Węgiel w odstawkę?

Jest rzeczą oczywistą, że rozwój nowych technologii i większe poszanowanie energii spowodują dalsze zmiany w „rankingu” najważniejszych dotychczas surowców energetycznych.

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że reputacja górnictwa, zarówno w świecie, a przynajmniej w zachodniej Europie, jak i w Polsce jest zła. W gospodarce amerykańskiej i w Europie Zachodniej występuje bardzo silne lobby biznesowe. Ostatnio można było to łatwo zauważyć, analizując informacje prasowe m.in. na temat gazociągu Jamał II.

Negatywny klimat wokół węgla można było odczuć przy forsowaniu przez Komisję Europejską niekorzystnych zapisów znajdujących się w pakiecie klimatyczno-energetycznym. Nie ulega wątpliwości, że ogromny wpływ na takie decyzje ma silny układ polityczno-biznesowy, i to obojętnie, gdzie byłby on umocowany.

To również odpowiedź na dość zaskakujący obraz, jaki ukształtował się wokół polskiego górnictwa węglowego. Poglądy na temat górnictwa w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, a więc w okresie wzmożonej transformacji systemowej i gospodarczej, uległy zresztą olbrzymiej ewolucji, od nawoływań do zwiększenia wydobycia węgla aż po pojawiające się ostatnio żądania niemal natychmiastowej likwidacji górnictwa.

Te poglądy nasilają się z różną intensywnością w zależności od aktualnie prowadzonej polityki gospodarczej, ponieważ od chwili wprowadzenia zasad gospodarki rynkowej nie dokonano „bilansu otwarcia” ani nie nakreślono wystarczająco jasno, nawet w ogólnych zarysach, kierunku, w którym ta transformacja powinna przebiegać. W efekcie w krótkim okresie z wykonujących dobrze płatny, społecznie użyteczny zawód górnicy stali się – w ocenie niektórych – główną przeszkodą w szybkim rozwoju kraju, a górnictwo – zdaniem niektórych publicystów – głównym „obciążeniem” państwowej kasy.

Taka ocena sytuacji nie uwzględniała niestety faktu, że przynajmniej w pierwszych latach wprowadzania zasad gospodarki rynkowej górnictwo zmuszone było dla swojego funkcjonowania pozyskiwać niezbędne środki na „rynku”, zaś na swój produkt – węgiel nie mogło się domagać „ceny rynkowej”. Węgiel sprzedawany był po ustalonej przez rząd „cenie urzędowej”, co uwarunkowane było m.in. zwalczaniem inflacji.

Raporty prestiżowych ośrodków

Dzisiaj obiegowe opinie o górnictwie powodują niestety również utratę prestiżu społecznego. Postrzeganie górnictwa w polskiej opinii społecznej, jakkolwiek niejednolite, nie odbiega zbytnio od funkcjonującego w innych częściach Europy czy w Stanach Zjednoczonych. Michael Bloomberg, jeden z bardziej wpływowych ludzi w USA, powiedział ostatnio, że „czas górnictwa węglowego w Ameryce dobiegł końca”. Nie ma to jednak przełożenia na dane, jakie znalazły się w raporcie Międzynarodowej Agencji Energii dotyczącym wykorzystania poszczególnych nośników energetycznych oraz w raporcie prestiżowego ośrodka analityczno-doradczego IHS Cambridge Energy Research Associates.

Wyniki analiz ośrodka z Cambridge zaprezentowano na początku marca br. w Houston na corocznej konferencji branży energetyczno-paliwowej. Raport prezentowany w Houston odnosi się docelowo do roku 2035. I choć podkreśla się w nim bardzo mocno wzrost zużycia gazu ziemnego w bilansie energetycznym świata, i to aż o 70 proc., to jednak nie da się uciec od węgla. Zresztą wielokrotnie podkreślali to zgromadzeni na konferencji eksperci.

Z kolei w raporcie Międzynarodowej Agencji Energii znajdują się bardzo precyzyjne zapisy dotyczące wzrostu popytu na węgiel. Około roku 2020, według analiz, ma on być głównym nośnikiem energii w świecie. W skali światowej na czas obecny produkcja energii elektrycznej z węgla w dalszym ciągu jest tańsza aniżeli z gazu (tutaj dotyczy to szczególnie węgla brunatnego).

Popyt dyktuje Azja

Pamiętać jednak należy, że tak jeden, jak i drugi z przytaczanych raportów odnoszą się do tendencji czy trendów, które będą miały miejsce w skali globalnej. To też wcale nie oznacza, że z taką sytuacją będziemy mieli do czynienia w przypadku polskiego węgla. Wiemy doskonale, że popyt na węgiel regulowany jest przez kraje azjatyckie. Zasadniczo w Chinach już dzisiaj koncentruje się połowa światowej produkcji. Również Amerykanie z drugą co do wielkości produkcją węgla (1 mld ton) w skali roku, przy obecnym rozwoju rewolucji gazowej, nie podejmują pochopnych decyzji, wiedząc doskonale, że na ich terytorium znajdują się udokumentowane największe zasoby węgla w świecie. Wynika to również z niskich kosztów pozyskiwania węgla.

