Prof. M. Szewczak o kampanii wyborczej w USA: Straszenie Donaldem Trumpem stało się jednym z podstawowych elementów tej kampanii
Jest to przekaz zwłaszcza ze strony Demokratów, że Donald Trump będzie „oszołomem”, który może doprowadzić do katastrofy globalnej, nowych wojen czy do rozpoczęcia kolejnego kryzysu ekonomicznego. To wszystko – według Demokratów – może zachwiać stabilną posadą, jaka funkcjonuje na świecie – powiedział prof. Marcin Szewczak, prawnik, europeista, wykładowca AKSiM, w audycji „Aktualności dnia” w Radiu Maryja.
W audycji prof. Marcin Szewczak odniósł się do pierwszej debaty prezydenckiej między Kamalą Harris i Donaldem Trumpem.
– Oceniam tę debatę na remis. Wyniki sondażu dają lekką przewagę Kamali Harris. Trzeba pamiętać też o tym, że podobnie jak w Polsce, tak i w Stanach Zjednoczonych mamy zderzenie dwóch światów. Republikanie i Demokraci idą łeb w łeb, zaś część establishmentu bardziej będzie promowała Demokratów, w związku z czym ten nacisk ze strony mediów będzie ukierunkowany na Kamalę Harris. Samo straszenie Donaldem Trumpem stało się jednym z podstawowych elementów tej kampanii. Mamy w dalszym ciągu wizję dwóch Ameryk oraz dwie wizje przyszłości świata. Stany Zjednoczone są mocarstwem, które we wszelkich aspektach wpływa na to, co dzieje się na świecie – mówił prof. Marcin Szewczak.
Jest to przekaz zwłaszcza ze strony Demokratów, że Donald Trump będzie „oszołomem”, który może doprowadzić do katastrofy globalnej, nowych wojen czy do rozpoczęcia kolejnego kryzysu ekonomicznego. To wszystko – według Demokratów – może zachwiać stabilną posadą, jaka funkcjonuje na świecie, tym rozwiniętym technologicznie – zauważył gość audycji „Aktualności dnia”.
– Kamala Harris jest przedstawiana jako osoba, która będzie rozjemcą, ale jednocześnie będzie wprowadzała powiew świeżości. Dodatkowych punktów dla Kamalii Harris przysparza to, że Donald Trump już był prezydentem, w związku z czym jego przeciwnicy wyciągają różne rzeczy, chcąc pokazać, że kiedy pełnił funkcję prezydenta, podejmował decyzje, które były z dozą negatywną dla Stanów Zjednoczonych. Kamala Harris nie jest Barackiem Obamą w spódnicy. To nie będzie wartość dodana. Gdyby Kamala Harris wygrała i została prezydentem Stanów Zjednoczonych, to będzie prowadzona przez całą administrację Białego Domu, ponieważ sama w sobie nie ma ani na tyle wiedzy, ani na tyle potencjału, żeby móc podejmować kluczowe decyzje bądź też nawet ustanawiać nowe kierunki rozwoju dla Stanów Zjednoczonych – podkreślił prof. Marcin Szewczak.
Większość Amerykanów widzi, że to Donald Trump jest tą osobą, która rozumie ich bolączki – zaznaczył wykładowca.
– Te bolączki są duże, ponieważ to nie jest tak, że Ameryka jest mocarstwem, przez które nie przetaczają żadne kryzysy. Większość Amerykanów żyje na średnim poziomie rozwoju (…). Donald Trump widzi, że ten pokład kilku procent, które mogą przeważyć w tym zwycięstwie jest w tej grupie – zwrócił uwagę gość Radia Maryja.
Niezależnie do tego, czy wygra Kamala Harris, czy Donald Trump Stany Zjednoczone będą dążyły do tego, żeby tę hegemonię w zakresie bezpieczeństwa w dalszym ciągu utrzymywać – dodał prof. Marcin Szewczak.
– To może być tylko różnica w tym, czy będą bardziej kładły nacisk na Europę, czy na Indochiny. Wszystko będzie zależało od tego, jak będą rozwijały się relacje pomiędzy Waszyngtonem i Pekinem – mówił wykładowca.
Europa widzi, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych, jeżeli chodzi o migrację.
– Joe Biden, który przez ostatnią kadencję sprawował urząd prezydenta, nie sprawił, że ta nielegalna migracja została zatrzymana (…). Donald Trump bardziej odczytuje te spostrzeżenia, które mu wskazują ci zwykli przeciętni Amerykanie, którzy nie chcą, widzą doskonale, że powoli miejsce dla nich, na ich rynku pracy zaczyna być wypychane przez migrantów – zauważył prof. Marcin Szewczak.
Patrząc na to, co obecnie dzieje się w Unii Europejskiej oraz w Polsce, to zdecydowanie lepszą kandydaturą jest Donald Trump – podkreślił gość „Aktualności dnia”.
– Donald Trump nie pozwoliłby, aby w dalszy sposób tak była realizowana polityka Polski, tej uległości wobec Berlina i Paryża, ponieważ Stany Zjednoczone zdają sobie sprawę, że jeżeli chodzi o Europę, to mają tylko jednego sojusznika, czyli Polskę – powiedział.
Cała rozmowa z prof. Marcinem Szewczakiem dostępna jest [tutaj].
radiomaryja.pl