Trwają rozmowy o pomocy Ukrainie, a Rosja nie przestaje bombardować miast

Podczas gdy cała Europa rozmawia o wsparciu dla Ukrainy, Rosjanie dokonują kolejnych brutalnych bombardowań. Wybuchy było słychać w Charkowie, Winnicy i Zaporożu. W większości regionów kraju obowiązuje alarm lotniczy.

Charków to jedno z największych i najbardziej zaludnionych ukraińskich miast, a przynajmniej takie było przed wojną. Dzisiejszej nocy znów rozległy się w nim wybuchy. To prawdopodobnie uderzenia rosyjskich rakiet S-300.

„UWAGA! Mieszkańcy Charkowa i regionu, okupanci znowu uderzają! Nie ignorujcie sygnałów ostrzegawczych. Pozostańcie w schronach!” – apelował szef charkowskiej administracji obwodowej, Ołeh Syniehubow.

Wybuchy było słychać także w Winnicy i Zaporożu. Rosja się nie cofa. To pokazuje, jak bardzo potrzebne jest konkretne i szybkie wsparcie Ukrainy. W Belgii rozpoczęły się szkolenia z obsługi podwodnych dronów dla ukraińskich żołnierzy. Na razie nie ma konkretów ws. ewentualnego przekazania myśliwców. Prezydent Francji Emmanuel Macron uważa, że nie jest to wojskowym priorytetem. Przekazanie samolotów bojowych wykluczyła również Wielka Brytania, jednak prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekonywał, że są pewne deklaracje.

– Słyszałem od niektórych europejskich przywódców o gotowości udzielenia nam niezbędnej broni, w tym samolotów. Mam teraz kilka umów dwustronnych, zamierzamy poruszyć kwestię myśliwców i innych samolotów – oznajmił ukraiński przywódca.

Nie wiadomo o jakie konkretnie kraje chodzi. Premier Mateusz Morawiecki pytany o tę kwestię odpowiedział, że musimy działać w ramach NATO, ale Polska nie będzie jednym z pierwszych krajów, które przekażą myśliwce.

– Będziemy na pewno pozytywnie na to odpowiadać, jednak pod warunkiem – podkreślam – pod warunkiem, że ci, którzy mają tych myśliwców najwięcej, mają najnowocześniejsze myśliwce, będą mogli je przekazać na Ukrainę – podkreślił szef rządu.

W trakcie szczytu unijnych przywódców w Brukseli dużo mówiono o przekazaniu sprzętu wojskowego i amunicji.

– Zachód nieco za późno zaczyna realizować pomoc w zakresie dostarczania Ukrainie ciężkiego sprzętu bojowego, ciężkiej, dalekosiężnej artylerii, ciężkiej broni pancernej – zwrócił uwagę prof. Dariusz Kupisz z UMCS w Lublinie.

Zaznaczył, że chodzi o to, by Ukraińcy mieli środki, które pozwolą im rozbijać zgrupowania sił rosyjskich w miejscach ich koncentracji oraz pozwolą niszczyć magazyny umiejscowione daleko od frontu. Kolejną kwestię stanowi wprowadzenie skutecznych sankcji. Nie może być bowiem tak, że Unia Europejska nakłada restrykcje na rosyjską ropę, po czym ta trafia do Kazachstanu, gdzie wymieszana z tamtejszą ropą trafią na rynek unijny w cenach dyktowanych przez Kreml. W ten sposób Władimir Putin niejako śmieje się Europie w twarz.

Dyktator stwierdził, że system finansowy Rosji, a także cała produkcja, przemysł i sektor usług działają bez zarzutu. Powołał się przy tym na opinię „międzynarodowych instytutów”, według której Rosja wytrzymała spodziewane perturbacje, jeśli chodzi o produkcję i sytuację na rynku pracy. Stwierdził, że nie tylko władze Rosji spodziewają się niewielkiego wzrostu gospodarczego w kraju.

Choć jego słowa mogą być jedynie kremlowską propagandą, to niestety faktem jest dalszy handel z Rosją mimo sankcji. Jedna z niemieckich firm, za pośrednictwem firmy tureckiej, miała sprzedawać do Rosji komponenty elektroniczne, wykorzystywane do celów wojskowych. Prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo.

TV Trwam News