informacje o gwałtach
Heimatschutzu i Grenzschutzu na Polakach. Bierze udział w inauguracji Sejmu
Dzielnicowego i powitaniu Ignacego Paderewskiego w Poznaniu. Interweniuje we
Wrocławiu i Berlinie u władz pruskich, u władz alianckich, popiera udział
duchowieństwa w walkach i jego obecność w Radach Ludowych, opowiada się za
władzą Rady Naczelnej.
Jednym z nominatów ks. abp. Dalbora jest ks. Tadeusz
Dykier, który w listopadzie wchodzi w skład Powiatowej Rady Ludowej w Lesznie,
jednak Niemcy aresztują go w styczniu. Po uwolnieniu wyjeżdża do Poznania, gdzie
gen. Dowbór-Muśnicki mianuje go, w randze pułkownika, dziekanem generalnym
powstającej Armii Wielkopolskiej. Ksiądz Dykier słynie jako powstańczy
kaznodzieja, jednak chęć uniezależnienia się od własnego arcybiskupa powoduje
konflikt. Mianowany na krótko, dzięki biskupowi polowemu, jako generał
podporucznik, dziekanem generalnym Polskich Sił Zbrojnych b. zaboru pruskiego,
zostaje zmuszony przez ks. abp. Dalbora do opuszczenia Armii Wielkopolskiej.
Pole do działań znajduje od 1920 r. w Kwidzynie, gdzie organizuje Warmiaków do
(niestety przegranego) plebiscytu.
Duchowieństwo w listopadzie 1918 r. masowo
niemalże włącza się w organizowanie władz administracyjnych, a zwłaszcza
oświatowych. Wielu księży wchodzi do powstających w każdej większej miejscowości
Rad Ludowych, częstokroć im przewodniczy, podobnie jak Radom Robotniczym i
Żołnierskim (choć tu duchowni zwalczają wpływy komunistyczne, a zarazem
niemieckie). Ksiądz Mieczysław Bielawski, jeden z twórców słynnego Uniwersytetu
Ludowego w Dalkach, proboszcz gnieźnieński, zostaje w czasie Powstania
przewodniczącym Powiatowej Rady Ludowej (choć bardziej jest znany jako twórca
gnieźnieńskiej „lecznicy dla niemowląt” i opiekun wdów oraz sierot po poległych
żołnierzach). Członkiem tej samej Rady Ludowej jest ks. Stefan Bratkowski,
proboszcz z Dziekanowic. Otrzymuje także mandat do Sejmu Dzielnicowego w
Poznaniu, później zostaje posłem na Sejm Ustawodawczy z ramienia Klubu
Chrześcijańsko-Narodowego. Czołową rolę w regionie śremskim odgrywa ks. Jan
Chrzciciel Beisert. Podczas konspiracyjnego (jeszcze) zebrania w listopadzie z
udziałem innych proboszczów przejmuje sprawy oświaty i spolszczenia szkół. Mimo
przewagi Niemców występuje przeciwko Radzie Robotniczej i Żołnierskiej w Śremie,
domagając się wyłącznie polskiej reprezentacji w powiecie. Wchodzi w skład
trzyosobowego kierownictwa Powiatowej Rady Ludowej. Gdy Niemcy 30 grudnia
opuszczają Śrem, odprawia Mszę św. dziękczynną i jako jedyny delegat z powiatu
zostaje wybrany na Sejm Dzielnicowy. Pozostaje w Śremie jako kapelan garnizonu
powstańczego; umiera tam w 1923 roku.
