Rząd nie zamierza bezpośrednio odnosić się do listu ambasador USA do premiera M. Morawieckiego
Jest oświadczenie rządu ws. listu ambasador USA w Polsce. Rząd – jak podała jego rzecznik Joanna Kopcińska – nie zamierza bezpośrednio odnosić się do treści listu Georgette Mosbacher ani faktu opublikowania go w mediach.
Rzecznik rządu w przesłanym mediom piśmie zaznaczyła też, że Polska i USA pozostają w bardzo dobrych relacjach i nie zmieni tego jeden incydent.
Mimo to list ambasador USA wywołał oburzenie. Część polityków tłumaczy go m.in. brakiem doświadczenia i naleciałościami biznesowymi.
Poseł Tadeusz Cymański przyznaje, że jest to przykra i smutna sytuacja, ale – jak mówi – nie powinno się tu popadać w oburzenie, a zachować spokój.
– Za bardzo nam zależy i szanujmy Stany Zjednoczone, żeby ulegać pokusie oburzenia, bo to jest tanie. Smutek jest wymagający czegoś innego, ale przechodząc do rzeczy – absolutnie było to nie w porządku, to nie było dyplomatyczne, to nie było godne ambasadora, tym bardziej ambasadora USA. Pani Mosbacher zaliczyła jakąś wpadkę. Jeden z naszych europosłów powiedział, że zachowała się jak słoń w porcelanie, ale myślę, że trzeba wyjść z tej sytuacji pozytywnie. Myślę, że pewien sygnał w jej stronę i refleksja powinna się pojawić – aż tyle i tylko tyle. Nie robiłbym teraz z tego sensacji – mówi Tadeusz Cymański.
Amerykańska ambasador Georgette Mosbacher wysłała do premiera Mateusza Morawieckiego pismo ws. wypowiedzi polskich polityków na temat TVN-u. Mosbacher napisała, że USA nie będą tolerować krytycznych słów naszych polityków wypowiadanych pod adresem dziennikarzy TVN, którzy zrealizowali materiał o funkcjonowaniu domniemanego nazistowskiego środowiska w Polsce.
RIRM