Co z polskim węglem?

Dla Polski wskaźnik uzależnienia energetycznego wynosi 20 proc., gdy dla całej Unii Europejskiej (wartość uśredniona) 53,80 proc., a w państwach najbardziej uzależnionych energetycznie, tj. w Hiszpanii i Włoszech, osiąga poziom ponad 80 procent.

Ten dobry wynik Polska osiągnęła za sprawą własnych zasobów węgla kamiennego i brunatnego. Jest to stan na dziś. Jak będzie natomiast wyglądała nasza sytuacja na rynku węgla i jego wykorzystania w kolejnych dziesięciu czy dwudziestu latach, trudno na tym etapie pokusić się o bardziej przybliżoną wizję. Wszystko zależy od pewnych uwarunkowań, z jednej strony natury systemowej (mam tu na myśli istotną strategię dotyczącą skonstruowania pewnego miksu energetycznego lub jej brak na chwilę obecną), z drugiej zaś od osiągnięcia zakładanych efektów ekonomiczno-biznesowych. Uważam, że właśnie pokazanie właściwej strony istotnych zależności ekonomicznych w chwili, gdy polski węgiel musi zmagać się z wieloma uwarunkowaniami, musi dać odpowiedź na pytanie: co będzie z polskim węglem za dziesięć czy piętnaście lat?

Strategia państwa

I choć przytaczane dwa raporty, tj. MAE oraz IHS-CERA, odnoszą się wyłącznie do trendu światowego, a nie perspektyw, jakie stoją przed polskim górnictwem, to jednak stanowią pewien wyznacznik również dla naszego węglowego przemysłu wydobywczego.

Nie można zatem spać spokojnie i mówić „jakoś to będzie” lub „nas to nie dotyczy”, zasłaniając się analizami zawartymi w tych raportach. Należy wykonać ogromną pracę, ażeby rodzimy węgiel był konkurencyjny również w świecie. Dotyczy to właściwego planowania wydobycia (podjęcia analizy także na etapie nowych rozcinek i inwestycji górniczych), a przede wszystkim powinien to być ciągły proces zmierzający do obniżenia kosztów. Jedno nie wyklucza drugiego.

To, co na poziomie polskiego górnictwa może denerwować, to brak realizacji określonej strategii państwa wobec tego sektora. My nie możemy się porównywać z amerykańskim górnictwem węglowym, i to nie chodzi o wielkość produkcji, lecz o sposób podejścia do złóż i osiągania z takiej działalności korzyści.

W Polsce muszą być bezwzględnie skalkulowane potrzeby wydobywcze, i to w przypadku zarówno węgla kamiennego, jak i brunatnego.

Uważam, że obecny poziom wydobycia powinien być skorygowany, a wypowiedzi na ten temat zbieżne. Ostatnio przedstawiciel ministra gospodarki mówił o planie zwiększenia wydobycia węgla w bieżącym roku do poziomu 82-83 mln ton. Równocześnie prezesi spółek węglowych wydobywających węgiel energetyczny dążą do jego obniżenia, co uważam za słuszną decyzję.

Ale nawet gdyby pokusić się o pewną korektę tego poziomu, to rzeczą niezbędną na tę chwilę jest podjęcie inwestycji w nowe opłacalne partie złóż, które dopiero za mniej więcej 3 lata będą przynosić profity. I w tym momencie zaczyna się wielki problem. Bo jeżeli dzisiaj różni eksperci podkreślają potrzebę obniżenia kosztów, to nakłady inwestycyjne w nowe partie muszą być bardzo precyzyjnie skalkulowane, gdyż polskie górnictwo węglowe prowadzi eksploatację w trudnych warunkach górniczo-geologicznych. Te warunki zaś będą powodować zwiększenie kosztów już na samym starcie, ażeby te partie pokładów uruchomić.

Na pozór wydawać się może, że to błędne koło, ale proces ten jest niezbędny. Poszczególne, już udokumentowane partie złóż zalegające w obszarach zakładów wydobywczych wymagają skalkulowania pod względem opłacalności ich dalszej eksploatacji.

Ostatnie lata były bardzo dobre dla górnictwa. Był zysk. Natomiast musimy zadać pytanie: co wpłynęło na taki wynik?

Na pewno nie zaważyły na tym wydajność i niskie koszty. Jedynym elementem, który pozwolił osiągnąć tak dobry wynik, były wysokie ceny sprzedaży węgla na rynkach światowych. To pozwalało również zachować rentowność przez polskie spółki wydobywcze. Czy przyszłość górnictwa węglowego w Polsce ma być uzależniona tylko od zewnętrznych czynników, na poziom których nie bardzo mamy wpływ?

Przy polskich zasobach węgla (2 proc. w skali światowej) i trudnych warunkach eksploatacyjnych powinniśmy szukać rozwiązań alternatywnych, ale w dalszym ciągu związanych z węglem. Mam na myśli bardziej efektywne metody pozyskiwania energii z węgla poprzez jego zgazowanie.

Dr inż. Piotr Buchwald

Autor jest wykładowcą akademickim, byłym prezesem Wyższego Urzędu Górniczego.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl