O narodzeniu Jezusa historycznie i teologicznie

Teksty Ewangelii mają tę niezwykłą właściwość, że posiadają dwie warstwy znaczeniowe: jedną prostą, niejako powierzchniową, a drugą głęboką, teologiczną. Pokazuje to bardzo wyraźnie tekst Łk 2, 1-20 o narodzeniu Jezusa.

I.„W owym czasie wyszedł dekret cesarza Augusta, aby spisać ludność całej ziemi” (Łk 2, 1). Mamy tu osadzenie narodzenia Jezusa w wielkiej perspektywie historycznej świata. To święte wydarzenie jest rzeczywiste i ściśle historyczne, gdyż dokonało się w czasie datowanym – wówczas czas datowano według panujących – oraz w konkretnym miejscu historycznym, w Betlejem. Mity o bogach nie miały nigdy rzeczywistego czasu ni miejsca. Cezar August Oktawian, syn siostrzenicy Juliusza Cezara, był pierwszym cesarzem pryncypatu Imperium Rzymskiego (27 przed Chr. – 14 po Chr.) i chyba najwybitniejszym imperatorem Imperium Rzymskiego, które obejmowało wówczas niemal cały świat śródziemnomorski z przyległościami i kształtowało ówczesną historię i kulturę. Dla każdego imperium istotna jest gospodarka, toteż „spis ludności całej ziemi” dotyczył podatków. Ale Opatrzność pisała na tym tle największe wydarzenie świata.

Cezar August, gdy obejmował władzę z rąk senatu, ogłaszał też swoją „ewangelię”, a mianowicie nową erę rządów i historii oraz program rządów. Istotnie, Oktawian zaprowadził erę pokoju wewnętrznego i zewnętrznego. Uśmierzył wojny domowe, które rozgorzały pod koniec republiki, zaniechał większych podbojów i starał się odrodzić, głęboko upadające, całe życie społeczne, moralne, duchowe, kulturalne i rodzinne. Historia ścieliła drogę Jezusowi i chrześcijaństwu. Wzniósł programowo Ołtarz Pokoju na Polu Marsowym w Rzymie i faktyczny pokój zwany Pax Augusti – a on wolał nazwę Pax Romana – trwał ok. 40 lat, co na owe czasy było bardzo długo. I tak z Opatrzności Pana Historii ścielił w pewnej mierze drogę Jezusowi jako „Księciu Pokoju” (Iz 9, 6), pokoju duchowego, moralnego i religijnego, polegającego przede wszystkim na pojednaniu z Bogiem i z drugim człowiekiem oraz na odrodzeniu całego życia, które bardzo podupadło zarówno wśród Żydów, jak i wśród obywateli rzymskich. Poza tym drogę chrześcijaństwu ścieliły warunki ogólne: rozległość i jedność jednego tworu wielkopaństwowego, wielka myśl i kultura grecka, wysoki poziom rozwoju ogólnego i szeroki zakres dwóch języków, greckiego i łacińskiego. Bez tych uwarunkowań chrześcijaństwo byłoby bardzo długo ciasną sektą judaistyczną. Wcielenie nie mogło mieć miejsca w jakimkolwiek punkcie historii.

II.„Szli więc wszyscy, aby zapisać się, każdy do swego miasta. Wyruszył też i Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, gdyż pochodził z domu i rodu Dawida” (Łk 2, 3-5). Mamy tu dalsze dane o realności tego wydarzenia: jest konkretna i realna postać Józefa, z zawodu cieśli, syna Jakuba (Mt 1, 16), i konkretna miejscowość Betlejem, gdzie św. Józef miał jakąś rodzinną posiadłość albo przynajmniej stamtąd pochodził, jak kiedyś Dawid. Potomkowi Dawida była złożona obietnica mesjańska (2 Sm 7, 12-16; 1 Krn 17, 11-14). O pochodzeniu Mesjasza z Betlejem prorokował Micheasz (Mi 5, 1-3; Mt 2, 6). I tak spis ludności spowodował narodzenie się Jezusa w Betlejem, chociaż Jego prawny Ojciec – to wystarczało – i Matka mieszkali w Nazarecie i zapewne nie wiedzieli, że w ten sposób wypełniają proroctwo Boże. Pod prostymi faktami historycznymi Duch Święty reżyseruje najwyższą historię zbawienia. Podobnie jest z historią każdego człowieka.

III. „…aby zapisać się wraz z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna” (Łk 2, 5). Na spis musiała udać się i Maryja, choć brzemienna. Została spisana jako obywatelka Palestyny, państwa podległego od roku 63 Rzymowi jako stowarzyszone, ale także jako Osoba wkraczająca na historyczną drogę rzymską, a przez to światową, a przede wszystkim betlejemską, mesjańską. Mimo że Józef był aktorem głównym drogi fizycznej, to Maryja w opisie przejmuje rolę duchową (Łk 2, 6.7.12.16.19), aby po urodzeniu „Niemowlęcia”, „Chłopca”, „Syna” (Łk 2, 6.12.16.17) Jego uczynić prima persona dramatis wobec ludu i świata.