Jawne czy półkonspiracyjne
zaangażowanie na rzecz władz polskich nie uchodzi uwagi Niemców, stąd częste
aresztowania duchownych na terenach objętych walkami bądź pozostających w
niemieckim ręku, częste też ucieczki księży zagrożonych uwięzieniem, a nawet
śmiercią (obowiązuje prawo wojenne!). Dotyczy to zwłaszcza regionów
pogranicznych, które przywrócono Macierzy dopiero po II wojnie światowej, jak
Pilskie czy Babimojskie. W styczniu oddział niemiecki aresztuje ks. Ignacego
Czechowskiego, proboszcza z Chodzieży. Ksiądz zaproponował 30 grudnia na
zebraniu w Pile, by wszyscy działacze polscy okręgu nadnoteckiego podjęli zgodną
współpracę, zaś na jego wniosek mianowano dowódcę wojsk powstańczych –
porucznika Zdzisława Orłowskiego. Niemcy mimo gróźb sądem wojennym zwalniają
duchownego, a ten natychmiast ucieka i pomaga w zdobyciu Chodzieży. Po
wyzwoleniu zostaje prezesem Zjednoczonych Rad Ludowych Nadnoteckich, jest
delegatem do Sejmu Dzielnicowego w Poznaniu i wchodzi w skład Naczelnej Rady
Ludowej. Jako członek jej Podkomisariatu w Bydgoszczy kieruje repolonizacją tej
ziemi i pełni funkcję dziekana duszpasterstwa okręgu wojskowego Poznań.
Przewodniczącym Rady Ludowej w Pile jest tamtejszy wikary, ks. Zygmunt Dykiert –
zajmuje się sprawami oświatowymi, przeprowadza składki na rzecz Naczelnej Rady
Ludowej. Aresztowany zostaje przez policję za zamiar „oderwania ziem pruskich od
Rzeszy Niemieckiej”. Wychodzi na wolność, lecz opuszcza swą parafię, uczy
religii w Poznaniu, potem wyjeżdża do Gdańska. W Wysokiej (dekanat nakielski)
proboszcz Filip Hoffmann 20 listopada ogłasza z ambony ludowi, że skończyły się
dni niewoli i odtąd nie trzeba się liczyć z rządem niemieckim. Cztery dni
później ludność ogłasza, że Wysoka należy do Polski, po czym powstaje Rada
Ludowa, a ksiądz zostaje wybrany na delegata do Sejmu Dzielnicowego. Gdy 4
stycznia Heimatschutz opanowuje Wysoką, aresztuje ks. Hoffmanna i rabuje
plebanię. Ten jednak ucieka, choć nie unika jeszcze dwukrotnego aresztowania i
więzienia w Pile. Organizuje akcję słania adresów do Międzynarodowej Komisji
Granicznej o uznanie polskości Ziemi Złotowskiej. Bez skutku…
W powiecie
wolsztyńskim Niemcy internują ks. Władysława Czarneckiego, podejrzewając go o
ujawnienie planu odbicia Kopanicy z rąk powstańczych. Duchowny ucieka, nie
pomaga nagroda za zbiega w wysokości 2 tysięcy marek.
Ksiądz Józef Braun,
dziekan zbąszyński i proboszcz w Dąbrówce, zostaje członkiem Rady Ludowej w
Poznaniu i delegatem na Sejm Dzielnicowy z powiatu międzyrzeckiego. Jednocześnie
zbiera składki na „Skarb Narodowy”.
19 stycznia aresztuje go pruska
żandarmeria – już miał stanąć przed sądem wojennym, ale dzięki wstawiennictwu
ks. abp. Dalbora zostaje po czterech miesiącach zwolniony z więzienia w
Międzyrzeczu. Po wyjściu na wolność angażuje się w akcję dyplomatyczną mającą na
celu przyłączenie do Polski powiatów skwierzyńskiego, międzyrzeckiego i
babimojskiego oraz reprezentuje powiaty pograniczne, które zostały przy
Niemczech, w berlińskim Komitecie Polaków na Obczyźnie. Umiera w Kamionnej, w
granicach Polski, w 1938 roku. Głównym organizatorem Powstania w Babimojskiem
jest proboszcz z Nowego Kramska, ks. Stanisław Dudziński. Zwołuje 24 listopada
dwa tysiące ludzi na wiec w Babimoście, który kończy się przesłaniem Naczelnej
Radzie Ludowej apelu o przyłączenie tego powiatu do Polski. Nowe Kramsko zostaje
opanowane, lecz krótko potem powstańcy muszą się wycofać. Dudziński ukrywa się
przed Grenzschutzem, potajemnie wyjeżdża do Berlina i tu ujawnia w styczniu 1919
r. przed delegacją Naczelnej Rady. Powraca do Nowego Kramska, cały czas optując
za Polską, urządza nawet strajk szkolny w obronie polszczyzny, w czerwcu 1920 r.
