W Polsce nie ma podejrzenia zachorowania na Ebolę
Na przełomie lipca i sierpnia dziewięcioro uczniów salezjańskiego liceum we Wrocławiu wraz z opiekunem, wróciło z Liberii w której jest ognisko epidemii Eboli. Część mediów zasugerowała wczoraj, że licealiści mogą być zarażeni wirusem.
Rzecznik Prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego, Jan Bondar tłumaczył jednak, że aby można było mówić o zakażeniu wirusem, konieczny jest kontakt z osobami chorymi, albo ze zmarłymi na skutek epidemii.
– Te osoby nie zajmowały się osobami chorymi. Nie miały także do czynienia ze zwłokami osób zmarłych na Ebolę i w związku z powyższym nie ma nawet żadnego cienia podejrzenia, że któreś z tych osób może być chore. Lekkie podejrzenie mieliśmy w przypadku jednej z uczestniczek, natomiast zostało to wykluczone. Żeby doszło do tego zakażenia o wystarczy oddychać tym samym powietrzem. Ten wirus nie przenosi się drogą powietrzną. Potrzebny jest w tym przypadku kontakt z płynami ustrojowymi osoby chorej lub zmarłej – mówił Jan Bondar.
Oświadczenie wydał także organizator wyjazdu młodzieży ks. Jerzy Babiak, prezes Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego „Młodzi Światu”. Ksiądz zwraca uwagę, że uczniowie wyjechali do Liberii, zanim była ona dotknięta epidemią. O wyjeździe poinformowany był MSZ oraz Główny Inspektorat Sanitarny. Żadna z tych instytucji nie sugerowała pozostania w kraju.
Niemalże każdego tygodnia do Polski przylatuje ktoś z Afryki, służby sanitarne uspokajają, że na razie nie ma zagrożenia pojawieniem się wirusa Ebola w naszym kraju – mówił Marek Posobkiewicz p.o. Głównego Inspektora Sanitarnego.
– Nie ma na chwilę obecną żadnego przypadku podejrzenia zachorowania na gorączkę krwiotoczną Ebola w naszym kraju – podkreślił Marek Posobkiewicz.
Do tej pory w całej Europie odnotowano jeden przypadek obecności wirusa Ebola. Był to zakonnik, który w Liberii zajmował się chorymi na gorączkę krwotoczną.
Według najnowszego bilansu WHO, liczba ofiar śmiertelnych w Afryce Zachodniej wyniosła 1013, natomiast 1848 jest zarażonych.
RIRM