IV.„A gdy tam przebywali, naszedł dla niej czas rozwiązania. Urodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2, 6-7). Nie było dla nich miejsca w gospodzie albo z powodu natłoku ludzi, albo z powodu nieposiadania odpowiedniej sumy pieniędzy, żeby zapłacić za specjalny pokój dla urodzenia dziecka. Łukasz raczej sugeruje coś trzeciego, a mianowicie złe ich potraktowanie przez zarządców gospody. Byłaby to już zapowiedź, że misja Mesjasza natrafi na wielki sprzeciw Izraela, co wyrazi potem Jan Ewangelista: „Na świecie było Słowo, świat dzięki Niemu zaistniał, lecz świat Go nie rozpoznał. Przyszedł do swojej własności, lecz swoi Go nie przyjęli” (J 1, 10-11). Z tego wiele by wynikało: że mianowicie świat żydowski na górze staje się otępiały religijnie, że słabnie oczekiwanie Mesjasza, że byłby przyjęty tylko Mesjasz potężny, bogaty i polityczny, że mimo upadku duchowego i moralnego świat żydowski nie chce Restauratora i Zbawcy religijnego oraz że w tej sytuacji Jezus ubogi z ubogich będzie się musiał zwrócić przede wszystkim do ubogich w sensie ewangelicznym, tzn. do ludzi zwykłych, niezatopionych w bogactwach materialnych, lecz pokornie służących Bogu i bogactwu duchowemu.

„Maryja urodziła swego Syna”. Oznacza to realizm człowieczeństwa Syna Bożego. Nie był to ani mit, ani idea, ani złudzenie. Syn Boży stał się prawdziwym i pełnym człowiekiem, Ciałem (J 1, 14) z Jej Ciała, z Jej Osoby ludzkiej. I jest to fakt empiryczny i historyczny. I jest to nieogarniona wielkość kobiety i Matki. I cały realizm człowieczeństwa Chrystusa jest zaświadczony wszystkimi warunkami urodzenia.

„Owinęła Go w pieluszki”. Znowu ten sam realizm, ten sam ogólnoludzki los Dziecięcia. A może też już zapowiedź czekającego Go całunu po ofiarnej śmierci za ludzi z wielkiej i realnej miłości. Matka owinęła Go w historię ludzką i w los ludzki.

„…i położyła w żłobie”. Łukasz nie mówi nawet, że była to grota za miastem, służąca za stajnię dla zwierząt: dla owiec i kóz, a może także dla wołów i osłów. I znowu tutaj dotykalny realizm. Musiał o tym wiedzieć rzymski cesarz Hadrian (117-138), który nakazał tę wielką grotę pod Betlejem, ok. 9 km od Jerozolimy, uczynić miejscem kultu bliskowschodniego boga Adonisa, boga życia i opiekuna stad zwierząt, który miał co roku umierać i znów zmartwychwstawać, w czym mogło być nawiązanie do motywu śmierci i zmartwychwstania Jezusa.

Żłób jest miejscem pokarmu dla stworzenia Bożego. Mogła to być zapowiedź, że Jezus będzie pokarmem z Nieba dla ludzi i świata, czyli, jak tłumaczyli niektórzy Ojcowie Kościoła, Chlebem Eucharystycznym. W każdym razie żłób oznacza Boski dar przyrody, który żywi.

„Urodziła swego pierworodnego…” Nie znaczy to, żeby Maryja miała mieć jeszcze inne dzieci. „Pierworodny” jest terminem starotestamentalnym: hebr. bekor, gr. prototokos, łac. primogenitus, i oznacza osobę, do której Bóg ma szczególne prawa i która z kolei jest Bogu poświęcona, i reprezentatywną osobę wobec Boga w imieniu innych. Stąd Jezus Chrystus jako pierworodny jest Nowym Adamem (1 Kor 15, 45), Głową całego stworzenia (Kol 1, 15; Ef 1, 10), pierwszym zmartwychwstałym po śmierci (Kol 1, 18) i w ogóle uzyskał pierwszeństwo we wszystkim (Kol 1, 18). Paradoks ten wspaniale oddał Franciszek Karpiński w kolędzie „Bóg się rodzi” – „Pan niebiosów obnażony…”. W każdym razie Jezus narodzony oznaczał najgłębszą przemianę świata i najwyższą erę ludzkości.

