Spróbuj pomyśleć


Pobierz Pobierz

Kult jednostki na czas kryzysu

Szanowni Państwo!
Nieubłaganie zbliżają się wybory; w maju bieżącego roku – do Parlamentu Europejskiego, a w przyszłym roku – do Sejmu i Senatu. Wszystkie partie intensywnie się do tego przygotowują, obmyślając coraz to nowe sposoby przychylenia nam nieba. Najwięcej sposobów obmyśla oczywiście rząd, ale to nic dziwnego, skoro to właśnie on, za pośrednictwem Umiłowanych Przywódców tworzących jego parlamentarne zaplecze, dysponuje pieniędzmi – między innymi 100 miliardami, zrabowanymi niedawno w tak zwanym majestacie prawa z Otwartych Funduszy Emerytalnych, które zresztą wcześniej, w porozumieniu z władzą publiczną, zrabowały te pieniądze obywatelom, również w tak zwanym majestacie prawa. Z tych pieniędzy rząd, słodszymi od malin ustami premiera Tuska, obiecuje sfinansować obywatelom rozmaite darmochy. Jak wiadomo, ludzie lubią dostawać różne rzeczy od rządu za darmo, nawet w sytuacji, kiedy uprzednio muszą za to zapłacić podwójną, a nawet potrójną cenę. Na tym patencie Umiłowani Przywódcy nie tylko w naszym nieszczęśliwym kraju, ale również w innych nieszczęśliwych krajach, jada co najmniej od stu lat, dzięki czemu większość ludzi nawet nie wyobraża sobie, że może być inaczej.
Ale, jak wiadomo, nie samym chlebem człowiek żyje, więc oprócz obietnic przychylenia nam nieba, Umiłowani Przywódcy próbują zorganizować obywatelom również życie duchowe – oczywiście na miarę swoich możliwości, które są niewielkie zwłaszcza w przypadku tak zwanych racjonalistów. Ci racjonaliści programowo pogardzają religią, ale ma się rozumieć, też nie mogą bez niej wytrzymać, więc lansują rozmaite kulty zastępcze.
Kiedyś był to kult Józefa Stalina, który również w naszym nieszczęśliwym kraju miał wielu autentycznych wyznawców, przypisujących mu atrybuty nadprzyrodzone. Ale Józef Stalin jednak umarł, a przy tym okazało się, że był postacią, jak to się mówi: kontrowersyjną, więc kult Józefa Stalina trochę przygasł, pozostawiając mnóstwo nieutulonych w żalu sierot, zwłaszcza w kręgach partyjnych i resortowych, które jak wiadomo, reprodukują się nieustannie, już w trzecim pokoleniu. W rezultacie obok dożywających swoich dni weteranów, co to samego jeszcze znali Stalina, mamy już resortowe dzieci, a nawet wnuczęta.
Wszyscy oni tęsknią za jakimś jasnym idolem, więc wychodząc naprzeciw temu społecznemu zapotrzebowaniu, partia i resort wylansowały pana Jerzego Owsiaka, którego przeznaczeniem jest nie tyle spełnianie dobrych uczynków – chociaż oczywiście dobrych uczynków też – ale przede wszystkim dostarczenie swoim wyznawcom namiastki życia duchowego i poczucia wspólnoty, która wyraża się w masowych czynach społecznych. Jak pamiętamy, takie czyny społeczne inicjowane były również za komuny. Ich materialna wartość była na ogół bardzo niewielka zwłaszcza, gdy porówna się to z kosztami ich zorganizowania, ale nie o materialną, stronę tu chodziło, tylko o wykształcenie swoistej obrzędowości w ramach namiastki życia duchowego. W przypadku kultu związanego z panem Jerzym Owsiakiem jest podobnie. Jak poinformowały życzliwe mu niezależne media głównego nurtu, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zebrała około 35 milionów złotych. Zważywszy udział instytucji publicznych, przede wszystkim – państwowej telewizji i radia, ale również innych agend publicznych, jak np. policji, wojska, straży pożarnych oraz innych służb, nie jest to wielkość rzucająca na kolana, zwłaszcza w proporcji do tegorocznego budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia. Otóż na świadczenia zdrowotne NFZ zamierza wydać w tym roku ponad 63 miliardy złotych. Kwota zebrana przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy stanowi zatem mniej więcej zaledwie jedną dwutysięczną rocznych wydatków Narodowego Funduszu Zdrowia na świadczenia zdrowotne, a więc pozbawioną ekonomicznego znaczenia kroplę w morzu. Te 35 milionów to niewiele nawet w proporcji do kosztów administracyjnych Narodowego Funduszu Zdrowia, które w bieżącym roku przekraczają 700 milionów. Warto dodać, że te 63 miliardy, jakie NFZ zamierza przeznaczyć na świadczenia zdrowotne, zostały obywatelom zabrane w podatkach. Pan Jerzy Owsiak do tych podatków dokłada swoje 35 milionów, więc nawet jako poborca podatkowy nie działa na wielką skalę.
Ale bo też o rozwiązanie żadnego rzeczywistego problemu tu nie chodzi. Jest to tylko pretekst, na kanwie którego środowiska lansujące kult pana Jerzego Owsiaka, próbują stworzyć sobie jakąś namiastkę religii. Świadczy o tym również oburzenie, z jakim spotyka się z tej strony każda krytyka pana Owsiaka, a nawet sceptyczny stosunek do forsowanego wobec niego entuzjazmu. Traktowane są one wręcz jak bluźnierstwo, więc tylko patrzeć, jak partia, a zwłaszcza resort, za pośrednictwem Umiłowanych Przywódców, otoczy kult pana Owsiaka ochrona prawną, na wzór kłamstwa oświęcimskiego, czy wałęsowskiego.

red. Stanisław Michalkiewicz

drukuj