Wyraz rosnącej determinacji Narodu

Wypowiedź dla Radia Maryja prof.  dr. hab. Bogusława Wolniewicza.  

Sobotnia manifestacja w Warszawie to było coś wielkiego. Niech żałują ci, którzy na niej nie byli. To nie był doraźny zryw. To był wyraz rosnącej determinacji Narodu i żyjącego w nim oporu przeciwko poniewieraniu i deptaniu tego, co Polakom jest drogie: wolności słowa i świętej wiary chrześcijańskiej.


Pobierz Pobierz

Odzew na hasło „Obudź się Polsko” przeszedł wszelkie oczekiwania zarówno nasze, jak i naszych przeciwników. Czegoś tak potężnego nikt się nie spodziewał. Odzew ten odmienił sytuację w kraju. Bowiem uświadomił wszystkim – tym z lewej i prawej strony, tym z PiS i tym z PO, tym z PSL i tym z SLD i jeszcze innym ludziom – siłę sprzeciwu, jaki się podnosi przeciwko panoszącemu się w Polsce 20 lat politycznemu i ideologicznemu łajdactwu.

Miarą tego sprzeciwu była gotowość ludzi, by wziąć na siebie trud i wysiłek osobistego udziału w manifestacji. Podam tylko jeden przykład, widziałem autokary ze Szczecina a to znaczy, że ludzie wstali w nocy i koło 4.00 wyruszyli, by na godzinę 12.00 być w Warszawie. To jest osiem godzin drogi. Potem trwali łącznie przez sześć godzin na Placu Trzech Krzyży w pochodzie i na Placu Zamkowym. A na koniec ruszyli w drogę powrotną, by po dalszych ośmiu godzinach być w domu. Razem 22 godziny w akcji. Według moich własnych matematycznych wyliczeń na manifestacji stawiło się, z bliska i z daleka, około150 tysięcy osób. Tak ja to oceniam. Tę liczbę trzeba jeszcze pomnożyć przez 100 do 15 milionów. Bo byliśmy i czuliśmy się tam jedynie wysłannikami milionów Polek i Polaków, którzy myślą tak jak my. Choć z takich czy innych powodów stawić się nie mogli, czy nie zdecydowali.

Manifestacja była wspaniała. Najpierw ta mistrzowska organizacja. Moi znajomi, którzy byli na manifestacji aż z Amsterdamu zauważyli słusznie, że wszystko toczyło się jakby samo z siebie. To jest dobra organizacja bo dobrej organizacji się nie czuje, jakby jej wcale nie było. Czuje się tylko złą organizację tak, jak zepsute powietrze. Tam się tego nie czuło. Mistrzowskie.

Potem ta porywająca część artystyczna. Gdy po tym zwięzłym słowie wstępnym, zabrzmiały nieśmiertelne tony „Warszawianki” tej pieśni arcypolskiej, arcywarszawskiej i to w jakim wykonaniu. Wtedy wiedziałem już, że się uda. Mówiąc o tym wykonaniu zachwycił mnie dominujący tą swoją nadzwyczajną siłą muzyczną i kryształową czystością dykcji mezzosopran. Pomyślałem sobie, że są jeszcze w Polsce artyści. Tylko trzeba im stworzyć miejsce, gdzie się mogą ze swoją sztuką pokazać. A potem te deklamacje, jak ta o Gwieździe wykonywana z taką mocą ekspresji, że dreszcz mi szedł po plecach. I wreszcie, jako kulminacja tej części artystycznej, słowa Prymasa Tysiąclecia, Ks. Kard. Stefana Wyszyńskiego, które uderzały w nas jak młotem, jak słowa proroków z Biblii.

Uwierzyłem znowu, dzięki tej części artystycznej w tak pohańbioną dziś sztukę artystów estrady, sztukę pieśni i słowa. I mam wrażenie, że uwierzyli oni sami w siebie, w swoje wykonawstwo, jakby im wyrosły skrzydła.

A potem szedł pochód. Szedł i szedł tak przez trzy godziny i nie było widać końca. Gdy czoło doszło do kościoła św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu, odezwały się kościelne dzwony i biły aż do końca. A my przechodziliśmy pod nimi w poczuci siły, którą wspólnie stanowimy i w poczuciu świadomości, że dzieje się coś, co trafi na karty dziejów Polski i dane jest nam w tym uczestniczyć.

Nastój manifestacji był z samego ducha chrześcijański, obcy partyjnościom i zwrócony ku wszystkim ludziom dobrej woli, z ręką wyciągniętą do zgody z każdym, kto tę rękę zechce szczerze uścisnąć. Dlatego pewnym dysonansem a nawet zgrzytem zabrzmiały mi słowa, które padły w duchu konfrontacyjnym w stylu: przebrała się miarka panie Tusk itd. To było w duchu pogróżki, ten duch do niczego nie prowadzi, zwłaszcza gdy z tamtej strony został zrobiony w naszą stronę jakby gest ugodowy. Bo stosunek mediów publicznych do sobotniej manifestacji, chyba Państwo to zauważyli, był wyraźnie inny niż do tamtej sprzed pięciu miesięcy z 21 kwietnia. Wówczas to wydarzenie media niemal zignorowały a tym razem relacjonowały dość szeroko i powiedziałbym dość obiektywnie.

A więc należało chyba odczekać trochę i zobaczyć, co znaczy ta odmiana tonu. A nie z góry palić ewentualnego mostu, jakimś wygrażaniem w dodatku słabo – silnym.

Dalszym celem i oczywiście głównym, naszego wystąpienia, była obrona w Polsce demokracji i obrony wiary chrześcijańskiej, jako fundamentu całej naszej cywilizacji zachodniej łącznie z demokracją. Obie bowiem i demokracja i wiara zagrożone są dziś śmiertelnie przez obłąkańczą ofensywę rozpasanego lewactwa, tej IV międzynarodówki, dziś tęczowej, kiedyś czerwonej, ale tak samo agresywnej i nietolerancyjnej jak tamta – III. To był cel daleki.

Natomiast bliskim celem, naszej manifestacji, mówię naszej bo też na niej byłem, więc chyba mam prawo, było i jest coś całkiem konkretnego. Przyznanie TV TRWAM tego, co jej się z prawa i z natury rzeczy słusznie należy, miejsca na platformie multipleks nr 1. Czy ów gest drugiej strony, o której przed chwilą wspominałem, coś rzeczywiście znaczy czy nie, pokaże stosunek drugiej strony do tej właśnie konkretnej sprawy multipleksu.

Gdyby istotnie ten stosunek się zmieniał nie potraktowalibyśmy tego, jako czyjąkolwiek wygraną tylko, jako akt politycznej rozwagi i jako wspólny sukces wszystkich, którym droga jest w Polsce wolność słowa. I to przede wszystkim ta trudna, wolność słowa dla tych, co myślą inaczej niż my, jednakowa dla wszystkich.

Na koniec nie sposób nie wspomnieć, co moją – mogę chyba też powiedzieć w imieniu Państwa – naszą radość i dumę z tak wielkiego sukcesu sobotniej manifestacji, mąci i zakłóca.

Pośród tak ofiarnie zebranego tam z całej Polski Ludu Bożego nie było żadnego z biskupów, pytają mnie ludzie co to znaczy? Odpowiadam im zgodnie z prawdą, że nie wiem i nie rozumiem tego, ale jestem tą nieobecnością świecącą jak łuna wstrząśnięty. Jedno pokazało się w sobotę wyraźnie, kierunek mamy dobry, to jest najważniejsze. A zatem Alleluja i do przodu, tak trzymać. Szczęść Boże.

Wypowiedź prof. dr. hab. Bogusława Wolniewicza

RIRM

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl