Straż chce zamknąć schronisko w Poznaniu
Schronisku św. brata Alberta w Poznaniu grozi zamknięcie. Powodem są nieprawidłowości techniczno-budowlane. Okazuje się, że po 30 latach działalności instytucji, kilkudziesięciu bezdomnych często schorowanych, może trafić na bruk.
Takich słów pod adresem schroniska św. brata Alberta w Poznaniu pada więcej. Bezdomni, którzy tu przebywają podkreślają, że nie wyobrażają sobie życia bez tego miejsca.
– Dobrze, że jest to schronisko. Mamy się gdzie podziać. Lepiej mieć dach nad głową niż siedzieć pod mostem – powiedział jeden z podopiecznych.
– Brakuje schronisk na terenie Poznania – zaznaczył jeden z bezdomnych.
W budynku przebywa trzydziestu bezdomnych, wielu z nich ma problemy ze zdrowiem.
– Dajemy całkowitą pomoc bytową- miejsce w salach noclegowych, czystą odzież, środki higieny osobistej, pełne wyżywienie – podkreślił Bogusław Łabędzki opiekun w schronisku.
Niestety ta pomoc może wkrótce się skończyć. Na drodze stanęły przepisy. Poznańska straż pożarna stwierdziła, że Dom św. brata Alberta nie spełnia wymogów przeciwpożarowych i nakazała jego zamknięcie.
– Potwierdziliśmy brak wykonania wcześniej wydanych decyzji, które dotyczyły zbyt długiej drogi ewakuacyjnej dla osób, które znajdują się w tym budynku. Może to stanowić zagrożenie dla życia tych ludzi – powiedział mł. bryg. Michał Szymaniak z Wydziału Kontrolnego Poznańskiej Straży Pożarnej.
Korytarz jest za długi, ale żeby go przerobić potrzeba pieniędzy, a tych w schronisku brakuje.
– Nie mamy środków finansowych, aby te wszystkie problemy rozwiązać – dodał Bogusław Łabędzki.
Jest jeszcze drugie rozwiązanie – odwołanie od decyzji straży pożarnej.
– Drugim sposobem realizacji obowiązków jest skorzystanie z procedury odstępstwa od przepisów. Taka procedura jest dopuszczalna przepisami związanymi z warunkami technicznymi do budynków – wskazał mł. bryg. Michał Szymaniak.
W praktyce chodzi o wykonanie ekspertyzy, w której udowodnione zostanie to, że budynek jest odpowiednio zabezpieczony, a w razie pożaru podopieczni wiedzą jak postępować.
– Mamy firmy, które pomagają nam w tych działaniach i wykonują dla nas bezpłatnie te ekspertyzy – dodał Bogusław Łabędzki.
Jest szansa, że schronisko przetrwa. Na rozstrzygnięcie sprawy trzeba jednak poczekać. Warto zadać pytanie, czy w przypadku placówki zajmującej się pomocą charytatywną, aby na pewno trzeba tak bezwzględnie respektować przepisy?
TV Trwam News/RIRM