Może dojść do rzezi

Z ks. dr. hab. Waldemarem Cisłą, dyrektorem organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, rozmawia Małgorzata Pabis

Egipt spływa krwią. Wspólnota Koptów – egipskich chrześcijan, zwraca uwagę, że islamiści, którzy walczą dziś z wojskiem, to dobrze uzbrojeni terroryści, którzy podpalili już ok. 50 kościołów. Jak patrzy dziś Ksiądz na to, co dzieje się w tym kraju?

– Trzeba najpierw powiedzieć, że kiedyś wyraz „Kopt” równał się z Egipcjaninem. Od wieków ten chrześcijański Kościół płacił krwią za swoją wierność Chrystusowi. Od 258 r. nosi tytuł Matki Męczenników. Trzeba powiedzieć, że mamy w Egipcie dwa Kościoły koptyjskie: prawosławny i katolicki, i dziś między nimi panuje jedność. W 2011 roku „młodzi gniewni” zbuntowali się w Egipcie i chcąc poprawy warunków życia, rozpoczęli „wiosnę arabską”. Początkowo był to spontaniczny ruch. Jeszcze wtedy, kiedy muzułmanie modlili się, chrześcijanie otaczali ich, tworząc tzw. żywe tarcze i na odwrót. Dziś, kiedy doszło do obalenia rządu prezydenta Mohammeda Mursiego, za którego ludziom żyło się raczej gorzej niż lepiej, Bractwo Muzułmańskie nałożyło na rewolucję ideologię i wykorzystało ją do osiągnięcia swoich celów. Dotychczas jednak Bractwo nie miało żadnego pomysłu, co zrobić z państwem, czego efektem są m.in. olbrzymie trudności gospodarcze. Egipt jest ogromnym importerem żywności, a w budżecie państwa nie ma na nią pieniędzy. Szuka się więc winnych i nie chce wziąć odpowiedzialności na siebie. Gniew mas najlepiej skierować na najsłabszych, czyli na chrześcijan.

Islamiści oskarżają chrześcijan o sojusz z wojskiem, wzywają do palenia kościołów. Kim są dzisiejsi opozycjoniści w Egipcie?

– Bractwo Muzułmańskie to jeden z ruchów w ramach islamu. Niektórzy mówią nawet wprost, że to radykalne ugrupowanie terrorystyczne, które chce wprowadzenia w Egipcie prawa szariatu. Są też inne. Jedno jest pewne, ci, którzy obecnie palą kościoły, klasztory i budynki publiczne to uzbrojeni terroryści. Dla muzułmanina partnerem do rozmowy będzie muzułmanin, natomiast niemuzułmanina można okłamać, zwodzić, a w konsekwencji nawet zabić, jeśli służy to dobru islamu. Chrześcijan nazywa się krzyżowcami – od krzyża Chrystusowego. Kojarzy się ich z Zachodem, który niesie ze sobą zło, sekularyzację, zgorszenie moralne. Obawiamy się dziś, że jeśli wojsko nie poradzi sobie z rewolucją, to dojdzie tam do rzezi. Fanatyczni islamiści, nie patrząc na to, co może się stać, będą chcieli za wszelką cenę osiągnąć swój cel. Oni z pustymi rękami będą szli na czołgi z myślą, żeby w Egipcie wprowadzić państwo islamskie oparte na szariacie.

W przekazach medialnych ciągle jednak mówi się o demokratyzacji Bliskiego Wschodu, demokratyzacji Egiptu. Jak Ksiądz widzi ten problem?

– W przypadku tych państw nie można mówić o żadnej demokratyzacji. To są kalki z Europy czy Ameryki, których nie można stosować do tamtych terenów. W przypadku krajów, gdzie większość stanowią muzułmanie, nie ma mowy o rozdziale państwa od religii. Taka sytuacja jest niewyobrażalna. Zobaczmy, co stało się np. w Libii. Ostatnio rozmawiałem też z ks. abp. Louisem Sako, patriarchą Babilonii w Iraku. Zwrócił mi uwagę, że kiedyś w Iraku nie było wolności, a teraz ją mają i mogą wrzucać kartki do urn wyborczych. Pytał jednak: „Czy za ten akt warto było stracić szkoły, szpitale, bezpieczeństwo?”. Chrześcijanie uciekają z tego kraju, bo nie mają w nim żadnej przyszłości. Liczba chrześcijan w Iraku spadła z 1,4 mln do 200 tysięcy.

Podsumowując: ludzie żyjący na Bliskim Wschodzie nie dorośli jeszcze do demokracji. Oni powoli, małymi krokami muszą do niej dochodzić. A są takie kraje jak np. Arabia Saudyjska, Turcja, Kuwejt, które mają tam potężne interesy i angażują ogromne pieniądze, aby osiągnąć cel, jakim jest arabizacja tego rejonu. W tym miejscu przypomnę słowa Ojca Świętego Benedykta XVI, który prosił, by nie eliminowano z Bliskiego Wschodu chrześcijan, bo bez nich już nigdy nie będzie on taki sam.

Patrząc na to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, nietrudno wysnuć wniosek, że co rewolucja, to sytuacja chrześcijan staje się bardziej dramatyczna…

– To prawda. Chrześcijanie na tamtym terenie są mniejszością i dlatego w nich się uderza. Nie ma ich kto bronić. Kto może, próbuje się ratować i opuszcza tamte tereny. Trzeba powiedzieć, że wszystko to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, nie bardzo interesuje polityków, Unię Europejską, która w żaden sposób nie potrafi zareagować na ludobójstwo. Ciekawe, ile jeszcze osób musi zostać zabitych, aby Parlament Europejski zechciał się zebrać i wydać jakąś odezwę…

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl