Podlaskie: tradycja nabożeństw majowych pod kapliczkami
W wielu podlaskich miejscowościach nabożeństwa majowe tzw. majówki odbywają się przed kapliczkami w pobliżu łąk i pól. Biorą w nich udział całe rodziny, także wiele młodych osób. Maj to miesiąc w szczególny sposób poświęcony Maryi.
Tradycją nabożeństw majowych jest odmawianie Litanii Loretańskiej do Najświętszej Maryi Panny.
Proboszcz parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej i św. Kazimierza w Majewie (Podlaskie) ks. Piotr Karpiesiuk wyjaśnił PAP, że słowo litania pochodzi z języka greckiego i oznacza błaganie, prośbę. Litania do Matki Bożej pojawiła się na przełomie XIII i XIV wieku. Ksiądz zauważył, że najpopularniejsza jest Litania Loretańska, którą odmawiano w Loreto we Włoszech, stąd jej nazwa. Dodał, że w Polsce nabożeństwo majowe przyjęło się w XIX wieku.
„Śpiewając Litanię Loretańską, w której mamy mnóstwo wezwań, każdy może się odnaleźć; w słowach litanii kryją się emocje bliskie każdemu, są wiara i nadzieja, radość i smutek, bo +wszystko co czuje i żyje sławi Maryję+” – powiedział ks. Piotr Karpiesiuk.
W nabożeństwie majowym w parafii w Majewie codziennie uczestniczy kilkadziesiąt osób, często całe rodziny. Maria i Jerzy Jacewiczowie z pobliskiej wsi Trzcianka powiedzieli PAP, że tą maryjną modlitwą kończą każdy dzień w maju.
„To nie jest jakaś umowa, że modlimy się, dlatego, że coś otrzymamy, po prostu tak trzeba, taka jest nasza tradycja, modlimy się, jeżeli otrzymamy jakieś łaski, to tylko się cieszyć” – mówiła Maria Jacewicz.
Katarzyna Markowicz z Romanówki powiedziała, że wśród kilkudziesięciu wezwań maryjnych, które są w litanii, ona najbardziej utożsamia się ze słowami: „Maryjo, Królowo Rodzin”.
„Maryja była matką tak, jak my jesteśmy matkami, także to jest bardzo ważne, bo ona jest wzorem wszystkich kobiet” – zauważyła.
„Ktoś jak nie ma swojej własnej ziemskiej matki, może się do niej zwrócić” – dodała Jolanta Szyszko z Chwaszczewa.
Proboszcz wspólnoty w Majewie powiedział, że do parafii należy 800 osób zamieszkałych w dziewięciu wsiach oddalonych od Majewa o kilka, bądź kilkanaście kilometrów, dlatego popularnym zwyczajem jest organizowanie modlitwy majowej przy przydrożnych kapliczkach, które wierni nazywają „majówkami”.
We wsi Jałówka, w której jest ok. 60 domów, mieszkańcy spotykają się codziennie o godz. 19.00 przed kapliczką z umieszczonym w niej wizerunkiem Matki Bożej Fatimskiej i portretem św. Jana Pawła II. Ludzie dbają, aby zawsze były tu świeże kwiaty. Rozstawiane są drewniane ławki, mieszkańcy przychodzą tu z własnymi stołeczkami, a oprócz odczytania litanii loretańskiej, śpiewane są maryjne pieśni.
75-letnia mieszkanka Jałówki, Stanisława Bakun powiedziała, że tradycję nabożeństwa majowego przy kapliczce w tej miejscowości pamięta z czasów dzieciństwa. Podkreśliła, że wierzy w to, że modlitwa chroni mieszkańców od różnego rodzaju klęsk, gradobicia czy ulew. Codziennie pod kapliczkę przychodzi ok. 30 osób, wśród nich jest kilkanaścioro dzieci.
„Przychodziłam tu zawsze z mamą co roku, tutaj czuję się tak spokojniej, tu jest naprawdę fajnie, bardzo mi się tu podoba” – powiedziała PAP 13-letnia Karolina Wiszniewska.
„Pieśni są bardzo piękne i spotykamy się w gronie takim bardzo bliskim, gdy wychodzimy czujemy radość” – stwierdziła 12-letnia Kamila Żałoba.
Ksiądz arcybiskup Tadeusz Wojda, który funkcję metropolity białostockiego pełni od roku, a wcześniej przez blisko 30 lat mieszkał i pracował w Watykanie, powiedział PAP, że tradycja nabożeństw majowych jest szczególnie silnie zakorzeniona w Polsce.
„Częstochowa była zawsze centrum duchowym dla Polski; majówki zrodziły się, z tej maryjności naszego narodu, które są czymś takim bardzo pięknym. Ten kult wszędzie się szerzy i bardzo pięknie się szerzą sanktuaria maryjne na całym świecie. Chyba nie ma kraju, gdzie są chrześcijanie, a gdzie by nie było sanktuarium maryjnego” – mówił PAP abp Wojda.
Metropolita białostocki pochodzący z niewielkiej miejscowości Kowala na Kielecczyźnie przyznał, że sam w dzieciństwie uczestniczył w tzw. „majówkach” modląc się przed przydrożnym krzyżem, ponieważ kościół od jego rodzinnej miejscowości oddalony był o 3 km.
PAP/RIRM