Strajk kontrolerów ruchu lotniczego
Trwa strajk kontrolerów ruchu lotniczego. W środę ruszyła kolejna tura rozmów związkowców z kierownictwem Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Kontrolerzy domagają się większej pensji.
Ekonomista Paweł Młynarek wskazał, że skutki gospodarcze strajku kontrolerów lotów mogą być bardzo dotkliwe dla naszej gospodarki.
– Mamy tutaj bardzo duże ryzyko, jeśli chodzi o biura podróży. Nie wiadomo co z lotami biznesowymi i lotami cargo. To będzie paraliżowało cały ruch lotniczy nad Polską – powiedział ekonomista, Paweł Młynarek.
Do tego dochodzi ryzyko odpływu zagranicznego kapitału. Ekspert ds. lotniczych, Andrzej Wardziak, zaznaczył, że nie jest to najlepszy czas na taki strajk.
– Nie jest to miła sytuacja, gdy ten strajk przypada w takim momencie. Nie wiem, czy to nie jest korzystanie z okazji, że można wynegocjować więcej. Przełożyłbym to na inny czas – podkreślił ekspert ds. lotniczych.
Jak wskazał premier RP, Mateusz Morawiecki, paraliż polskiego nieba w kontekście wojny na Ukrainie to także kwestie bezpieczeństwa.
– W tym szczególnym czasie, kiedy jesteśmy poddani presji ze strony Rosji poprzez działania wojenne i zbrodnie wojenne na Ukrainie nie wolno dopuścić, żeby polska przestrzeń powietrzna ucierpiała w związku ze strajkiem kontrolerów lotu – wskazał premier.
Główną osią sporu są sprawy płacowe. Rząd na stole negocjacyjnym postawił propozycję miesięcznych zarobków w wysokości 55 tys. złotych. Obecnie kontrolerzy lotów w Warszawie zarabiają średnio 33 tysiące złotych miesięcznie.
– Sądzę, że te warunki, które przedstawił minister Andrzej Adamczyk są dobre, a nawet bardzo dobre z perspektywy kontrolerów lotu – wskazał Mateusz Morawicki.
Kontrolerzy chcą jednak średnich pensji na poziomie 80 tysięcy złotych. Z kolei Agencji Żeglugi Powietrznej zaproponowała powrót do pensji sprzed pandemii, gdy liczba operacji lotniczych była rekordowo wysoka, a pensje kontrolerów wysokie.
TV Trwam News