fot. PAP/Marcin Obara

St. bryg. w st. spocz. P. Frątczak o pożarze w Ząbkach: Możemy mówić o szczęściu w nieszczęściu, że do tego pożaru doszło w późnych godzinach popołudniowych, wczesnowieczornych, że został zauważony

Niezależnie od ogromnej tragedii, która dotknęła mieszkańców tego budynku (to jest ponad 500 osób), możemy mówić o szczęściu w nieszczęściu, że do pożaru w Ząbkach doszło w późnych godzinach popołudniowych, wczesnowieczornych, że ten pożar został zauważony. Gdyby ten pożar powstał w nocy, najprawdopodobniej wówczas byłby bardzo późno zauważony, a powstanie dymu na pewno mogłoby spowodować, że mówilibyśmy o wielu ofiarach. Godna pochwały jest pierwsza reakcja sąsiadów, którzy zaczęli alarmować innych mieszkańców o tym, że trzeba opuścić budynek – mówił w piątkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja st. bryg. w st. spocz. Paweł Frątczak, były rzecznik prasowy Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej.

W podwarszawskich Ząbkach doszło do [pożaru bloku mieszkalnego].

–  Niezależnie od ogromnej tragedii, która dotknęła mieszkańców tego budynku (to jest ponad 500 osób), możemy mówić o szczęściu w nieszczęściu, że do tego pożaru doszło w późnych godzinach popołudniowych, wczesnowieczornych, że ten pożar został zauważony. Zgodnie z tym, co przekazują służby, pierwsza informacja o tym pożarze spłynęła do Centrum Powiadania Ratunkowego kilka minut przed godziną 19.30. (…) Gdyby ten pożar powstał w nocy, najprawdopodobniej wówczas byłby bardzo późno zauważony, a to, co jest zawsze związane z pożarem, czyli powstanie dymu, na pewno mogłoby spowodować, że mówilibyśmy o wielu ofiarach. Na pewno godna pochwały jest pierwsza reakcja sąsiadów, którzy widząc zagrożenie zaczęli alarmować innych mieszkańców tego budynku o tym, że jest niebezpieczeństwo, że trzeba ten budynek opuścić – podkreślił st. bryg. w st. spocz. Paweł Frątczak.

Straż pożarna przybyła na miejsce już po kilku minutach. Od razu padło polecenie wysłania na miejsce drabin, podnośników i sprzętu do prowadzenia działań na wysokości z zewnątrz. Sprowadzono także wiele wozów bojowych zaopatrzonych w duże ilości wody.

– Ten pożar, zgodnie z tym, co przekazują służby, objął powierzchnię ponad 1600 metrów kwadratowych. (…) Biorąc pod uwagę, że to nie jest jedna kondygnacja, tylko dwie, można powiedzieć, że to jest bardzo duża powierzchnia. (…) Palna konstrukcja więźby dachowej, która była wykonana z drewna, wysoka temperatura powietrza, a także ta, która powstała w wyniku pożaru oraz silny wiatr spowodowały, że ten pożar zaczął się gwałtownie rozprzestrzeniać. Oczywiście w pierwszej fazie, niezależnie od podjęcia prób gaszenia pożaru, strażacy również przystąpili do sprawdzenia, czy wszyscy opuścili ten budynek. Zawsze będziemy to mówić i zawsze będę to podkreślał, że bezpieczeństwo mieszkańców jest najważniejsze i najważniejsza jest ewakuacja – zwrócił uwagę były rzecznik Komendanta Głównego PSP.

Na razie nie są znane dokładne okoliczności, w jakich doszło do pożaru. Pojawiają się doniesienia, jakoby w tym samym czasie ogień pojawił się po przeciwległych stronach budynku. Inni dopatrują się przyczyn pożaru w panelach fotowoltaicznych, jakie rzekomo miały być zainstalowane na dachu.

– Nie widziałem na fotografiach, na przekazie stacji telewizyjnych, aby gdzieś te panele były umieszczone. Proszę zwrócić uwagę, że pożar rozwijał się pod dachem, a nie na dachu, czyli można przyjąć hipotezę, że źródło – ja oczywiście nie wskazuję przyczyny (…) nie wskazuje źródła – mogło być jednak zupełnie w innym miejscu. Tak wynika między innymi z relacji świadków. Oczywiście (…) to będą ustalać biegli, a z doświadczenia wiem, że biegli potrafią, mając zgromadzony materiał, po kilku czy też kilkunastu tygodniach wskazać konkretne miejsce i co ewentualnie było przyczyną pożaru. Natomiast to, co wpłynęło na rozprzestrzenianie się, to mogły być te czynniki, które podałem – zaznaczył gość „Aktualności dnia”.

W gaszeniu pożaru brało udział prawie 300 strażaków. Taka liczba zaangażowanych funkcjonariuszy spowodowana była nie tylko dużą powierzchnią, na jakiej rozprzestrzenił się ogień, ale także trudnymi warunkami prowadzenia akcji. Upał utrudniał działania w ognioodpornych ubraniach i aparatach oddechowych.

Pożar udało się ugasić. Po zabezpieczeniu pogorzeliska i zebraniu dokumentacji, kolejnym etapem będzie przekazanie budynku Inspekcji Nadzoru Budowlanego, która zdecyduje, czy i w jakim stopniu nadaje się on do dalszej eksploatacji.

Całość rozmowy ze st. bryg. w st. spocz. Pawłem Frątczakiem jest dostępna [tutaj].

radiomaryja.pl

drukuj