Z Ojczyzny Jezusa


Pobierz Pobierz

Pokój i Dobro!

4 lutego kalendarz liturgiczny wspomina św. Weronikę jerozolimską, znaną z pobożnej tradycji Drogi Krzyżowej. Od czasów średniowiecznych ojcowie franciszkanie prowadzili wiernych i pielgrzymów w procesji ulicami Jerozolimy wspólnie medytując mękę Pana Jezusa. Po przejściu doliny Tyropeon, biegnącej przez Jerozolimę pomiędzy wzgórzem świątynnym, zwanym górą Moria, a zachodnim wzniesieniem, zwanym Gareb, pielgrzymi zatrzymywali się przy kolumnie wkomponowanej w mur jednego z domów. Tutaj, pomiędzy piątą stacją, poświęconą spotkaniu Jezusa z Szymonem z Cyreny a siódmą, dedykowaną drugiemu upadkowi, wspominano odważny gest pobożnej Weroniki, która otarła twarz Jezusowi. Początkowo gest Weroniki łączono ze stacją pobożnych niewiast płaczących nad cierpiącym Zbawicielem. Od 1461 roku kroniki pielgrzymów mówią o dużym budynku zbudowanym nad kościołem bizantyńskim i uważanym za „dom świętej Weroniki”.

Jest prawie pewne, że święta Weronika nigdy nie istniała. Nie wspomina o niej żadna Ewangelia, a jej imię nie występuje w Martyrologium Rzymskim. Choć święta Weronika jest prawdopodobnie tylko postacią legendarną, znaną z apokryfów, to jednak wśród wiernych rozwinęła się bardzo żywa tradycja o tej pobożnej kobiecie, która miała otrzeć twarz Chrystusa w czasie drogi na Golgotę. Legenda o niej pojawiła się w czasach bizantyjskich i rozwijała się w różnych wersjach, ubogacana coraz to nowymi szczegółami, aż do późnego średniowiecza. Zasadniczy wątek tego budującego opowiadania mówi o pewnej niewieście jerozolimskiej, która wyszła na ulicę, by zobaczyć niosącego krzyż Jezusa. Widok zbitego, osłabionego, upadającego pod ciężarem krzyża skazańca tak ją wzruszył, że nie oglądając się na nikogo, odważnie przecisnęła się przez tłum oraz kordon żołnierzy i swoją białą chustą otarła Jego skrwawioną i ubrudzoną pyłem ulicznym twarz. Za ten miłosierny czyn otrzymała na chuście odbicie Jego bolesnego oblicza. Tę swoją cenną chustę Weronika miała później przekazać papieżowi św. Klemensowi Rzymskiemu. Przypuszcza się, że legenda zrodziła się jako wytłumaczenie powstania wizerunku twarzy Jezusa na białej chuście, który w tamtych czasach był znany w Kościele, a dziś uważany jest jako płótno stanowiące część relikwii całunu. „Dzieje Piłata”, apokryf z V wieku, tę nieznaną kobietę nazywa Weroniką i utożsamia ją z kobietą wyleczoną z krwotoku (Mt 9,20), która potem broniła Jezusa przed Piłatem. Inne apokryfy utożsamiały ją z Martą z Betanii (Łk 10,38), albo jedną z niewiast płaczących nad cierpiącym Jezusem (Łk 23,27).

Podobnie jak postać świętej Weroniki jest owiana legendą również jej imię ma wiele interpretacji. Najczęściej uważa się, że imię Weronika odzwierciedla jej posługę oddaną Jezusowi. W średniowieczu imię to łączono z wyrażeniem iere eikon – „święty obraz” lub vera eikon – „prawdziwy wizerunek”. Inne możliwe interpretację głoszą, iż jest to imię pochodzenia greckiego, a właściwie bizantyjskiego, od phero-nike – niosąca zwycięstwo, co później dało imię pheronike lub berenike, a w wersji bizantyjskiej weronike.

Opowiadanie o św. Weronice i jej chuście natchnęło swoim obrazowym językiem wielu twórców. Malarze i rzeźbiarze najczęściej przedstawiali ją trzymającą przed sobą rozpostartą chustę z podobizną umęczonego oblicza Chrystusa. Ciekawie przedstawił ją około 1600 roku w Madrycie El Greco. Na jego obrazie chusta stanowi pierwszy plan i unosi się swobodnie w powietrzu na ciemnym tle, podtrzymywana lekko dłońmi widocznej w tle niewiasty. Artysta ten wspaniale ukazał prawdę, że „Weronika”, to przede wszystkim chusta z obliczem Pana, a dopiero później osoba nosząca to imię.

Kult świętej Weroniki należy do zakresu pobożności ludowej, pielęgnowanej przez wieki szczególnie przez pielgrzymów odwiedzających Jerozolimę. To dzięki ich determinacji święta Weronika stała się postacią tytułową szóstej stacji Drogi Krzyżowej. Dzisiaj nikogo już nie dziwi, że stacja ta nosi napis: „Weronika ociera twarz Jezusowi”. Podobnie nikogo nie zaskakuje fakt, iż w Jerozolimie znajduje się kaplica poświęcona tej apokryficznej postaci.

Najnowsza historia VI stacji rozpoczyna się w 1883 roku. Wówczas to ojciec Ignacy Maqad, salwatorianin, proboszcz wspólnoty melchickiej, czyli grecko-katolickiej, zakupił na potrzeby duszpasterskie budynek przy Drodze Krzyżowej, zwany „domem św. Weroniki”. Podczas prac przy budowie kościoła zostały odkryte dwie antyczne krypty i nieduża cysterna. Ponadto znaleziono kamienną tablicę z greckim napisem informującym, iż istniejący w tym miejscu bizantyński kościół z VI wieku był dedykowany świętym Kosmie i Damianowi. Ta odnaleziona tablica została później wmurowana w ołtarz nowego kościoła konsekrowanego w 1895 roku. Pierwsza z krypt, znajdująca się bezpośrednio przy ulicy Drogi Krzyżowej, została nazwana sanktuarium VI stacji i jej bohaterki św. Weroniki.

Podczas wojny izraelsko-arabskiej w 1948 roku bomby nie oszczędziły kościoła i przyległych doń budynków. Został zniszczony dach świątyni oraz ostatnie piętro klasztoru. W 1950 roku do Jerozolimy przybyła siostra Magdalena od Jezusa, założycielka nowego zgromadzenia Małych Sióstr Jezusa opierającego się na duchowości brata Karola de Foucauld i zwróciła się do Kościoła grecko-katolickiego z prośbą o przydzielenie nowo powstającej wspólnocie skromnego miejsca w Jerozolimie. Ojciec Gabriel Abu Saada, wikariusz patriarchalny, zaproponował siostrom zamieszkanie przy VI stacją Drogi Krzyżowej. Pomimo, że proponowana część klasztorna i kościół wymagały gruntownych remontów po zniszczeniach wojennych, modernizacji instalacji elektrycznych i sanitarnych oraz licznych prac przystosowujących kościół i krypy do potrzeb duszpasterskich i sanktuaryjnych propozycja ta została przyjęta z entuzjazmem.

W odnowionym sanktuarium zaczęli zatrzymywać się liczni pielgrzymi. Jednym z nich był przybyły w 1964 roku papież Paweł VI, który odwiedził kaplicę VI stacji Drogi Krzyżowej w czasie swojej pielgrzymki do Ziemi Świętej. Przy „domu św. Weroniki” przez prawie 20 lat Małe Siostry Jezusa prowadziły nowicjat. Obecnie klasztor ten zamieszkuje nieduża wspólnota sióstr, która swoją modlitwą i przyjacielskimi relacjami z muzułmańskimi sąsiadami pragnie być pozytywnym znakiem dialogu chrześcijan z innymi religiami. Siostry utrzymują się z własnej pracy: robią ikony i różne pamiątki poszukiwane przez pielgrzymów, a jedna z nich pracuje w centrum dla osób w podeszłym wieku, prowadzonym przez kościół prawosławny w Starym Mieście. Święta Weronika jest dla nich przykładem współczucia wobec tych wszystkich, którzy cierpią lub są w potrzebie.

Epizod „chusty z odbiciem twarzy Ukrzyżowanego” może jest pobożną legendą, ale dla licznych wiernych i pielgrzymów Weronika stała się tak realną postacią jak dobry samarytanin czy syn marnotrawny z ewangelicznych przypowieści. Można sobie wyobrazić, że w tłumie ciekawskich, wśród nienawiści i pogardy, ktoś okazał Jezusowi współczucie. Dziś dla nas Weronika stała się symbolem i przykładem. Uczy nas, że biedni i nieszczęśliwi oraz wszyscy, dotknięci a czasami skaleczeni chorobą duszy lub ciała, cierpieniem fizycznym czy duchowym, mają prawo spotkać na ich życiowej drodze kogoś, kto ze współczuciem odważy się podjąć ryzyko oraz poświęci im czas i swoją miłość.

jk

drukuj