Rząd nie rezygnuje z podwyżki płacy minimalnej
Rząd nie rezygnuje z podwyżki płacy minimalnej. W przyszłym roku możemy spodziewać się tutaj skoku do 2800 złotych brutto. To mniej niż mówiły początkowe zapowiedzi Prawa i Sprawiedliwości z kampanii wyborczej.
Płaca będzie rosła, ale nie w takim tempie, jak jeszcze niedawno zapowiadał to obóz władzy. Wpływ na to ma epidemia.
W kampanii wyborczej poprzedzającej wybory parlamentarne obóz rządzący postawił na silny wzrost płacy minimalnej. W roku 2021 miała ona wzrosnąć do 3 tys. zł brutto. Dwa lata później Polacy mieli zarabiać na etatach co najmniej 4 tys.
– Patrząc na dane z ostatnich pięciu lat, realne pensje, czyli ten nominalny wskaźnik inflacji, wzrosły o ponad 20 proc. Jest to wzrost bezprecedensowy w historii III RP – mówi ekonomista dr Marcin Kędzierski.
Plany obozu rządzącego mocno wywrócił kryzys gospodarczy. Rząd już teraz musiał zmienić plany. Zaproponował, by w przyszłym roku płaca minimalna skoczyła do 2800 zł brutto.
– Chcemy, aby płaca minimalna rosła, tworzyła presję na wzrost wynagrodzeń w Polsce. Natomiast musimy uwzględnić nową rzeczywistość rynkową – przypomina wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń.
W sprawie płacy minimalnej porozumienia nie wypracowała Rada Dialogu Społecznego. Propozycję rządu zaakceptowali „Solidarność” oraz Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Lewiatan chciał zostać przy pensji 2600 zł. OPZZ żądał więcej – 3100 zł. Ekonomista Mariusz Kękuś zaznacza, że minimalne pensje są częste w dwóch branżach – turystycznej i gastronomicznej. A to one zostały mocno dotknięte przez kryzys.
– Jeżeli podniesiemy im w sposób drastyczny tę stawkę, to może się okazać, że oni nie zdecydują się zatrudnić części osób, albo będą po prostu ciąć etaty – zauważa ekonomista.
Ponad 1⃣3⃣0⃣ MLD zł – tyle wynosi już łączna wartość wsparcia przyznanego z #TarczaAntykryzysowa i #TarczaFinansowa.
Szczegóły: https://t.co/kuakM8GiFo pic.twitter.com/vIGRsmj4NE— Ministerstwo Rozwoju (@MinRozwoju) August 20, 2020
W Polsce udało się uniknąć fali zwolnień poprzez dofinansowanie z tarcz antykryzysowych. Gospodarka wraca na właściwe tory. A co za tym idzie – pojawiają się coraz bardziej optymistyczne dane GUS. Te najnowsze, z lipca, pokazują, że wynagrodzenia rosną.
– Podmioty gospodarcze muszą zabiegać o pracownika dzisiaj w Polsce. Dlatego też ta presja płacy, która uległa zamrożeniu na czas pandemii, dzisiaj się odmroziła – wskazuje ekonomista dr Krystian Mieszkała.
Obóz rządzący wielokrotnie mówił o budowie państwa dobrobytu. Podkreślał, że celem jest podniesienie poziomu życia Polaków. Tak, by dojść do tego, co jest w zachodniej Europie. Dziś przepaść między zarobkami Polaków a zarobkami np. w Niemczech lub we Francji – jest jednak ogromna.
– W stosunku do Niemców zarabiamy 2,7 razy mniej; do Francuzów – 2,5 razy mniej niż Francuzi – mówi Mariusz Kękuś.
Koszty życia w Polsce są jednak dużo niższe niż w Niemczech i we Francji. Zresztą, oba te kraje dużo mocniej ucierpiały na skutek kryzysu gospodarczego.
– To, co powinno być naszą troską, to nie tyle dogonienie Zachodu, ponieważ może się okazać, że w wyniku tego kryzysu Francuzi, Włosi czy Hiszpanie zubożeją, tylko zagwarantowanie bezpieczeństwa ekonomicznego Polakom – zaznacza dr Marcin Kędzierski.
Dlatego można spodziewać się, że jeśli epidemia będzie trwała, to również plany na kolejne lata, związane z płacą minimalną, trzeba będzie zweryfikować. Poziom 2800 zł brutto to 53 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.
TV Trwam News