demonstruje przed Międzynarodową Komisją Graniczną. Nic z tego, szykany
niemieckie zmuszają go do opuszczenia ojczystej ziemi w 1921 roku.
Jednak
polski ksiądz i polska mowa tu powrócą – za ćwierć wieku.

Nie należy dłużej czekać, na ulicach trwa walka
Pierwsza krwawa
ofiara, to Franciszek Ratajczak

Przy śmierci pierwszego powstańca, Franciszka Ratajczaka, asystuje wikariusz
poznańskiej parafii św. Marcina ks. Antoni Chilomer. Inny wikary, z parafii
Bożego Ciała, Władysław Cichowski, od początku bierze udział w przygotowaniu
akcji powstańczej. Jako wikariusz przy katedrze poznańskiej działa w czasie
Powstania ks. Feliks Bocian (Bocianowski), udzielając władzom powstańczym
cennych informacji.
Parafią w Miejskiej Górce administruje młody ks. Roman
Dadaczyński. Organizuje Straż Ludową, ostro spiera się z Naczelną Radą,
zarzucając jej kunktatorstwo i chcąc rozwinięcia działań powstańczych w powiecie
rawickim. Gdy dowiaduje się, że Niemcy zaczęli ostrzał Rawicza, 9 stycznia
odbiera w swej parafii przysięgę od 400 powstańców i udaje się na pole walki,
dowodząc w pierwszej linii. Jednocześnie zasiada w miejscowej Radzie Ludowej,
nie dopuszczając do niej przedstawicieli niemieckich. Nalega, w porozumieniu z
przewodniczącym Powiatowej Rady Ludowej w Rawiczu ks. Zdzisławem Zakrzewskim, by
uderzyć na miasto będące w rękach Niemców. Powstańcy spotykają go „to
galopującego na koniu, z jednego posterunku na drugi, to w szpitalu u wezgłowia
rannych i umierających”. Drugim współpracownikiem ks. Zakrzewskiego jest
proboszcz z Jutrosina, ks. Franciszek Dratwa, który wchodzi do Polskiego
Komitetu Obywatelskiego na powiat rawicki, następnie do Rady Ludowej w
Rawiczu.
W powiecie koźmińskim do powołania oddziałów powstańczych Straży
Ludowej przyczynia się ks. Adam Adamczewski, proboszcz z Mokronosa. Proboszcz z
Imielna ks. Julian Dembiński jest kapelanem powstańczym i członkiem Powiatowej
Rady Ludowej. Kapelanem i organizatorem służby sanitarnej jest ks. Wacław
Faustmann ze Śniecisk, współpracujący z ks. Mieczysławem Meissnerem ze
Środy.
Proboszcz z Lisewa w dekanacie inowrocławskim, ks. Maksymilian Arndt,
współdziała, wespół z miejscowymi kapłanami – księżmi Mieczysławem Buławskim z
Rynarzewa i Ludwikiem Sołtysińskim z Szubina – z lokalnymi oddziałami
powstańczymi. Podejrzewany jest przez Niemców o współpracę ze znanym działaczem
niepodległościowym, proboszczem z Inowrocławia ks. Antonim Laubitzem, prezesem
Rady Ludowej, oraz z kapelanem powstańczym, ks. Kazimierzem Stankowskim z
Ostrowa nad Gopłem. Musi opuścić plebanię, jednak udaje mu się powrócić. W 1923
r. wystawia w swej parafii obelisk ku czci lisewskich ochotników, zaś dzięki
jego staraniom zostaje wybudowany pomnik pod Dąbrówką, w miejscu krwawych walk
powstańczych. Umiera w Lisewie w 1930 roku. Ksiądz Buławski włącza się czynnie
do Powstania, organizując oddziały do walki z Grenzschutzem. Rynarzewskie
wspomnienia opisał w książeczce „Miasteczko nad frontem” (Poznań 1929).
W
Opalenicy członkiem Rady Ludowej zostaje miejscowy proboszcz, ks. Mieczysław
Chudziński, organizując dla opalenickiej kompanii aprowizację i pomoc medyczną.
Ksiądz Wiktor Falkowski z Ostrowa dostarcza żywność i różne dary oddziałowi w
Szczypiornie. Na czele organizacji powstańczej w Gołańczy, wyzwolonej już 30
grudnia, staje proboszcz z Chojna ks. Józef Duczmal. Kapelanem oddziałów
powstańczych jest ks. Władysław Adamski, wikary w dekanacie obornickim, w czasie
wojny służący w lazarecie w Badenii. Ksiądz Stefan Beisert, proboszcz z Uzarzewa
w dekanacie kostrzyńskim, odprawia 6 stycznia Mszę św. polową na rynku w
Swarzędzu i dokonuje poświęcenia sztandaru bojowego.
Z dowództwem powstańczym
powiatu śmigielskiego współpracuje czynnie ks. Paweł Białas, proboszcz z
Ruchocic – informuje o ruchach wojsk niemieckich, organizuje oddziały wśród
swych parafian. Proboszcz w Śmiglu, ks. Wincenty Cichowski, razem z wikarym
Tadeuszem Gronwaldem przeprowadzają werbunek do oddziału powstańczego, a
następnie wprowadzają natychmiast we wszystkich urzędach język polski.

Niemiec chciał wielkopolską ziemię mieć dla siebie
Poznaniak nie
pozwolił, Niemca trzymał twarz przy glebie

Zemsta niemiecka godna była imienia Teutonów, choć przyszła dwadzieścia lat
później.
Około 10 września 1939 r. hitlerowcy aresztują ks. Dadaczyńskiego,
przetrzymują go w Wolsztynie, Lubiniu i w Forcie VII w Poznaniu. W 1940 r.
przenoszą do Dachau (zbiorczego obozu dla duchowieństwa katolickiego), następnie
do Gusen, po czym w stanie zupełnego wyczerpania z powrotem osadzają w Dachau,
gdzie umiera pod koniec roku. W 1940 r. uwięziony zostaje w Lesznie ks.
Dembiński, Niemcy internują go w Goruszkach, potem przenoszą do Fortu VII.
Jedzie do Dachau, następnie do Buchenwaldu, z powrotem do Dachau – gdzie umiera
w marcu 1941 roku. W listopadzie 1939 r. gestapo aresztuje ks. Władysława
Cichowskiego, ówcześnie będącego proboszczem w Sokolnikach, wraz z kilkunastoma
parafianami. Ginie w 1940 roku. Ksiądz Władysław Adamski zostaje aresztowany
przez gestapo w sierpniu 1940 r., jest więziony w Sachsenhausen i Dachau, umiera
tam 2 lipca 1942 roku. W sierpniu 1940 r. zostaje uwięziony także ks. Gronwald.
Po pobycie w obozie dla księży w Szczeglinie dostaje się do Sachsenhausen i
Dachau, gdzie ginie w „transporcie inwalidów” w maju 1942 roku. Księdza Białasa
uwięziono w Forcie VII w październiku 1940 r., rok później zostaje wywieziony do
Dachau, zostaje tam zagazowany w maju 1942 roku. W tym samym czasie dostaje się
do Dachau i idzie do gazu ks. Falkowski. Aresztowany w październiku 1941 r. w
Domachowie ks. Bocianowski zostaje przetransportowany do Fortu VII i zaraz w tym
samym miesiącu do Dachau, gdzie ginie w marcu 1942 roku.
Dwukrotnie zostaje
aresztowany, w 1939 i 1940 r., ks. Czechowski – przebywa w obozie w Szczeglinie.
Nie wytrzymuje jednak i umiera po zwolnieniu, w Strzelnie w 1941 roku. Ukrywa
się z dala od Wielkopolski ks. Dudziński, lecz po roku, niestary przecież,
umiera. Ksiądz Hoffmann jest na krótko aresztowany w Sadłowie, potem w Lądzie.
Umiera na wolności, kilka godzin po przesłuchaniu na gestapo w kwietniu 1944
roku.
Niektórzy przeżyli. Ksiądz Buławski, ówcześnie proboszcz w Kosztowie,
zostaje zakładnikiem w listopadzie 1939 roku. Wraz z innymi duchownymi Niemcy
osadzają go w Górce Klasztornej pod Łobżenicą – jako jedyny ocaleje z masakry
urządzonej zakładnikom. Udaje się przeżyć księdzu Beisertowi, choć zostaje
aresztowany przez policję w październiku 1941 r. w swej parafii, następnie
przebywa w Forcie VII i w Bojanowie. Zwolniony ze względu na wiek, musi jednak
opuścić „Kraj Warty”. Ksiądz Chilomer zostaje wysiedlony po zajęciu Poznania
przez Niemców do Generalnej Guberni (jego starszego brata Józefa, proboszcza
parafii św. Józefa w Gnieźnie, aresztują Niemcy w 1940 r., umiera w Dachau w
sierpniu 1942 r.). Ksiądz Faustmann zostaje wywieziony do Generalnej Guberni i
tam aresztowany, potem pracuje w fabryce w Hildesheim w Niemczech. Jest
dwukrotnie ranny podczas nalotu i udaje mu się dotrwać do końca wojny. Ksiądz
Bratkowski, wyrzucony ze Spławia w 1939 r., całą wojnę spędza w parafii św.
Aleksandra w Warszawie.
To wybrane, na chybił trafił, losy wielkopolskich
kapelanów.
W skład Sejmu Dzielnicowego weszło 75 duchownych polskich z całej
Wielkopolski oraz z Warmii, Mazur, Śląska i Pomorza. W Armii Wielkopolskiej
służyło co najmniej 45 kapelanów wojskowych. Z rąk niemieckich podczas II wojny
światowej poniosło śmierć 357 duchownych archidiecezji poznańskiej i
gnieźnieńskiej.

Jak wyglądał kapelan wielkopolski?
Podczas
uroczystości kościelnych występował w sutannie, kapelani pułkowi mieli pasy z
czarnej mory, z takimiż frędzlami, dywizyjni – srebrne frędzelki, zaś dziekan
generalny – pelerynę, narękawki, zielone guziki i pas, ale z frędzlami złotymi.
Wszyscy nosili szare, dwurzędowe pasy. W garnizonie wkładali czarne czamarki z
pęczkami i stojącym, obszytym fioletowo kołnierzem. Na patkach – krzyżyki. W
polu obowiązywała litewka, czyli szara bluza bez guzików. Spodnie czarne, z
wysokimi butami, w polu trzewiki ze sztylpami. Ponadto duchowni nosili czarne
rogatywki z fioletowymi wypustkami i orłem ze złotym krzyżykiem. Naszyta na nią
pętla w kształcie trefla (rozetki) była znakiem rozpoznawalnym żołnierzy Armii
Wielkopolskiej.

 
Dr Jacek Żurek (IPN
Centrala)

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl