Walka z ASF

Hodowcy trzody chlewnej oraz przedstawiciele branży mięsnej z Podkarpacia obawiają się epidemii afrykańskiego pomoru świń. Wspólnie z lokalnymi władzami oraz służbami sanitarnymi chcą uchronić region przed wirusem.  

Niepokój wśród podkarpackich gospodarzy i producentów budzą kolejne przypadki ASF na Lubelszczyźnie – mówi poseł Fryderyk Kapinos.

– Chcemy wykonać wszystkie działania, żeby te dziki, które tam są, nie przeszły do naszego województwa. Boimy się, żebyśmy nie byli czerwoną strefą ASF, bo jeśli bylibyśmy czerwoną strefą, to odbiłoby się na rolnikach i na producentach wędlin, przetwórstwa przemysłu mięsnego – tłumaczy Fryderyk Kapinos, poseł PiS.

Aż 30 proc. wszystkich hodowli trzody chlewnej z Podkarpacia znajduje się w powiecie mieleckim. Blisko nich działają też duże zakłady mięsne i rzeźnie. Dlatego też w Mielcu odbyła się konferencja poświęcona ASF. Robimy wszystko, aby zatrzymać wirusa – zapewnia wicewojewoda podkarpacki, Jolanta Sawicka.

– Polowania i odstrzał sanitarny dzików, poszukiwania i usuwanie padłych zwierząt, oczywiście dzików. Szeroko rozumiana bioasekuracja czy też konfiskaty na granicy RP – wyjaśnia Jolanta Sawicka.

Bardzo ważna w walce z ASF jest kontrola populacji dzików – mówi Mirosław Welz, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii.

– Redukcja populacji dzika nie jest wymierzona przeciwko dzikowi. Jest on redukowany głównie tam, gdzie jest go za dużo i gdzie może w terenach sąsiadujących z przypadkami i ogniskami choroby przenosić wirusa dalej. Trzeba w sposób buforowy, mądry zarządzać tą populacją i chronić polskie gospodarstwa – mówi Mirosław Welz.

Kluczowe jest też zachowywanie zasad sanitarnych w gospodarstwach. W wielu przypadkach to człowiek przez swoje błędy przenosi wirusa ASF do hodowli.

TV Trwam News