fot. tv trwam

Myśląc Ojczyzna – prof. Mirosław Piotrowski


Pobierz

Pobierz

Kto, z kim, dlaczego?

W niemieckich mediach zabulgotało. Wszystko za sprawą żartu o toaletach. Błysnęła nim następczyni Angeli Merkel na stanowisku szefowej CDU Annegret Kramp-Karrenbauer. Żart ten odnosił się do wprowadzonej niedawno w Niemczech kategorii trzeciej płci. „Kto z was był niedawno w Berlinie” – pytała szefowa największej niemieckiej partii i zaraz służyła odpowiedzią: „Widać tam frakcję Latte-Macchiato, która wprowadza toalety dla trzeciej płci. Są one przeznaczone dla mężczyzn, którzy jeszcze nie wiedzą, czy podczas sikania wolno im jeszcze stać, czy muszą już siadać”. Mimo że słowa te wypowiedziane zostały w trakcie luźnej karnawałowej imprezy, to przyjęte zostały na poważnie. Oburzenia nie krył sekretarz generalny SPD, która to partia tworzy koalicję rządową z CDU. Stwierdził on, że takie wypowiedzi „również podczas karnawału świadczą o absolutnym braku szacunku”. Nie omieszkał też skrytykować „arcykonserwatywną atmosferę” w CDU. Wtórowali mu inni politycy i dziennikarze lewicowo-liberalni. Sprawa stała się głośna w całej Europie, szczególnie że wypowiadająca te słowa szefowa CDU jest typowana na stanowisko kanclerskie po zakończeniu kadencji Merkel. Zauważyć trzeba, że do tej pory CDU, czyli niemiecka chrześcijańska demokracja, w kwestiach obyczajowych i genderowych ulegała inicjatywom socjalistów. To przecież nie kto inny jak kandydat na kanclerza Niemiec z ramienia SPD Martin Schulz przeforsował przed wyborami w Niemczech „Ehe für Alle”, czyli „małżeństwa dla wszystkich”. CDU wprowadziła też w Niemczech trzecią płeć. Jak to jednak często bywa, absurdalne przepisy wprowadza się pod pręgierzem politycznej poprawności, a prywatnie się je wyśmiewa. Czy nie przypomina nam to przypadkiem czasów komunizmu, który również budował ideologię nowego człowieka, totalitarnie go obejmując?

A propos obśmianych toalet, to przypomnijmy jak parę lat temu Komisja Europejska wprowadzała szczegółowe przepisy dotyczące zużycia wody w toaletach, osobno w spłuczkach i osobno w pisuarach, o setkach i tysiącach innych regulacji nie wspominając. A wszystko to pod hasłem unijnej europejskości, której patronuje komunista Altiero Spinelli, witający wszystkich przybywających do Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Właśnie zaczął się wyścig w wyborach do naszej Izby. W Polsce zawiązała się swoista Koalicja Europejska. Ach, cóż to za piękna nazwa. W jej szeregach znajdują się zarówno politycy Platformy Obywatelskiej i PSL-u, którzy na co dzień w Brukseli tworzą koalicję z CDU oraz politycy SLD, którzy zasiadają w jednej frakcji razem z niemieckimi socjalistami z SPD. Kampania wyborcza jeszcze oficjalnie nie ruszyła, a wewnątrz rodzimej Koalicji Europejskiej bulgocze jak w Niemczech. Co osobliwe, idzie też o to samo. Jeden z polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego, notabene znany piosenkarz, z hukiem opuszcza swoją formację, bo, jak twierdzi, „zielona koniczyna zrobiła się bardzo tęczowa”. Protestował tym samym przeciwko koalicji z SLD, Nowoczesną i środowiskami lewicowymi. Występując z partii po 25 latach powiedział: „Nie wyobrażam sobie głosować na LGBT i lewicę. Partia, której hymnem jest Rota idzie razem z aborcjonistami, lewakami i komunistami, będzie razem z nimi walczyć z Kościołem i religią w szkołach oraz sprowadzać uchodźców”. Jak słusznie zauważył „honor ma się tylko jeden”. Podobno nie jest to jedyny głos oburzenia.

W wyborach tych w Polsce wystartuje także Zjednoczona Prawica. Można jednak zapytać, ile w niej jest tak naprawdę prawicowości. Jak słyszę, listy ustala się tak, aby do Parlamentu weszły osoby bezwzględnie posłuszne spełniające nakazy partyjnej centrali i rządu. A stamtąd płyną sygnały, że po wyborach możemy się spodziewać prześcigania się tzw. prawicy w tzw. europejskości. Od dawna słyszymy bowiem, że polska Zjednoczona Prawica ratownicza marzy o wejściu do grupy i sojuszu z niemiecką CDU w ramach Europejskiej Partii Ludowej. W minionym tygodniu premier Mateusz Morawicki w jednym z wywiadów powiedział, że nie będzie budował aliansu z partiami, które są antyeuropejskie i antyunijne. Z kim więc chce ratować Europę? Bez wątpienia najbardziej europejski jest wspomniany komunista Altiero Spinelli, idol zarówno CDU, SPD, jak i liberałów Guy Verhofstadta. Spinelli postulował zniesienie własności prywatnej, tak, tak, niech usłyszą to polscy biznesmeni, i likwidację państw narodowych. W Polsce oficjalnie prawica jest temu przeciwna. Na razie jednak, co można wywnioskować ze wspomnianego wywiadu premiera, jest za zniesieniem niedziel wolnych od pracy. Najlepszą polityką, jest uczciwość, jak mówią Anglicy, dlatego startujący w wyborach europejskich powinni już teraz zadeklarować, kto będzie współpracował z kim w Parlamencie Europejskim i dlaczego, a także jakie wybiorą polityczne grupy i unijnych towarzyszy. W tym kontekście także padają pytania „kto z kim i dlaczego”.

prof. Mirosław Piotrowski

drukuj