Homilia wygłoszona podczas Mszy św. z okazji XXX – lecia Solidarności


Pobierz Pobierz

„Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony” (Mt 7,25).


Ekscelencjo Księże Arcybiskupie Metropolito Gnieźnieński Prymasie Polski!

Księża Arcybiskupi i Biskupi! Zwłaszcza Księża Biskupi z Metropolii Gdańskiej, Arcybiskupie Tadeuszu, Biskupie Janie, Biskupie Andrzeju, Biskupie Ryszardzie!

Bracia Kapłani, a pośród nich dawni i obecni kapelani „Solidarności”!

Panie Przewodnicząc Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”!

Związkowcy z Solidarności ze swymi sztandarami przybyli z różnych stron ojczyzny!

Szanowni przedstawiciele Pana Prezydenta, władz państwowych!

Panie Ambasadorze Stanów Zjednoczonych!

Przedstawiciele władz administracyjnych i samorządowych!

Kombatanci dróg ku Niepodległej!

Wspólnoto Eucharystyczna zgromadzona na modlitwie pamięci i wdzięczności!


„Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony” (Mt 7,25).

Trzydzieści lat temu zawiązała się „Solidarność”. Wspólnota polskich serc, sumień, pragnień, myśli, szlachetnych porywów…

Wyrosła z poczucia krzywdy, jaką komunistyczny system czynił wolności i godności pracy ludzkiej. Wyrosła z pragnienia sprawiedliwości, odnowy moralnej, społecznej, gospodarczej. Wyrosła z ducha Polski nieujarzmionej, która nie zapomniała co to niepodległość i wolność. Z ducha Polski wiernej, idącej „starym ojców szlakiem”, świadomej, że „Ku wolności wyzwolił was Chrystus” (Ga 5,1).

Wielu z was, dziś tu obecnych, współtworzyło wspólnotę „Solidarności”, szło wraz z nią drogami jej służby i walki, idzie dalej… Wspólnotę myślenia, działania, etosu. I porwał was wtedy, przed trzydziestu laty, pamiętny wiatr. To wasza konsekwencja, determinacja na obranej drodze, to wasza wierność ideałom „Solidarności” odmieniła bieg dziejów naszej ojczyzny, więcej: przekreśliła pojałtański porządek Europy.

Przyszło wam zwieńczyć długą, trwającą pół wieku, drogę przez morze czerwone politycznego zniewolenia. Doszliście do jego brzegu. „Polska powstała by żyć” – w dużej mierze dzięki wam, ludzie „Solidarności”. Wolna i niepodległa.


I. Bądźcie wdzięczni

Trzydzieści lat. Tak daleko! To jedno pokolenie. W dorosłe życie weszło w świat. A przecież dla was, uczestników tamtych niezwykłych dni, wciąż jest to bardzo blisko. Tak mocno utrwalił się tamten czas w pamięci i w sercach. Odmienił bieg niejednego życia, stał się swoistym punktem granicznym niejednej biografii… Wciąż trwa. Nie zwietrzały, nie spłowiały, nasycony barwą przeżyć i obrazów.

I powraca w tych dniach – w medialnym przekazie, na wystawach, okolicznościowych ekspozycjach – sceneria tamtych dni, historycznego sierpniowego strajku. Szczególnie ten obraz o symbolicznym wymiarze: brama Stoczni Gdańskiej udekorowana kwiatami, wizerunkami Matki Bożej Częstochowskiej, portretami Ojca Świętego. Spoza prętów bramy wynurzają się dłonie strajkujących, splatają się z dłońmi bliskich, którzy przyszli przed Stocznię.

Tak rodziła się „Solidarność”: w geście splecionych, solidarnych dłoni. I jeszcze w czymś bardzo ważnym: w zawierzeniu Bogu, w modlitewnej wspólnocie. Tak było. I wydając tą książeczkę liturgiczną, staraliśmy się zamieścić tamte zdjęcia. I dziękuję władzom Gdańska za wydrukowanie tej liturgicznej książeczki, Panu Prezydentowi. W niedzielę 18 sierpnia uchyliło się skrzydło bramy Stoczni Gdańskiej. Przyszedł do strajkujących Ksiądz Henryk Jankowski, proboszcz z parafii świętej Brygidy. Odprawił Mszę świętą, obdzielił jej uczestników Ciałem Chrystusa i Ewangelią nadziei, pojednał wielu strajkujących z Bogiem w sakramencie pokuty. A wysłał Go wtedy do Stoczni Ksiądz Biskup Lech Kaczmarek.

Tak było tu, w Gdańsku. Tak było w Gdyni, Szczecinie, Jastrzębiu Zdroju, hutach Warszawy i Katowic, wszędzie tam, gdzie wybuchły sierpniowe strajki. Tak było wtedy, i tak było później. Bo „Solidarność” manifestowała w sposób zwyczajny związek polskiej pracy z Chrystusem, z Jego Matką, i z Kościołem. Dlatego mówił o tym w 1987 roku na gdańskiej Zaspie Jan Paweł II: „Dziwiono się w różnych miejscach, iż tak może być, iż istnieje więź pomiędzy światem pracy a krzyżem Chrystusa, iż istnieje więź pomiędzy pracą ludzką a Mszą świętą: ofiarą Chrystusa”.

Jest tu z nami sztandar „Solidarności”. Dawny sztandar stoczniowego Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Ten, który powstał w czasie sierpniowego strajku. Na I Zjeździe „Solidarności” stał się sztandarem całego Związku. Na jego awersie widnieją słowa:

„Wiara, nadzieja, miłość Polsce”. Towarzyszy im wizerunek jasnogórskiej Czarnej Madonny, „Matki, która nas zna”, z Dzieciątkiem Jezus na ręku. Świadectwo odwiecznego splotu „świętej miłości kochanej ojczyzny” z drogami, którymi Królowa Polski prowadzi nasz Naród ku Chrystusowi.

Bracia i Siostry, drodzy Telewidzowie i Radiosłuchacze!

Znakiem tego splotu polskich dróg z drogami Chrystusa jest to nasze modlitewne spotkanie w dniu Zjazdu Solidarności w trzydziestą rocznicę historycznego podpisania porozumienia bądź porozumień pomiędzy Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym a Komisją Rządową w sali BHP Stoczni Gdańskiej. Porozumienie to m.in. umożliwiło powołanie nowych, niezależnych samorządnych związków zawodowych.

Przychodzimy dziś w duchu dziękczynienia na Eucharystię. W duchu tego zalecenia św. Pawła Apostola wyrażonego w czytanym w liście do Kolosan: „Sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliśmy wezwani w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni (..) I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko czyńcie w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego” (Kol 3, 15, 17).

Pragniemy Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu dziękować za „Solidarność”. Za jej obecność – trwającą już trzydzieści lat – w naszej ojczyźnie. Za odnowę polskiego życia, za jej etos, za podjęcie odpowiedzialnej ” pracy nad pracą”, jak to ujmował Śp. Ksiądz Józef Tischner. Także za trud zdobywania wolności, za nieustępliwą służbę sprawiedliwości w życiu wspólnoty, w stosunkach pracy. Za trwanie przy wartościach ojczystych – pamięci historycznej, tożsamości, tradycji narodowej.

Dziś dziękujemy za ludzi „Solidarności”, co jej służyli, w dobrym i złym. Nie upadli, nie odeszli, nie przekreślili tamtej drogi, nie przepraszają za „Solidarność”.