V.„Przebywali w tej okolicy pasterze. Kiedy nocą pilnowali swego stada, nagle ukazał im się anioł Pana i chwała Pana zewsząd ich oświeciła” (Łk 2, 8-9). Widzimy, że narodzenie nastąpiło w nocy. A pasterzy oświeciła chwała Pana. Noc jednocześnie symbolizuje stan historyczny Izraela i ludzkości, która odeszła lub odchodzi od Boga. Tę noc rozświeca chwała Pana, która oznacza objawienie się Misterium Bożego i która zwalczy noc i otworzy „dzień” ludzkości, nową erę, nową historię. Jednocześnie Jezus jest „Światłością” (J 1, 5.9); „chwała Pana” to chwała Jezusa jako Boga, bo terminem „Pan” (Kyrios) określano Syna Bożego. „Anioł Pana” może też oznaczać anioła posługującego Mesjaszowi. Jeśliby zaś odnieść ten termin i do Boga Ojca, to otrzymujemy sens, że narodzone Niemowlę jest Synem Boga Ojca. Objawienie to jest dane najpierw pasterzom, bo to prawi ubodzy, lud, który nie odrzuca Boga Izraelowego ani nie wypacza Prawa. Chrystus po latach powie, że „głoszenie Ewangelii ubogim” (Mt 11, 5) jest znakiem Jego Mesjańskiej Misji. I wreszcie Mesjasz objawia się najpierw pasterzom, bo właśnie On będzie „Pasterzem Dobrym” ludzkości (J 10, 11).

VI.„Wtedy ogarnął ich wielki lęk, lecz anioł powiedział im: ’Nie bójcie się! Oto bowiem ogłaszam wam wielką radość, która się stanie udziałem całego ludu. Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, który jest Chrystusem Panem. A to będzie dla was znakiem: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i położone w żłobie’” (Łk 2, 9-12). Mamy więc wyraźnie następną fazę Zwiastowania Maryi, tyle że tym razem jest to zwiastowanie ludowi Izraela, że Mesjasz się już narodził z Maryi. Tak samo anioł Gabriel powiedział do Maryi: „Nie bój się, Maryjo!” (Łk 1, 30). I na razie Ewangelię (evangelizo vobis) głosi anioł Mesjasza. Zarówno pasterze, jak i Maryja mają wielki lęk wobec tak niepojętej Tajemnicy Boskiej i ingerencji aniołów Bożych. Ale z łaski Pana winni mieć „wielką radość”, która ma ogarnąć też cały lud izraelski. Proroctwa mesjańskie spełniły się w prostej grocie dzięki wierze i posłuszeństwu Maryi. Narodzenie to otworzyło „dziś”, czyli już wieczny dzień, wieczną epokę światła Bożego. I anioł objawia, że narodził się właśnie Zbawiciel, Mesjasz i Bóg (Kyrios). Ale od razu wydaje się odrzucać nadzieje materialne i polityczne, jakoby to miał być jakiś imperator i triumfator doczesny Izraela. Właśnie „znakiem” tego będzie „Niemowlę owinięte w pieluszki i położone w żłobie”. „Poszli więc szybko [otwarci na wiarę mesjańską] – i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę leżące w żłobie” (Łk 2, 16) – w pasterskiej stajni, a nie w pałacu czy w domu jakiegoś wielmoży. Było to jednocześnie znowu empiryczne potwierdzenie słów anioła i faktyczności historycznej.

VII.„I zaraz przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów anielskich, które wysławiały Boga słowami „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom ’dobrej woli’” (Łk 2, 13-14). Wcielenie Syna Bożego to największa tajemnica, jaka mogła się dokonać. Dlatego aniołowie i ludzkość oddają Bogu chwałę. Ale chwała Boża jest tu w relacji do ludzi. Jest jednak problem, jak tłumaczyć wiersz 14. Jest tam kluczowe słowo greckie „eudokia”, które na pierwszym miejscu oznacza „dobrą wolę”, a na drugim „upodobanie”. Według starej tradycji, wyrażonej choćby w hymnie mszalnym „A na ziemi pokój ludziom dobrej woli”, chwała Wcielenia przyniesie pokój, czyli zjednoczenie z Bogiem, tym wszystkim, którzy mają „dobrą wolę”, żeby uznać Mesjasza. W ostatnich jednak czasach zaczyna przeważać tłumaczenie: „a na ziemi pokój ludziom Jego (Boga) upodobania”. Oba tłumaczenia mogą być źle rozumiane. Gdyby podkreślić tylko „upodobanie Boże”, to Bóg przynosiłby pokój tylko tym, „których sobie upodobał”, a więc Jezusowi i tylko niektórym wybranym przez łaskę ludziom, i byłby niesprawiedliwy, przecież Bóg ofiarowuje łaskę wiary każdemu człowiekowi. Nie można też za mocno podkreślać samej „dobrej woli” człowieka, bo wynikałoby, że człowiek może uwierzyć i zbawić się bez pomocy i łaski Bożej. Niemniej to drugie tłumaczenie jest bardziej poprawne, bo zakłada, że człowiek ma rozum, wolną wolę i twórczość także własną, jest osobą w analogii do Boga, choćby dalekiej, nie jest jakąś maszynką, którą Bóg ustawia w sposób do końca deterministyczny. Trzeba zatem oba te sensy połączyć: daje wiarę i zbawia tylko Bóg i On inspiruje osobę ludzką, by przyjęła Jego łaskę i działanie, ale jednak człowiek mający wolność może okazać złą wolę i odrzucić łaskę. W rezultacie umiarkowane sformułowanie „a na ziemi pokój ludziom dobrej woli” jest lepsze, bardziej personalistyczne.

VIII.„Gdy aniołowie odeszli od nich [pasterzy] do nieba, pasterze mówili do siebie: ’Chodźmy do Betlejem i zobaczymy to, co się stało, a co nam Pan oznajmił’. Poszli więc szybko i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę leżące w żłobie. A gdy Je zobaczyli, opowiadali, co im zostało objawione o tym Chłopcu… [Potem] pasterze wrócili, chwaląc i wysławiając Boga za wszystko, co usłyszeli i zobaczyli, zgodnie z tym, co im zostało oznajmione” (Łk 2, 15-20). A zatem paterze przyjęli objawienie anielskie o Mesjaszu, podzielili się radością między sobą, poszli ochoczo, żeby „dotknąć” tej Tajemnicy osobiście, znaleźli stajenkę, w której byli Maryja, Józef, a przede wszystkim Niemowlę jako samowyniszczenie się Boga z miłości do ludzi, i zobaczyli własnymi oczyma to, co usłyszeli w orędziu anielskim. Bije z tego wielki autentyzm osobistego doświadczenia prawdy o Mesjaszu, co po wielu latach napisze i św. Jan Apostoł: „To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy słyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce” (1 J 1, 1). Jest tu autentyzm i dowodzenie realności wcielenia, gdyż w owych czasach bardzo trudno przebijała się prawda, że Bóg się wcielił w człowieka, bo ciało było oceniane negatywnie wobec spraw boskich (np. doketyzm).

IX.„A gdy Je [Niemowlę w stajence] zobaczyli, opowiadali, co im zostało objawione o tym Chłopcu. Wszyscy, którzy to usłyszeli, dziwili się temu, co pasterze im mówili. A Maryja zachowywała wszystkie te słowa i rozważała je w swoim sercu. Pasterze wrócili…” (Łk 2, 17-20). Komu pasterze mówili o tym, co im zostało objawione, kiedy jeszcze nie powrócili na pole? Czy Maryi i Józefowi? Czy może i innym ludziom z Betlejem, którzy mogli już też przyjść do groty? Czyżby mieli mówić o objawieniu anielskim samej Matce Bożej? Co znaczy fraza, iż „Maryja zachowywała wszystkie te słowa i rozważała je w swoim sercu”? Prawdopodobnie informacja ta wywodzi się z samej tradycji maryjnej. Maryja poddawała refleksji urodzenie Pana i słuchała słów anioła, podanych przez pasterzy, starając się zgłębić tajemnicę i przyszłość swego Syna, bo nie wszystko było Jej od razu dane w pełni. Jej wiara i wiedza święta zapewne rozwijały się w toku rozwijania się misji Chrystusa. Wyjaśnia to scena znalezienia Jezusa w świątyni jerozolimskiej: „’Czy nie wiedzieliście, że muszę być w tym, co jest mego Ojca?’ Oni jednak nie rozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi, wrócił do Nazaretu i był im posłuszny. A Jego Matka zachowywała wszystkie te słowa w swym sercu. Jezus wzrastał w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi” (Łk 2, 50-52). Prawdopodobnie pełna, radykalna i od momentu urodzenia wiedza o Synu własnym i Bożym uniemożliwiłaby normalne życie Maryi. Pełną świętą wiedzę otrzymała Maryja zapewne po Zmartwychwstaniu Jezusa i po Zesłaniu Ducha Świętego (por. Dz 1, 14; 2, 1).

Rodzina Święta z pewnością przebywała jeszcze kilka dni w Betlejem, zanim udała się do świątyni w Jerozolimie, i wtedy mógł być spisany i Jezus, choć to imię nadano Mu dopiero po ośmiu dniach w związku z obrzezaniem (Łk 2, 21). I tak Syn Boży byłby wciągnięty na oficjalną i historyczną listę ludzkości.

Ks. prof. Czesław S. Bartnik

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl