Ataki na Radio Maryja

„Wprost” w walce z Kościołem (III)

W całokształcie antykościelnych tekstów „Wprost” stopniowo coraz więcej miejsca zaczęły zajmować niezwykle jadowite i tendencyjne ataki przeciwko Radiu Maryja i Ojcu Dyrektorowi Tadeuszowi Rydzykowi. Kierownictwo „Wprost” z wyraźnym zaniepokojeniem reagowało na tak widoczne sukcesy akcji ewangelizacyjnej Radia Maryja. Starało się więc je podważyć przez ciągle podejmowane próby przeciwstawiania działań Radia Maryja reszcie Kościoła katolickiego w Polsce. Wciąż starano się przedstawiać posługę Radia jako wyraz rzekomych niezwykle niebezpiecznych działań odśrodkowych w Kościele, grożących nieuchronną „schizmą”.

Szczególnie typowy pod tym względem był publikowany 1 grudnia 1997 r. we „Wprost” tekst Bogusława Mazura. Zarzucał on o. Rydzykowi rzekome tworzenie wizji katolicyzmu „wrogiej współczesności, chcącej się posługiwać państwem jako narzędziem łamania niewierzących”. Publicysta postkomunistycznego tygodnika wylewał krokodyle łzy z powodu rzekomej groźby rozłamu w Kościele przez o. Rydzyka, a także „rozpętania w Polsce wojny religijnej i politycznej” (!).

Inny publicysta „Wprost” Maciej Łuczak zaatakował Radio Maryja w tekście „Holding Maryja” („Wprost” z 6 kwietnia 1997 r.), akcentując: „”Radio Maryja jest dużym problemem dla Kościoła” – mówi Andrzej Zarębski, sekretarz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji”. Łuczak zarzucił Radiu Maryja „fobie antyeuropejskie”, jak i silny – ale irracjonalny – antysemityzm. Według Łuczaka, Radio Maryja rzekomo atakuje jako „siły spiskujące w ukryciu przeciwko narodowi: Żydów, masonerię, „różowe hieny” z UW, Niemcy, a przede wszystkim postkomunę rządzącą Polską”. Jak się zdaje, najbardziej bolało postkomunistów z „Wprost” tak jednoznacznie negatywne stanowisko Radia Maryja wobec dominacji postkomuny.

W atakach na Radio Maryja „Wprost” postanowiło sięgnąć po wsparcie jednego z najbardziej zakłamanych łże-autorytetów III Rzeczypospolitej Jana Nowaka-Jeziorańskiego (na temat różnych dwuznacznych i pełnych hipokryzji działań „kuriera z Waszyngtonu” por. szerzej mój wydany w 2003 r. tomik „Życiorysy bez retuszu”). 23 grudnia 2001 r. „Wprost” opublikował tekst spotkania internetowego z J. Nowakiem-Jeziorańskim, zawierający ordynarny fałsz już w tytule: „Ojciec Rydzyk kontra papież”. Według J. Nowaka-Jeziorańskiego: „Po śmierci papieża, który jest i pozostanie autorytetem, może rzeczywiście dojść do rozłamu w polskim Kościele. Ojciec Rydzyk dawno już wypowiedział posłuszeństwo Ojcu Świętemu. Pozostaje ubolewać, że polski episkopat nie zdecydował się na wykorzystanie swoich możliwości i Rydzyka nie ukarał. To źle wróży”.

8 kwietnia 2001 r. we „Wprost” ukazał się artykuł Krzysztofa Olejnika atakujący Radio Maryja pt. „Szef Radia Maryja buduje własne utopijne państewko”.