Bożemu miłosierdziu polecamy członków związkowej wspólnoty, czyniliśmy to już wczoraj, ale czynimy i dziś. Którzy w ciągu tych trzydziestu lat zakończyli bieg swego życia i weszli w krąg wiekuistej światłości. Wielu z nich to ofiary grudnia, ofiary stanu wojennego, polegli w kopalni Wujek, w Lubinie, podczas manifestacji… Którzy stracili swe życie w okolicznościach wciąż niewyjaśnionych. Tyle imion i tyle nazwisk…

Niech za nimi, ofiarami przemocy i kainowej zbrodni, tam, przed Bożym tronem, u źródła miłosierdzia, oręduje nowy polski Męczennik, Błogosławiony Ksiądz Jerzy Popiełuszko. Męczennik za wiarę, kapelan „Solidarności”, jej duchowy przewodnik w dniach stanu wojennego. Patron Wasz, ” patron naszej obecności w Europie za cenę ofiary z życia, tak jak Chrystus” (Jan Paweł II, Włocławek, 7 VI 1991).

Modlimy się dziś za naszych Braci i Siostry, ofiary tragedii smoleńskiej, która tak mocno zraniła serce Narodu. Budzi ona tak wiele nabrzmiałych pytań.

Zginęli w niej także ludzie „Solidarności”. Prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Lech Kaczyński. Służył Solidarności od początku. W sierpniu 1980 r. jako doradca Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej, autor części zapisów porozumień sierpniowych, delegat gdańskiej „Solidarności” na I Krajowy Zjazd Delegatów. Był internowany, działał w podziemiu, w wolnej Polsce wiceprzewodniczący Komisji Krajowej Solidarności. Jako Prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej pracował z oddaniem dla jej wielkości, dobra, zabiegał, aby stała się domem nie tylko wolnym, ale także domem sprawiedliwym. Ale na drodze swej prezydenckiej służby napotkał wiele niegodziwości, często nikczemnych ocen…

Zginęła Anna Walentynowicz, legendarna matka „Solidarności”, współzałożycielka Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. To jej dyscyplinarne zwolnienie ze Stoczni stało się detonatorem sierpniowego strajku, podczas którego narodziła się „Solidarność”.

Zginął Arkadiusz Rybicki, działacz Ruchu Młodej Polski, uczestnik sierpniowego strajku, to on m.in. spisywał na tablicy 21 postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Kilka lat temu tablica ta została wpisana przez UNESCO na listę światowego dziedzictwa kulturalnego „Pamięć Świata”. Zginął Maciej Płażyński, współzałożyciel Niezależnego Zrzeszenia Studentów, działacz gdańskiego solidarnościowego podziemia, marszałek Sejmu Rzeczypospolitej.

Zginęli inni, tylu innych. Wymienię jeszcze chociaż niektórych, którym Solidarność odmieniła bieg życia. Grażyna Gęsicka, aktywna we Wszechnicy Robotniczej Regionu Mazowsze, Krzysztof Putra, w latach kiedy rodziła się „Solidarność” młody robotnik z białostockiej Fabryki Przyrządów i Uchwytów. Po latach wicemarszałek Sejmu Rzeczypospolitej.

Bóg Miłosierny daje odkupienie. Polecać będziemy dusze tych naszych tragicznie zmarłych niezmierzonemu miłosierdziu Bożemu.

Modlimy się za wszystkich tu zgromadzonych uczestników rocznicowego Zjazdu Solidarności – przybyszy z Polski całej. A także z wielu krajów Europy, którzy są tu obecni. Stoczniowców, portowców, mieszkańców Trójmiasta, Pomorza, gości. Przyszliście przecież tu w imię pamięci, w imię wspólnoty, w imię wdzięczności – za dzieło Solidarności, i za jej drogę. Pozdrawiam Was serdecznie -jako jeden z Was. W tamtych dniach, w 1981 roku, kiedy byłem kapelanem „Solidarności” regionu białostockiego, mianowany przez ówczesnego Księdza Biskupa Edwarda Kisiela. Dla Solidarności robotniczej i rolników indywidualnych. I pozdrowić teraz chcę Was, białostoccy Przyjaciele. I wasz sztandar, który święciłem.

Bracia i Siostry z „Solidarności pamiętajcie: Cokolwiek uczyniliście dobrego trwa w miłości Bożej i pamięci Ojczyzny.

Modlimy się także i za tych, których tu dziś nie ma, choć przygotowaliśmy dla nich miejsce – bo droga przecież była jedna!

Dziękujemy Bogu, ale także prosimy o przebaczenie za to wszystko co na drodze „Solidarności” było małością, grzechem, zaniedbaniem, sprzeniewierzeniem jej ideałom, a niekiedy, trzeba to też powiedzieć, i zdradą.

Bądź mi litościw Boże nieskończony

Według wielkiego miłosierdzia Twego,

Według litości Twej niepoliczonej,

Chciej zmazać mnóstwo przewinienia mego.


II. Dom Ojczyzny zbudowany na skale

Umiłowani!

Chrystus w czytanej dziś Ewangelii według świętego Mateusza przypomina o obowiązku posłuszeństwa Bogu, spełnianiu Jego woli, odnajdywaniu miary tego, co robimy. „Nie każdy, który Mi mówi: „Panie, Panie”, wejdzie do królestwa niebieskiego”. (Mt 7, 21). Przez spełnianie woli Bożej, wsłuchanie się w głos Ewangelii…budujemy dom naszego życia. Dom, który powinien być wzniesiony na skale. Budować dom na skale, to znaczy budować na Chrystusie i z Chrystusem. I to nie tylko dom naszego życia, także dom wspólnoty rodzinnej i dom ojczysty. Taki dom nie ulegnie rozmaitym przeciwnościom, jakie niesie los. Będzie trwał – stabilny, mocny, pewny. Dom wzniesiony na skale!

Ale może być dom budowany na piasku. Taki dom, którego upadek może być wielki! Czy przez lata nasza ojczyzna nie była takim właśnie domem budowanym na zgubnym piasku ideologii? To prawda, nie myśmy ten dom posadowili na fundamencie ateistycznym, komunistycznego, marksistowskiego systemu. Nie myśmy byli twórcami ekonomicznych utopii, które zdegradowały polską pracę, stały się źródłem jej kryzysu, niewydolności, a potem etycznej zapaści.

Ale przez tamte lata nie zgasła tęsknota za prawdziwym domem, budowanym na skale. Więcej, trwało jego budowanie, w ludzkich sercach. Losom ludzi polskiej ziemi towarzyszył Kościół – niestrudzony budowniczy na skale. Wznosił go na skale ludzkich serc. A tworzywem tej skały była miłość ku Chrystusowi i Jego Matce, zawierzenia Bożej Opatrzności, wierność prawom Bożym, z wiary świętej i tradycji wywiedzionej. O skałę tych polskich serc Prymas Tysiąclecia wspierał swój wielki program Nowenny, Śluby Jasnogórskie, Nawiedzenie ojczyzny przez Królową Polski w kopii Jej Jasnogórskiego Wizerunku. Program wdrażany posługą tysięcy kapłanów. To przecież w tamtych latach Kościół stanowił jedyną strukturę oporu wobec ateistycznego aparatu partii i państwa.

To brak sprawiedliwości i godności, niezbywalnych elementów domu zbudowanego na skale, wyzwolił to dramatyczne wołanie o chleb i wolność. W Poznaniu i na Wybrzeżu zbroczone robotniczą krwią, w Radomiu, w Ursusie brutalnie stłumione…

Dlatego padły te słowa 2 czerwca w 1979 roku w Warszawie. By zstąpił Duch. I zstąpił Duch. I obudził serca i sumienie. I skupił je pod sztandarem Solidarności z wizerunkiem Pani Jasnogórskiej, Matki polskich serc, wypełnił treścią tęsknotę za domem ojczyny budowanym na skale. I zaczęliśmy budować dom na skale. Na miarę tęsknot domu Polski solidarnej. A czasem zda się, że to wieża Babel. Pan Bóg pomieszał języki. Albo my sami zaczęliśmy mówić różnymi językami, tylko nie językiem Pana Boga. Wieża Babel.

A jaki był kształt tej tęsknoty? Benedykt XVI, gdy był na krakowskich Błoniach powiedział: „To tęsknota za domem, w którym miłość będzie chlebem powszednim, przebaczenie koniecznością zrozumienia, a prawda źródłem z którego wypływa pokój serca”. A więc budujmy dom, nie wieżę Babel!

Dom osadzony na skale. Dom miłości, przebaczenia, dom prawdy, dom dumy narodowej, dom duchowego autentyzmu, zgodności słów i czynów.

Służyła tej budowie pamiętna „praca nad pracą”, podjęta po to, by każdy „Mógł(…)rozwinąć swoją osobowość i swoje powołanie” (Jan Paweł II, Gdynia, 1987).

Budowanie na skale. I wyzwanie wciąż aktualne. Ale są różne wichry, które mogą atakować dom wzniesiony na skale i przybierać różne formy: religijnego indyferentyzmu, życia wedle norm laickich, laicyzujących świat, obojętności na sacrum, moralnego nihilizmu, czy wrogości. „Budowanie na skale to nie ucieczka od żywiołów”. To wbrew tym zagrożeniom, wbrew rozszalałym żywiołom, powiedział Benedykt XVI, trzeba podążać za Chrystusem. Mówi Ewangelista Jan: „Panie, nie chcę w życiu robić nic przeciw Tobie, bo Ty wiesz, co jest najlepsze dla mnie. Tylko Ty masz słowa życia wiecznego” (por. J 6, 68).

„Usuńcie więc bogów obcych spośród was i zwróćcie serca wasze ku Panu, Bogu Izraela” – wzywa w pierwszym czytaniu prorok Jozue.


III. Czy Ojczyzna stała się domem sprawiedliwości?

Bracia i Siostry!

Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry, runęły na dom Solidarności. Wprowadzono stan wojenny. Zachwiał się ten dom budowany na skale. Ale nie runął. Trwa.

Ten czas przyniósł nowe doświadczenia: więzienia, internowanie, bezprawie, które nazywało się prawem stanu wojennego, łamanie sumień, gorycz emigracji. Sam będąc w Rzymie, posługiwałem przez siedem lat dla tej emigracji po ’81 roku w Pawonie, w obozie koło Castel Gandolfo. Udającej się potem do stanów Zjednoczonych, do Kanady, do Nowej Zelandii, nawet do Afryki Południowej.

Trud i swoiste piękno trwania, oporu, konspiracji, podziemnej walki. „Jeden drugiego brzemiona noście”(Ga 6,20).

Świeca w oknie papieskim Solidarności. A więc droga wywiedziona z ewangelicznych źródeł! I jej wyrazem stała się Pokojowa Nagroda Nobla dla Lecha Wałęsy. „Nagroda dla solidarności, dla ludzi i dla sprawy, o którą walczyliśmy w duchu braterstwa i sprawiedliwości” – to słowa jej Laureata!

I przetoczyła się fala strajków w 1988 roku. I zbliżał się czas przełomu. Dziękujemy za ludzi tamtego czasu. Tyle świątyń wypełnionych! I dziękujemy Wam Księża kapelani „Solidarności”! I dziękujemy za błogosławionego męczennika ks. Jerzego Popiełuszkę, za tych dwóch mocnych duchem kałanów także z Pomorza Gdańskiego: Księdza Hilarego Jastaka i Księdza Henryka Jankowskiego. Za ten liczny kapelański zaciąg. Wydobywa ich postaci i ukazuje w książce „Kapelani Solidarności” pan Mateusz Wyrwich. Wystarczy tych biografii jeszcze na kilka tomów.

I Przyszedł czas wolności.

Ojczyznę wolną, pobłogosław Panie… Drugi korpus żołnierzy w dalekiej Palestynie śpiewał: „Ojczyznę wolną daj wywalczyć Panie!”. Śpiewaliśmy w czasie stanu: „Daj nam wrócić Panie!”.


IV. Pan da siłę swojemu ludowi

Bracia i siostry!

Zapytajmy: Budujemy dom czy biblijną wieżę Babel, gdzie pomieszały się języki?

Już dwadzieścia lat trwa droga Solidarności w wolnej Polsce. W nowym kontekście czasów. Droga niezwykłego związku zawodowego, niosącego wiano wspaniałego dziedzictwa swej drogi przez lata osiemdziesiąte.

Nie czas tu na dokładną wiwisekcje i ocenę. Ale trzeba zapytać: Czy skończył się czas budowania wolności i czy mówimy językiem zgody? I czy ten dom jest domem sprawiedliwości? I Kto płaci największe koszty przemian?

I kto stał się masą upadłościową? Właśnie stoczniowcy. Z całego Wybrzeża. I problem upokorzenia.

I dlatego nie skończyła się misja Solidarności w ’89 roku. Bo nie ma wolności bez sprawiedliwości, tak jak nie ma sprawiedliwości bez wolności. Nie ma też wolności i sprawiedliwości bez solidarności.

Postawiliście przed sobą zadanie, ważkie i potrzebne, aby teraz, w kontekście tej 30-tej rocznicy przyjrzeć się, w jaki sposób zostało zrealizowane przesłanie Sierpnia `80 roku i postulaty tam zapisane. Miedzy innymi wśród tych postulatów były sprawy dotyczące rodziny naszej. A Ojczyzna to rodzina rodzin. Rodzina to przestrzeń, która kształtuje, wychowuje, przekazuje, tworzy wspólnotę miłości i odpowiedzialności. A więc przed nią stoją także zadania i dziś.

Jak to się ma do trzech spośród 21 postulatów dotyczących poprawienia życia w rodzinie? Problem ten stanowi przecież także wielką troskę . Wszystkich, nie tylko Kościoła, któremu zależy na dobru rodziny.

To jeden z postulatów, tych nierozwiązanych. Tych, o których trzeba przypominać.

Bracia i Siostry!

Pamiętajcie: „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać będą”. (Łk 12, 48). A dano wam wiele. Wiano wspaniałego dziedzictwa Solidarności, wiano tamtego sierpniowego porywu, wiano olbrzymiego wysiłku, cierpienia, pokojowego bojowania – także wiano polskiej nadziei, że przyjdzie Polska w Imię Pana, w imię tych najpiękniejszych ideałów i pragnień.

Wznoszą się ku niebu trzy krzyże gdańskie. Krzyże pamięci o ofiarach Grudnia ’70, co zginęli „za chleb i wolność i za nową Polskę”.

16 grudnia 1980 roku, niespełna cztery miesiące po zakończeniu strajku, stanęły te strzeliste, monumentalne krzyże nadziei. I wielu z Was pamięta, jak w grudniowy wieczór poświęcił je Ksiądz Kardynał Franciszek Macharski.

Pan da siłę swojemu ludowi(…)(Ps 29,11).

Trwają już tyle lat w scenerii Gdańska! Przypominają tym, co przed nimi przechodzą o wierze sprzed czterdziestu lat.

Umiłowani!

Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. To wasze wielkie zadanie, to wasza powinność, to wasz obowiązek, by dbać o ten dom. I niech ta Waszą drogę wspomaga wobec wspaniałego dziedzictwa Sierpnia 1980, wobec tamtych ludzi, którzy rozniecili płomień solidarności. Niech waszą drogę wspomaga Ta, która jest Matką Pana i Królową polskich serc.

„A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy” (Kol 3,15). Amen.

drukuj