[TYLKO U NAS] G. Hałubek: Proces obniżania się zasobów ryb na Bałtyku jest konsekwencją wadliwej polityki KE 

Sukcesywnie, od momentu wejścia do Unii Europejskiej, obserwujemy proces obniżania się zasobów ryb na Bałtyku. Takie zjawisko nie jest żadnym przypadkiem, tylko po prostu żelazną konsekwencją tej niedobrej, wadliwej polityki Komisji Europejskiej. To jest powód, dla którego te zasoby w tej chwili się załamały – mówił w „Rozmowach niedokończonych” na antenie TV Trwam prezes Związku Rybaków Polskich Grzegorz Hałubek. Odniósł się w ten sposób do problemu niskiego stanu zasobu ryb w Morzu Bałtyckim.

Doradca ministra gospodarki morskiej obecny stan zasobu ryb w Bałtyku nazwał katastrofą zasobów. Komisja Europejska powinna jak najszybciej podjąć działania w tej sprawie – podkreślił.

– W tej chwili na Bałtyku mamy do czynienia z katastrofą zasobów. Trzeba to nazywać takimi mocnymi stwierdzeniami, ponieważ tylko wtedy będzie można wstrząsnąć Komisją Europejską, która powinna w tej sprawie zacząć prowadzić jakieś działania. Najwyższy czas na to. Trzeba powiedzieć, że ta katastrofa zasobów dotyczy nie tylko polskich rybaków, ale zniszczono zasoby dla wszystkich rybaków bałtyckich. Niedawno dotarła do nas informacja, że Szwecja wykorzystała tylko 50 proc. kwoty połowowej dorsza. Biorąc pod uwagę, że kwota połowowa szwedzka jest prawie identyczna, jak nasza, to jest jeszcze gorsze wykorzystanie kwoty połowowej w Szwecji niż w Polsce – wskazał Grzegorz Hałubek.

Źródłem problemu z ilością ryb w Morzu Bałtyckich jest decyzja Unii Europejskiej o zniesieniu stref połowowych dla każdego państwa – wyjaśnił prezes Związku Rybaków Polskich.

– W 2004 roku wchodzimy do UE. Zniesione zostają strefy połowowe, przynależne każdemu państwu, w których to każde państwo mogło łowić. Mogło łowić tym potencjałem połowowym, które akurat posiadało, czyli my i tylko my we własnej strefie mogliśmy łowić. (…) Tego typu polityka, polegająca na tym, że każdy łowi w swojej strefie, ze swoim potencjałem połowowym, była doskonałą formą ochrony zasobów, ponieważ wobec tych stref był używany tylko taki potencjał połowowy, jaki dane państwo miało. W momencie rozszerzenia UE i zlikwidowania tych stref ekonomicznych powstała taka sytuacja, że poszczególne kraje mogły wchodzić w swoje strefy, ponieważ zostały one zlikwidowane. Na koncentracje ryb, które były obserwowane w danych rejonach połowowych Bałtyku, spływały armady połowowe rożnych państw i one dokonywały tam odłowów w przyspieszonym tempie. Nie trzeba było wielkiej filozofii, aby stwierdzić, że kwestią czasu jest moment, kiedy te nadmierne połowy spowodują przyspieszone wykorzystanie kwot połowowych – tłumaczył.

Dopiero później okazało się, że Komisja Europejska w ogóle nie prowadziła kontroli ilości połowów ryb w Morzu Bałtyckim – zwrócił uwagę Grzegorz Hałubek.

– Mamy do czynienia z faktem zupełnie skandalicznym, że KE, która narzucała kwoty połowowe, która tworzyła fikcję ich ustalania i przestrzegania, nie miała żadnych mechanizmów kontrolnych. Oczekiwano chyba w takim razie czegoś takiego, że ten duży biznes połowy będzie sam się ograniczał na zasadzie: za dużo łowimy, to ograniczmy się, ponieważ nikt nas nie kontroluje, to sami się kontrolujmy. To było takie dość naiwne oczekiwanie – ocenił doradca ministra gospodarki morskiej.

Drugi z gości „Rozmów niedokończonych”, Jacek Wittbrodt, przypomniał, że obecnie Polska w zakresie rybołówstwa realizuje program, który ma na celu naprawdę błędów, które pojawiły w związku z realizacją programu wspólnej polityki rybackiej w latach 2007-2013.

– W Parlamencie Europejskim nikt nie ukrywa tego, że tamten program nie spełnił swojego zadania. My przez błędy popełnione wówczas, które mamy naprawić dzisiaj, przechodzimy – jako rybacy – przez bardzo trudny okres. Dotyczy on przede wszystkim wspólnej polityki zarządzania zasobami. Te zasoby w końcu pierwszej dekady tego wieku były na poziomie zadowalającym. W tej chwili obserwujemy taką sytuację, że w niektórych gatunkach te zasoby w drastyczny sposób maleją – zaznaczył gość TV Trwam.

Prezes Zrzeszenia Rybaków Morskich podkreślił, że kwoty połowowe na Bałtyku co rok się zmniejszały. Mimo obniżonych kwot sytuacja poszczególnych jednostek, szczególnie tych mniejszych, jest ciężka – dodał.

– Kwoty połowowe były z roku na rok zmniejszane. Dostępny nam limit był pomniejszany, z główną ideą czy stawianą tezą: chciejmy łowić mniej, aby ekosystem Bałtyku systematycznie się odradzał, żeby występowało takie zjawisko, które określa się jako zrównoważony rozwój. O ile w rybach pelagicznych, czyli w połowach szprota, połowach śledzia, dzisiaj te największe jednostki w polskiej flocie dają sobie radę, to ci, którzy mają uprawnienia do połowu dorsza, łososia czy ryb płaskich, stają w sytuacji dramatycznej wobec systematycznego zmniejszania poziomu zasobów – powiedział Jacek Wittbrodt.

RIRM

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl