fot. twitter.com/WitoldRPL

[TYLKO U NAS] Red. W. Repetowicz: Przez ostatnie 20 lat Afganistan stał się państwem utrzymywanym na kroplówce pomocy humanitarnej. Teraz Afganistan po prostu umiera

Sytuacja humanitarna jest zła, natomiast nie jest tragiczna. Wzrosła liczba żebraków przebywających na ulicach. Ludzie klasy średniej wyprzedają swoje mienie, żeby mieć na jedzenie. To wszystko sygnalizuje, iż sytuacja zmierza w złym kierunku. Katastrofa dopiero nadejdzie, jeśli wszystko utrzyma się w tym duchu, w którym obecnie jest. Wszystko jest konsekwencją tego, iż 80 proc. afgańskiego budżetu było oparte na pomocy humanitarnej, której w tej chwili nie ma, a talibowie oczywiście nie są przygotowani do zarządzania finansami kraju (…). Kluczowe znaczenie ma problem systemowy, czyli to, że przez ostatnie 20 lat Afganistan stał się państwem utrzymywanym na kroplówce pomocy humanitarnej. Teraz Afganistan po prostu umiera. Potrzebne jest około 5 mld dolarów, żeby za pół roku czy rok ludzie nie umierali na ulicach. Jeżeli nic się nie zmieni, sytuacja stanie się tragiczna – mówił Witold Repetowicz, redaktor portalu Defence24.pl, w rozmowie z portalem Radia Maryja.

Kilka miesięcy temu władzę w Afganistanie przejęli talibowie. W Islamskim Emiracie Afganistanu przebywał redaktor Witold Repetowicz.

– Sytuacja w Afganistanie wciąż jest bardzo płynna, a zmiany są w toku. Z perspektywy dużej części mieszkańców wiele się nie zmieniło, ponieważ rygory, które wprowadzają talibowie, dotyczą przede wszystkim kobiet, które realizowały się zawodowo czy edukacyjnie. Z perspektywy ulicy znacznie ważniejsze są kwestie związane z bezpieczeństwem i sytuacją ekonomiczną. Rządy talibów są faktem, natomiast otwartą kwestią jest cały czas to, w którym kierunku będą szły dalsze zmiany – wskazał red. Witold Repetowicz.

Talibowie próbują zaprowadzić w kraju swoje własne przepisy i reguły.

– Zmiany cały czas postępują, więc trudno mówić o tym, że Afgańczycy przyzwyczaili się do zmian. Na pewno przyzwyczaili się do tego, że Islamska Republika Afganistanu została zastąpiona Islamskim Emiratem Afganistanu. W tej chwili nie ma specjalnie dużego wyzwania dla władzy talibów, ale faktem jest to, iż talibowie ogłaszają pewne wytyczne dotyczące przykładowo mediów. Nie wszystkie wytyczne są jednak przestrzegane, a część z nich jest nawet ignorowana, ponieważ talibowie nie są do końca efektywni w kontroli wszystkich aspektów państwowych – oznajmił ekspert do spraw międzynarodowych.

– To, że w tej chwili nie ma wyzwania dla władzy talibów, nie oznacza, iż wyzwania nie będzie za pół roku czy za rok. Wielu moich rozmówców przewiduje, że wyzwania pojawią się prędzej czy później. Jeśli talibowie nie poszerzą swojej władzy etniczno-politycznej, ich przeciwnicy będą się jednoczyć – dodał.

W Afganistanie pogarsza się ponadto sytuacja humanitarna. Ludzie, którzy do tej pory byli uznawani za klasę średnią, wyprzedają swoje mienie, aby móc kupić pożywienie.

– Sytuacja humanitarna jest zła, natomiast nie jest tragiczna. Wzrosła liczba żebraków przebywających na ulicach. Ludzie klasy średniej wyprzedają swoje mienie, żeby mieć na jedzenie. To wszystko sygnalizuje, iż sytuacja zmierza w złym kierunku. Katastrofa dopiero nadejdzie, jeśli wszystko utrzyma się w tym duchu, w którym obecnie jest – zaakcentował red. Witold Repetowicz.

Islamski Emirat Afganistanu ma problemy także z energią i finansami.

– Wszystko jest konsekwencją tego, iż 80 proc. afgańskiego budżetu było oparte na pomocy humanitarnej, której w tej chwili nie ma, a talibowie oczywiście nie są przygotowani do zarządzania finansami kraju. Odpowiedzialnością za obecną sytuację obarczają Zachód i USA, mówiąc, że źródłem problemów jest brak uznania ich władzy, co ogranicza możliwości handlu zagranicznego, oraz zamrożenie 9,6 mld dolarów rezerw finansowych. Kluczowe znaczenie ma problem systemowy, czyli to, że przez ostatnie 20 lat Afganistan stał się państwem utrzymywanym na kroplówce pomocy humanitarnej. Teraz Afganistan po prostu umiera. Potrzebne jest około 5 mld dolarów, żeby za pół roku czy rok ludzie nie umierali na ulicach. Jeżeli nic się nie zmieni, sytuacja stanie się tragiczna – powiedział redaktor portalu Defence24.pl.

Nastroje wśród Afgańczyków, także talibów, stają się gorsze z dnia na dzień.

– Praktycznie niemożliwe jest znalezienie jakiekolwiek osoby spoglądającej w przyszłość z nadzieją. Jeżeli chodzi o samych talibów, to ich optymizm jako zwycięzców może dość szybko wyparować. Wielu żołnierzy Talibanu wciąż nie dostaje żołdu i cały czas je ryż z fasolą, bo nie stać ich na mięso. Teraz wprowadzono zasadę, w myśl której oddziały talibów wchodzą na cudze wesela, żeby się najeść. To również zapowiada, że ludzie w pewnym momencie staną się rozczarowani, zwłaszcza że nie mieli okazji do założenia rodziny, walcząc w górach, a teraz taka okazja może się pojawić. To wszystko powoduje, że w Afganistanie nie ma optymistów – mówił nasz rozmówca.

– Wyemigrować chcą praktycznie wszyscy. Napływ migracyjny będzie rósł. Jeżeli dojdzie do katastrofy humanitarnej, nawet miliony Afgańczyków będzie mogło ruszyć w drogę – podkreślił red. Witold Repetowicz.

Sytuacja wyznawców innych religii stała się jeszcze trudniejsza, odkąd Afganistan stał się emiratem.

– W Afganistanie nie ma obecnie miejsca dla innych wyznań. W poprzednim systemie miejsca dla innych wyznań było niewiele, ale mimo wszystko wyznawcy innych religii jakoś funkcjonowali. Z moich informacji wynika, iż pewne grupki chrześcijan dalej są obecne w Afganistanie, ale nie mogą się ujawnić – zwrócił uwagę ekspert ds. międzynarodowych.

Redaktor portalu Defence24.pl odniósł się także do tego, jak Afgańczycy i talibowie postrzegają obcokrajowców.

– Talibowie starają się uzyskać uznanie międzynarodowe, więc nie służą im żadne incydenty z udziałem obcokrajowców, zatem mogą oni, zwłaszcza zagraniczni dziennikarze, czuć się tam bezpiecznie. Oczywiście większość talibów nie ukrywa niechęci do Amerykanów, deklarując jednocześnie, że wojna się skończyła i jeżeli Amerykanie przyjadą do Afganistanu bez broni, to nie mają z tym problemu. Polska z kolei nie jest rozpoznawalna przez przeciętnego taliba. Ich percepcja jest taka, że walczyli z USA. Ich wiedza nie obejmowała tego, że w konflikt zaangażowane były również inne kraje. Przywódcy talibów nie mają w tej chwili żadnych powodów do tego, żeby edukować szeregowych talibów do niechęci, a skupiają się na próbach uregulowania relacji międzynarodowych. Przywódców talibów znacznie bardziej pochłania kwestia relacji z ich sąsiadami, zwłaszcza z Iranem i Pakistanem. Większość talibów szczególną niechęcią darzy Pakistan, mimo że był on ich głównym sponsorem. Polska nie jest w czołówce państw, które byłyby darzone niechęcią przez Afgańczyków czy talibów – podsumował red. Witold Repetowicz.

 

Jakub Gronczakiewicz/radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl