Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

Kochani słuchacze,

Chciałabym podzielić się z Państwem pouczającym doświadczeniem z ostatnich dni. Rzecz dotyczy odpowiedzi na pytanie: czy w Polsce powinna istnieć powszechna i obowiązkowa opłata na rzecz Polskiego Radia i Telewizji Polskiej.  Minister Kultury Bogdan Zdrojewski wrzucił ten temat w opinię publiczną, informując o założeniach do ustawy o opłacie audiowizualnej, która ma zastąpić obecny dziurawy system poboru abonamentu radiowo- telewizyjnego. Zagrywka ministra rządu Tuska, to oczywiście działanie pozorowane. W rzeczywistości nadal nie ma odpowiedniego projektu ustawy, mowa jest jedynie o wstępnych założeniach do niej, o dokumencie, który od ponad pól roku leży w szufladzie pani marszałek sejmu. Chodzi ministrowi Zdrojewskiemu o to, by zatrzeć wrażenie, że rząd nic nie robi dla poprawy funkcjonowania i finansowania mediów publicznych. Polskie Radio i TVP to instytucje chore, ciężko chore, z dwu powodów: Po pierwsze, prawie wcale nie działają dla dobra wspólnego, lecz ich program to zlepek tandety i komercji oraz prorządowej propagandy. Po drugie – od lat brak jasnych zasad finansowania przez obywateli ich misji. Podstawowe, niemal jedyne źródło utrzymania TVP to reklama.  Abonament płacony przez widzów pokrywa zaledwie 10% kosztów produkcji i emisji programu.

Z tych właśnie powodów większość patriotycznie i tradycyjnie myślących Polaków jest zdania, że telewizję z Woronicza trzeba zlikwidować,  zaorać i polać tę zaoraną ziemię kwasem solnym, by nic nie odrosło. Dlatego są przeciwni abonamentowi radiowo-telewizyjnemu, twierdzą, że tej telewizji nie oglądają, że nie będą płacić na Lisa i Kraśkę.

Ja natomiast wypowiadałam się wiele razy za istnieniem obywatelskiego finansowania Polskiego Radia i Telewizji Polskiej. Stwierdziłam, że pieniądze w wysokości 8-10 zł od gospodarstwa domowego (nota bene o połowę niższe niż obecny abonament) powinny być pobierane, by istniały silne narodowe media, reprezentujące Polskę, broniące naszej suwerenności. Za te stwierdzenia spotyka mnie krytyka ze strony prawicowych wyborców, którzy są zdania, że żadnego haraczu na media publiczne nie powinno się płacić.

Spróbuję zatem powtórzyć najważniejsze argumenty za powszechnym udziałem społecznym w finansowaniu Polskiego Radia i Telewizji. Po Pierwsze i najważniejsze odpowiedzmy sobie na pytanie, czy ma istnieć w ogóle coś takiego jak silny narodowy nadawca radia i telewizji. Moim zdaniem, zdecydowanie tak. W dzisiejszych czasach istnienie suwerennego, niepodległego państwa nierozerwalnie związane jest z wyznaczeniem i obroną jego miejsca w sferze kultury i ducha, z promieniowaniem tej wewnętrznej siły na zewnątrz. Tego nie da się zrobić bez silnych mediów. Te media mają służyć obronie wartości, wymianie prawdziwej informacji, komunikowaniu się wspólnoty narodowej, kontroli władzy, debacie nad najważniejszymi problemami, takimi jak wychowanie dzieci, autorytety, demografia, ekonomia, system emerytalny, stan opieki zdrowotnej, ochrona środowiska, bezpieczeństwo, własność narodowa, energetyka, kolej, drogi, opieka społeczna, przepisy prawa dla prywatnych przedsiębiorców. Czy taką funkcję mogą spełnić telewizje komercyjne nastawione na zupełnie inne cele, na handel, liberalny indywidualizm i podporządkowane największym sponsorom, międzynarodowym koncernom finansującym reklamy?

Czy taką rolę może spełniać dzisiejsza TVP, uzależniona od zleceń z największych korporacji, różnych sponsorów finansujących poszczególne programy, łaski ministrów rządu Tuska którzy dadzą lub nie parę milionów z kasy ministerstwa na akcję propagandową, np. za posyłaniem sześciolatków do szkół lub ideologią gender? A dlaczego ta telewizja jest tak zniewolona i nie reprezentuje polskich wartości? Dlatego, że opanowana została przez kierownictwo politycznie podporządkowane ideologii lewicowo-liberalnej i dlatego że nie jest finansowana i kontrolowana przez naród. Bo nie ma u nas dobrego systemu powszechnej składki na polską telewizję. Kto płaci, ten wymaga. Teraz władze TVP nie uznają narodu jako zwierzchnika. Ich zwierzchnikiem są zarazem Tusk, Palikot i Miller, jak i właściciele koncernów farmaceutycznych, zagraniczni producenci proszków do prania, właściciele korporacji ubezpieczeniowych i niepolskie banki. Ich zwierzchnikiem pośrednio, są władze i służby międzynarodowe. Bo kształtują nowe społeczeństwo, nowopolaków, pseudopolaków, którzy w imię egoistycznej wygody i chwilowej przyjemności nie będą zdolni do logicznego myślenia i poszanowania tradycji w duchu dobra wspólnego i solidarności.

W większości krajów Europy istnieją silni narodowi nadawcy. Ani Brytyjczycy, ani Niemcy, ani Francuzi nie wpadli na pomysł, by skrajnie ograniczać swe media publiczne. Wręcz przeciwnie, tamte narody hojnie je finansują, zazwyczaj z bardzo obowiązkowego abonamentu. I traktują je jako narzędzie wzmocnienia wewnętrznego swych państw i ekspansji kulturalnej na zewnątrz.

Tylko w naszym kraju widać jakiś zanik instynktu samozachowawczego. A istnieje jednoznaczny związek społecznego finansowania mediów z istnieniem lasów państwowych, dobrego systemu opieki zdrowotnej, edukacji, poczty, kolei, bezpieczeństwa energetycznego, dobrej kontroli władzy i obrony przed ekspansją międzynarodowych gangsterskich koncernów, obrony przed zawłaszczeniem państwa przez niekontrolowane służby specjalne zwłaszcza obcych państw. Dlatego potrzebne jest, by Polacy wreszcie poczuli się właścicielami Telewizji Polskiej i Polskiego Radia. A nie będą nimi, gdy pozwolą, by nadal finansowały się one nie wiadomo skąd, czyli z antypolskich źródeł.

Serdecznie państwa pozdrawiam, mówiła Barbara Bubula

drukuj