Do szczególnie gwałtownego ataku na Radio Maryja doszło w 2002 r. w ogromniastym artykule kolejny raz alarmistycznie zapowiadającym rzekomy rozłam w Kościele katolickim, spowodowany przez Radio Maryja. Autor tekstu Bogusław Mazur już w tytule wieszczył: „Rozłam w Kościele. Kościół toruńsko-katolicki kontra Kościół rzymskokatolicki” („Wprost” z 15 września 2002 r.). W tekście B. Mazura można było m.in. przeczytać następujące przestrogi przed wzrastaniem siły Radia Maryja, chyba tam po raz pierwszy nazwanego „Imperium Rydzyka”: „Ten kapłan to święty, prawdziwy ojciec Kościoła – uważa Anna Ziółkowska, działaczka Rodziny Radia Maryja w Szczecinie. Ziółkowska i pięć milionów jej podobnych są przekonani, że to Tadeusz Rydzyk, a nie Józef Glemp, jest prawdziwym przywódcą katolików w Polsce. Dyrektor Radia Maryja jest już faktycznie liderem alternatywnego Kościoła – toruńskokatolickiego. Tadeusz Rydzyk wygrywa, bo jest silnym, charyzmatycznym przywódcą i utalentowanym menedżerem. (…) Oficjalny Kościół zajmuje się głównie wewnętrznymi problemami. Kiedy przestał prowadzić utarczki z państwem i wtrącać się w politykę, stracił żywotność, przestał mobilizować wiernych. Rydzyk utrzymuje natomiast swoich zwolenników w stanie permanentnego zagrożenia. Na antenie Radia Maryja Rydzyk jasno zdefiniował wrogów: masonów, Żydów, elity, sprzyjających „nowinkom” biskupów i księży oraz ludzi zamożnych, którzy „na krzywdzie prostego człowieka zbili kapitał”. Prof. Ireneusz Białecki, socjolog, porównuje zachowanie Rydzyka do „walecznej mrówki”, a Kościół oficjalny jest „leniwą larwą, którą ta mrówka próbuje zjeść”. (…) Tadeusz Rydzyk cały czas pozostaje w opozycji do głównych sił politycznych, a mimo to, a właściwie dzięki temu, jego siła i wpływy ciągle rosną. (…) Rydzyk ma już wpływ na co siódmego dorosłego Polaka. Żadnej sile politycznej nie udało się tak jak jemu zmobilizować setek tysięcy ludzi. W kilka lat zdobył więcej zwolenników, niż integrystyczny biskup Lefebvre we Francji przez lat trzydzieści. W istocie ojciec Rydzyk stał się najbardziej wpływowym „nowym” przywódcą religijnym w Europie. (…) Tym, kto hamuje Rydzyka przed otwartym wystąpieniem przeciwko Kościołowi oficjalnemu, jest Jan Paweł II. Po jego śmierci dyrektora Radia Maryja nic już nie będzie hamować. W ciągu najbliższych dwóch, trzech lat Rydzyka będzie popierać ponad 6 mln osób. Po śmierci Jana Pawła II rzeczywiście może dojść do rozłamu w polskim Kościele”.

Jak widać, jątrzyciele z „Wprost” bezustannie wyrażali nadzieję na rozłam w Kościele katolickim w Polsce, perfidnie próbując przeciwstawiać Radio Maryja reszcie Kościoła. 1 lutego 2004 r. o. Rydzyk został poddany przez Cezarego Gmyza kolejnemu nader gwałtownemu atakowi na łamach „Wprost” – za rzekome sączenie „antysemityzmu”. Warto przypomnieć, że Gmyz był w 1994 r. współautorem zamieszczonego w „Życiu Warszawy” bezkrytycznego wywiadu z antypolskim i antykatolickim rabinem A. Weissem. Wywiadu, który został bardzo stanowczo oprotestowany w skierowanym do redakcji „Życia Warszawy” liście ks. prof. Waldemara Chrostowskiego.


Straszenie „potęgą” o. Rydzyka


Tak znacząca rola środowisk radiomaryjnych w ostatecznym triumfie wyborczym PiS nad PO oraz w zwycięstwie Lecha Kaczyńskiego w wyborach na prezydenta Polski szczególnie mocno rozjuszyła postkomunistów ze „Wprost”. Już w grudniu 2005 r. tygodnik przypuścił dwa gwałtowne skoordynowane ataki na Radio Maryja i Ojca Dyrektora. Pierwszym z nich był tekst Cezarego Gmyza „Prymas Rydzyk” („Wprost” z 11 grudnia 2005 r.), szczególnie wzmocniony „odpowiednim” fotomontażem na okładce tygodnika, przedstawiającym o. Rydzyka w stroju kościelnego hierarchy.

Gmyz starał się przez mnożenie twierdzeń o potędze Radia Maryja zmobilizować przeciw temu Radiu wszystkich jego przeciwników. Pisał z emfazą: „W polskim Kościele (…) symbolem władzy nie jest ani piuska, ani infuła, ani biret. Jest nim natomiast moherowy beret. I to w dodatku nie noszony przez duchownego, lecz jego zwolenniczki. Nikt w polskim Kościele, ale również w życiu publicznym, nie potrafił lepiej niż Tadeusz Rydzyk wypełnić pustki, jaka pozostała po odejściu Jana Pawła II. Bo to ojciec Rydzyk przyjął na siebie rolę interreksa, która dawniej przysługiwała prymasom w dobie bezkrólewia. Tak naprawdę w ostatnich miesiącach pełnił on nawet funkcję kingmakera – kreatora władców. (…) Jeszcze rok temu wydawało się, że dni potęgi medialnego imperium Rydzyka, którego perłą w koronie jest Radio Maryja, dobiegają końca. Przez mury toruńskiej rozgłośni na zewnątrz wydostawały się informacje o kłopotach finansowych koncernu. (…) Dziś o kłopotach finansowych już nie słychać, a toruński redemptorysta zdaje się u szczytu potęgi. Studio radiowe i telewizyjne jest od długiego czasu okupowane przez polityków partii rządzącej, a wpływ Rydzyka na politykę jest większy, niż jakiegokolwiek innego duchownego w Polsce. (…) Znaczenie Rydzyka w najnowszej polskiej historii można porównać chyba tylko z rolą, jaką we Francji w XVII wieku odgrywał kardynał Richelieu”.

Artykuł swój Gmyz kończył typowymi dla „Wprost” oskarżeniami przeciw o. Rydzykowi za rzekome powodowanie skrajnego rozłamu w Kościele, akcentując: „To, że ojciec Rydzyk bez oficjalnego poparcia Kościoła zdołał zbudować medialne imperium, budzi szacunek. Wszystkie inne inicjatywy Kościoła w tej dziedzinie zakończyły się fiaskiem – by wspomnieć Telewizję Familijną czy Radio Plus. (…) Sam ojciec Rydzyk uważa się zapewne za współczesnego Piotra Skargę czy Maksymiliana Kolbego. I paradoksalnie nie ma w tym wielkiej przesady. Tak jak Skarga ma bowiem olbrzymi wpływ na rządzących i jak Kolbe dysponuje medium, które zapewnia mu posłuch w całej Polsce. Problem polega jednak na tym, że w przeciwieństwie do Skargi i Kolbego nie jednoczy Polski i Kościoła, lecz dzieli na pół”.

W tymże numerze „Wprost” ukazał się kolejny atak na Radio Maryja i Ojca Rydzyka, który wyszedł spod pióra ks. Kazimierza Sowy. Autor tekstu, jeden z czołowych reprezentantów nurtu katolewicy, w latach 2001-2005 był prezesem katolickiego Radia Plus. Zarządzał nim w sposób wręcz fatalny, doprowadzając do załamania jego finansów. Jak widać, z tym większą złością i zawiścią patrzył na ogromne sukcesy medialne „konkurenta” – Radia Maryja. W centrum ataku ks. Sowy na Radio Maryja znalazł się zarzut upolitycznienia. Duchowny uskarżał się, pisząc o Radiu Maryja, że: „już kilka dni po wyborach wrogiem numer jeden słuchaczy stał się prezydent Kwaśniewski, a czołowy ekspert Radia Maryja prof. Mieczysław Krąpiec stwierdził, że połowa Polaków odcięła się od polskości i od tożsamości narodowej, dlatego „trzeba przejść do czynu, trzeba skupić się przy Radiu Maryja, tym ostatnim szańcu polskości i katolicyzmu, i bronić go, bo na pewno będą ataki ze strony Belzebuba” (…)”.

Innym wątkiem w ataku ks. Sowy na Radio Maryja stały się zarzuty rzekomego łamania przez Ojca Dyrektora dyscypliny kościelnej.

Zaledwie w sześć tygodni później wspomniany katolewicowy ksiądz K. Sowa wystąpił na łamach „Wprost” z kolejną napaścią medialną na Radio Maryja i o. Tadeusza Rydzyka. W publikowanym 22 stycznia 2006 r. tekście „Rozkosz Rydzyka” ks. Sowa nie ukrywał swej złości z powodu poparcia udzielonego Radiu Maryja przez takich hierarchów, jak ks. abp Leszek Sławoj Głodź, ks. bp Antoni Dydycz czy ks. bp Józef Zawitkowski. Z poirytowaniem pisał również o „braku dystansu wobec mediów ojca Rydzyka ze strony obozu rządzącego, a szczególnie polityków PiS”. Niemniej wyrażał nadzieję na rychły „koniec ojca Rydzyka”, mnożąc sugestie, że przypuszczalnie zostanie zdjęty z kierownictwa Radia Maryja za niesubordynację wobec władz duchownych.

Przytoczyłem tu tylko część z ogromnej zbieraniny tekstów atakujących Radio Maryja na łamach „Wprost”. Myślę, że ten skrócony wybór dostatecznie mocno ilustruje to, jak mocną nienawiścią do Radia Maryja pałali postkomuniści z tego tygodnika i ich niegodni poplecznicy typu ks. Kazimierza Sowy. Najnowszy lipcowy prowokacyjny atak „Wprost” z donosem na o. Rydzyka jako wykładowcę WSKSiM jest więc tylko kontynuacją wieloletniej kampanii oszczerstw i zohydzeń.


Spekulacje i deformacje Jacka Pałasińskiego


Wśród deformujących obraz Kościoła katolickiego tekstów „Wprost” swoistą rolę odgrywały sensacyjne spekulacje na temat sytuacji w Watykanie, zawarte w korespondencjach Jacka Pałasińskiego (dziś buszującego jako korespondent TVN 24). W publikowanym we „Wprost” z 11 listopada 2001 r. artykule „Osaczony Papież” Pałasiński w nader czarnych barwach przedstawiał Watykan jako rzekomy teren zajadłej „walki o władzę na papieskim dworze” u schyłku pontyfikatu Jana Pawła II. W tekście Pałasińskiego można było m.in. przeczytać: „Władzę Jana Pawła II zastępuje dyktatura Kurii Rzymskiej.

Maleje wpływ Jana Pawła II na podejmowanie decyzji w Watykanie – Stolicą Apostolską rządzi sekretarz stanu kardynał Angelo Sodano. Dyrektor Sali Prasowej Stolicy Apostolskiej Joaquin Nawarro-Valls (jeden z najważniejszych ludzi w Opus Dei i człowiek Sodano) samozwańczo przejmuje funkcję rzecznika Kościoła i przyjmuje prezenty za pomoc w uzyskaniu wywiadów z przedstawicielami kurii. Coraz częściej dostojnicy kościelni krytykują archaiczną strukturę władzy w Watykanie. Za Spiżową Bramą formalna monarchia zastępowana jest dyktaturą kurii. (…) Kardynał Sodano i Joaquin Nawarro-Valls wznieśli barierę między papieżem a mediami”.

W publikowanej we „Wprost” 11 grudnia 2005 r. korespondencji z Rzymu pt. „Watykańska ofensywa” Pałasiński wyraźnie krytycznie odnosił się do działań nowego Ojca Świętego Benedykta XVI, akcentując potrzebę zdecydowanej ofensywnej „zmiany kursu”, by mocniej przeciwstawić się „procesowi zeświecczenia”. Pałasiński pisał m.in.: „Kościół znów atakuje” – nie ma wątpliwości „Corriere della Sera”. Prestiżowy dziennik pisze o sytuacji we Włoszech: o żądaniach miejscowej konferencji episkopatu, która domaga się zmian w obowiązujących w Italii ustawach dotyczących m.in. aborcji, homoseksualizmu czy małżeństw z wyznawcami islamu. Włoscy biskupi nigdy nie byli szczególnie wygodnym partnerem dla państwa (nawet podczas ponadpięćdziesięcioletnich rządów chadecji), jednakże za czasów Jana Pawła II nie dochodziło do aż tak gwałtownych spięć jak teraz”.

Według Pałasińskiego, „”nowy kurs” Papieża Benedykta XVI polega na wykorzystaniu kapłanów i co aktywniejszych wiernych do „misji”, jaką jest katecheza współczesnych społeczeństw „rzucających się do przodu bez zwracania należytej uwagi na wartości duchowe” (z przemówienia do biskupów czeskich). W tej misji, obejmującej między innymi walkę z aborcją, homoseksualizmem (porównajmy ostatni dokument odmawiający gejom dostępu do seminariów i święceń) i małżeństwami z osobami innych wyznań, niezbędna jest mobilizacja, ortodoksja, dyscyplina w nauczaniu religii i – przede wszystkim – zwiększona obecność katolików w środkach masowego przekazu. Jeśli wymagać to będzie zmian prawodawczych, tym gorzej dla aktualnych systemów prawnych”.

Zdaniem Pałasińskiego: „Przemówienie papieża do polskich biskupów było najbardziej oczywistą wykładnią nowego, rygorystycznego kursu Kościoła”. Pałasińskiemu wyraźnie nie podobały się zawarte w przemówieniu Benedykta XVI wezwania do zdynamizowania mediów katolickich, poczynając od konieczności „tworzenia i wykorzystywania” „rozgłośni radiowych i telewizyjnych”. Pałasiński pisał: „Możemy się zatem spodziewać „wysypu” mediów katolickich, chociaż te, które już istnieją, mają niewielkie powodzenie u publiczności. Kto wie, czy skuteczniejsze od mnożenia mediów nie byłoby wykorzystanie już istniejących, ale o rozsądek, a zwłaszcza o pragmatyzm i „otwartogłowość”, w środowiskach kościelnych dziś trudno” (podkr. – J.R.N.). To ostatnie zdanie Pałasińskiego najlepiej zdradzało jego faktyczne uprzedzenia wobec Kościoła.

Pałasiński wyraźnie starał się zaakcentować rzekomą przeciwstawność „nowego kursu” Benedykta XVI istocie działań Jana Pawła II, pisząc: „Jan Paweł II apelował do sumień, dążył do zmian systemowych przez samonaprawę jednostek. Benedykt XVI wydaje się nie wierzyć w skuteczność takich metod i woli konkretne działania na korzyść Kościoła. Jan Paweł II postrzegał świat jako integralną całość, Benedykt XVI zdaje się dzielić go na część „świecką” i część „kościelną” – jeśli nie sobie przeciwstawne, to przynajmniej reprezentujące odmienne interesy. Dbałość o interesy Kościoła kosztem świeckości państw może wywołać wrażenie, że „Kościół atakuje” (…)”.


Nagłaśnianie fałszów godzących w religię


Redakcja „Wprost” nie pomijała dosłownie żadnej okazji osłabiania autorytetu Kościoła katolickiego czy podważania prawd wiary chrześcijańskiej. Między innymi nader skwapliwie starała się popularyzować importowane z zagranicy fałszywki negujące istotę Nowego Testamentu typu apokryficznej „Ewangelii Judasza”. Przyjrzyjmy się nieco bliżej temu, jak para autorów z „Wprost”: Zbigniew Wojtasiński i Monika Florek, nagłaśniała w numerze z 9 kwietnia 2006 r. rzekomą „Ewangelię Judasza”. Już na początku ich tekstu czytamy: „Judasz nie zdradził Jezusa jedynie dlatego, że – jak czytamy w Piśmie Świętym – połakomił się na 30 srebrników, za które w Judei można było kupić niewolnika. Starożytny manuskrypt Ewangelii Judasza, którego tłumaczenie już przed Wielkanocą ukaże się w trzech językach: angielskim, niemieckim i francuskim, sugeruje, że apostoł z Kariotu wydał Chrystusa na śmierć, by ten – zgodnie z nakazem „boskiej siły” – cierpieniem zbawił ludzkość. Uważał nawet, że zachęca go do tego sam Jezus podczas ostatniej wieczerzy słowami: „co chcesz czynić, czyń prędzej”. Opuścił wieczernik, doprowadził oprawców do Ogrodu Oliwnego i pocałunkiem wskazał Nazarejczyka. „Zbrodzień najsrożej męczony w samej paszczy Lucyfera”, jak mówił o nim Dante Alighieri, nie był zatem zdrajcą, złodziejem i synem zatracenia, lecz wykonawcą woli Stwórcy i najbardziej zaufanym uczniem Jezusa!”.

Trudno wyobrazić sobie nonsens bardziej sprzeczny z istotą Nowego Testamentu od cytowanego wyżej sformułowania dobranej pary autorów z „Wprost”!

W dalszej części tekstu „Wprost” znajdujemy liczne inne nonsensy, łącznie z kolejnym popularyzowaniem bluźnierczych opowieści o rzekomym związku Jezusa Chrystusa z Marią Magdaleną, tak chętnie upowszechnianych w pełnej kłamstw książce Dana Browna „Kod Leonarda da Vinci”.


Przebierańcy z „Wprost”


Warto na koniec tego tekstu podkreślić, że antykościelni i antyreligijni „przebierańcy” z „Wprost” popisali się prawdziwym mistrzostwem mimikry wiosną 2005 r. z okazji śmierci wielkiego Papieża Polaka. Redaktorzy tygodnika, który przez ponad 20 lat wytrwale sączył poglądy antykościelne i antyreligijne, nagle uznali za celowe czasowe przystosowanie się do nastrojów ogromnej części Polaków, tak mocno przeżywających śmierć Jana Pawła II. Chcąc maksymalnie pozyskać czytelników, redaktorzy „Wprost” postanowili przebić wszystkie inne gazety i tygodniki rozmiarami okazywanej u nich „żałoby” po Janie Pawle II. 10 kwietnia 2005 r. „Wprost” poświęciło aż 38 stron na opłakiwanie zmarłego Papieża. W następnym numerze, z 17 kwietnia 2005 r., opłakiwano Jana Pawła II na aż 45 stronach. Co najciekawsze, w roli głównego „żałobnika” po Janie Pawle II wystąpił były sekretarz KC PZPR Marek Król, zamieszczając o zmarłym Ojcu Świętym wstępniak pt. „Nieśmiertelny”. Zaraz potem opublikowano tekst obecnego posła PO Pawła Śpiewaka, przedtem niejednokrotnie szkalującego duchownych chrześcijańskich, m.in. oskarżającego o rzekomy antysemityzm ks. prof. Waldemara Chrostowskiego, tak zasłużonego dla dialogu między chrześcijanami a Żydami. I oto ten sam P. Śpiewak, żydowski autor znany z uprzedzeń do katolicyzmu, w nowej, przybranej skórze z werwą głosił pochwały dla zmarłego Papieża.

Czytelnicy, którzy znaliby tylko te dwa numery „Wprost”, mogliby uwierzyć, że mają do czynienia z wręcz nobliwym pismem chrześcijańskim, pełnym uwielbienia dla wszystkiego, co wielkie w naszym Kościele. Trudno nie ukryć podziwu dla tak misternej sztuki mimikry „przebierańców” z „Wprost”.

Rok później redaktorzy „Wprost” popisali się inną niezwykle przebiegle przeprowadzoną woltą poglądów. Jak wiadomo, „Wprost” przez lata był tygodnikiem, który z ogromną werwą wysławiał postkomunistów, od Kwaśniewskiego po Millera. Dwa razy na swych łamach „Wprost” ogłaszał Millera „Człowiekiem Roku”, a raz Kwaśniewskiego. Jeszcze w 2004 r. (!) obecny naczelny „Wprost” Stanisław Janecki szumnie proklamował już w tytule swego tekstu: „Miller na prezydenta” („Wprost” z 25 stycznia 2004 r.). I oto niedługo po wyborczym triumfie PiS jesienią 2005 r. redaktorzy „Wprost” jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki gwałtownie zmienili swe poglądy, dokonując zwrotu o 180 stopni. Niedawni chwalcy postkomunistów i wrogowie PiS nagle zmienili się w arcygorliwych pochlebców Prawa i Sprawiedliwości oraz braci Kaczyńskich. Wszystko zaczęło się w początkach 2006 r. od numeru „Wprost” z 8 stycznia 2006 r., w którym ogłoszono Jarosława Kaczyńskiego nowym „Człowiekiem Roku” i poświęcono mu aż 20 stron niebywałych pochwał. A potem tydzień po tygodniu „Wprost” wychodził z kolejnymi pochlebstwami pod adresem PiS i Kaczyńskich. Doszło do tego, że stał się jedynym wysokonakładowym tygodnikiem, który broni braci Kaczyńskich w czasie, gdy we wszystkich innych tygodnikach, od „Polityki” poprzez „Newsweek” i „Przekrój” do „Angory” i „Przeglądu” poddaje się ich bezustannej oszczerczej nagonce. Można by się oczywiście ogromnie cieszyć z tego nagłego „nawrócenia” redaktorów „Wprost”. Można by, gdybyśmy nie wiedzieli, że chodzi nie o uczciwą zmianę poglądów, a o cyniczny koniunkturalizm, o interesy, o czasowe postawienie na zwycięzcę! Nikczemny atak redaktorów „Wprost” na Radio Maryja i o. Tadeusza Rydzyka w ostatnich tygodniach aż nadto wymownie pokazał, co tak naprawdę im „w duszy gra”. Hiena pozostaje hieną!

Prof. Jerzy Robert Nowak
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl