EWANGELIA
XXIX niedziela zwykła
Powiedział im też przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać: «W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: „Obroń mnie przed moim przeciwnikiem!” Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: „Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie”». I Pan dodał: «Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?»
Łk 18,1-8
* * *
Atut pustych dłoni
W ferworze dyskusji o Kościele, o wierze w wielości statystyk, wyliczeń umyka coś bardzo ważnego: nie wszystko zależy od nas. Tak naprawdę zależy bardzo mało, choć przyzwyczajeni do przedkładania kalkulacji ponad ufne zawierzenie swoich spraw Bogu uparcie próbujemy przemieniać świat „na swój obraz i podobieństwo”. Ze znanym skutkiem.
Niedzielna Liturgia Słowa zwraca uwagę na konieczność modlitwy. Chodzi nie tyle o formę obowiązku, „daninę czasu” składaną zgodnie z katechizmową regułką każdego dnia – w takim wymiarze ma niewielki sens. Raczej o przemianę sposobu myślenia, mentalność „nowego człowieka” (św. Paweł), która zakłada życie nie dla siebie. Zawierzenie Jezusowi swoich planów, nadziei, ale także oddanie Mu upadków i porażek. Wytrwałość, do której zachęca Chrystus, to nie forsowanie przepaści, jaka dzieli Stwórcę od stworzenia, ale swoisty proces oczyszczenia. Pan Bóg pozwala się prosić, po ludzku rzecz ujmując – zwleka z interwencją, aby wytrącić nam nasze „atuty” z dłoni. Trzymamy je uparcie w zanadrzu, w nich pokładamy nadzieję, ponieważ nie do końca Mu wierzymy. Modlitwa, wiara zbyt często są „na wszelki wypadek” – jako jedynie dopełnienie czegoś, z czym sami nie możemy sobie w życiu poradzić. Nie dokonuje się więc nawrócenie – jego miejsce ciągle zajmuje kalkulacja. Gdy ona się kończy, dopiero wtedy może wkroczyć w życie, historię Kościoła czy świata, w konkretną sytuację Pan Bóg. I zacząć działać. Dopiero wtedy też Jego działanie może być zrozumiałe – zwłaszcza gdy efekt naszej modlitwy jest inny od wcześniej zamierzonego.
ks. Paweł Siedlanowski