Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

 

„Szaleńcy są wszędzie”

 

Szanowni Państwo!

Pewien szwedzki polityk już kilkaset lat temu zauważył, że „małą mądrością rządzony jest ten świat”.  Mniejsza o świat – ale jeśli chodzi o nasz nieszczęśliwy kraj, to gołym okiem widać, że jest on rządzony mądrością jeszcze mniejszą. Tak małą, że ocierającą się o własne przeciwieństwo. Okupująca od kilkudziesięciu lat nasz nieszczęśliwy kraj razwiedka zachowuje się jak okupant, który w dodatku nie jest pewien trwałości okupacji. Bo nawet okupant, jeśli liczy, że okupacja potrwa długo, stara się nie tylko sam urządzić na okupowanym obszarze, ale i o ten obszar zadbać. Natomiast okupant  niepewny jutra, prowadzi gospodarkę rabunkową; co uda mu się wziąć na plecy, to rozkradnie i szuka miejsca, gdzie mógłby bezpiecznie to przetrawić. Nietrudno zauważyć, że specjalnej mądrości to nie wymaga – ale i opłakane rezultaty tej okupacji też są coraz  bardziej widoczne, ilustrując porzekadło: jaki pan, taki kram.

Ostatnio nasi okupanci mają jeszcze jedno zmartwienie. Oto okupowana ludność naszego nieszczęśliwego kraju zaczęła przeglądać na oczy i za zasłoną demokratycznych dekoracji dostrzegać przerażającą prawdę. Dotyczy to zwłaszcza młodego pokolenia – oczywiście nie całego, bo ta głupsza część, niczym szczury podążające za szczurołapem, swój obraz świata czerpie z mediów, które nie tylko z naszymi okupantami kolaborują, ale w ogóle zostały przez nich założone. Jednak pozostała część już nie daje się zwodzić pozorom, co dla okupantów i ich kolaborantów stwarza niebezpieczeństwo utraty korzyści płynących z okupacji.

Dlatego też bezpieczniacy i ich kolaboranci postanowili nie czekać na niekorzystny rozwój wypadków, tylko rozładować niebezpieczeństwo w zarodku, wychodząc mu naprzeciw. Od kilku tygodni mamy w związku z tym do czynienia z przygotowaniami, które mają dostarczyć pozorów moralnego i politycznego uzasadnienia dla operacji chwycenia okupowanego narodu tubylczego za twarz – podobnie jak w stanie wojennym. Wtedy takich pozorów moralnego i politycznego uzasadnienia dostarczył atak na socjalizm i sojusz ze Związkiem Radzieckim. Ponieważ dzisiaj czasy są inne, nasi okupanci uwinęli się wokół uzasadnień bardziej aktualnych. Oto kabewiaki złapały Brunobembera, co to niby „chciał” wysadzić w powietrze Sejm, prezydenta i rząd przy pomocy podstawionych mu agentów. Oczywiście nie ma powodu, by w to wszystko wierzyć, ale przykręcenie śruby na pewno będzie prawdziwe. Oto minister sprawiedliwości Jarosław Gowin forsuje pomysł prewencyjnego, bezterminowego więzienia. Na początek – dla zbrodniarzy, licząc, że nikt nie będzie protestował – ale jak rzecz się przyjmie, to można zacząć tam wsadzać również przeciwników politycznych.

A własnie nadarzyła się okazja, to znaczy – nie tyle się „nadarzyła”, co została stworzona. Realizując leninowskie przykazania o organizatorskiej roli prasy i wychodząc naprzeciw oczekiwaniom bezpieki „Gazeta Wyborcza” rozpętała histerię wokół wypowiedzi Grzegorza Brauna sprzed kilku miesięcy, że powinno się surowo karać zdradę i zaprzaństwo. Wybuchł niesamowity klangor z udziałem nie tylko niezawodnej „Gazety Wyborczej”, ale i wszystkich „Stokrotek”, które być może naprawdę poczuły się zaniepokojone. Niezależna prokuratura  natychmiast wszczęła „postępowanie sprawdzające”, słowem – wszystko zmierza do rozkręcenia spirali represji pod pretekstem walki z „mową nienawiści”. Najciekawsza jednak wydaje się deklaracja ministra Jarosława Gowina, który – komentując wypowiedź Grzegorza Brauna – zauważył, że „szaleńcy są wszędzie”.

Każdy człowiek najlepiej zna to środowisko, w którym się obraca, to oczywiste. Skoro zatem pan minister Gowin twierdzi, iż „szaleńcy są wszędzie”, to z pewnością ma na myśli środowisko Platformy Obywatelskiej. Oczywiście nie wyłącznie, ale przede wszystkim, a w każdym razie – również. No bo skoro „wszędzie” – to wszędzie. A zatem – również w rządzie. Co tu ukrywać; od dawna coś takiego podejrzewałem, no a teraz – potwierdzenie i to z jakże wiarygodnego źródła!

Dzięki temu lepiej rozumiemy przyczyny fiaska ostatniego szczytu budżetowego Unii Europejskiej. Nasi Umiłowani Przywódcy już się oblizywali na myśl, ile pieniędzy z Brukseli dostaną do rąk i ile z tego im się do rąk przylepi – a tu klops! Warto zwrócić uwagę, że za cięciami budżetowymi opowiadają się unijni płatnicy netto, a więc kraje, które więcej wpłacają, niż wybierają. Nic dziwnego; skoro w 2009 roku wszyscy ratyfikowali traktat lizboński, to już nie ma powodu by frajerów nadal futrować! Nietrudno to było przewidzieć, ale przecież pewien szwedzki polityk już kilkaset lat temu zauważył, że „małą mądrością rządzony jest ten świat”.

Mówił Stanisław Michalkiewicz 

drukuj