Proces Tumanowicza dot. Marszu Niepodległości
Policja żąda 5 tys. zł grzywny dla Witolda Tumanowicza, szefa Marszu Niepodległości z 2013 roku. Według służb Tumanowicz nie podporządkował się rozwiązaniu zgromadzenia i tolerował pirotechnikę w czasie przemarszu. Obrona wniosła o uniewinnienie.
Marsz został rozwiązany z powodu rzekomych ataków i agresywnego zachowania jego uczestników. Doszło również do podpalenia Tęczy na Placu Zbawiciela, która jest kojarzona z symbolem środowiska LGBT.
Krzysztof Bosak z Ruchu Narodowego mówi, że zarzuty są bezzasadne, a cała sprawa od początku budziła wiele wątpliwości.
– Dzisiaj obrońca i sam Witold Tumanowicz w trakcie rozprawy wskazywali, że decyzja o rozwiązaniu Marszu Niepodległości, która zapadła w roku 2013 nie była znana już kwadrans po tym, jak rzekomo zapadła, policjantom i opinii publicznej. Nie dopełniono obowiązków opisanych w ustawie, ogłoszenia tej decyzji. Naszym zdaniem w tej sprawie toczy się odrębne postępowanie przed sądami administracyjnymi. Ta decyzja była wydana w sposób nieważny. W związku z tym większość zarzutów, jakie są postawione Witoldowi Tumanowiczowi (jak np. przewodniczenie Marszowi Niepodległości po jego rozwiązaniu) po prostu w ten sposób upada. Zarzuty, jakie policja postawiła Tumanowiczowi są po prostu przesadzone, nieproporcjonalne, częściowo zupełnie nieprawdziwe, dlatego spodziewamy się uniewinnienia, przynajmniej na to liczymy – powiedział Krzysztof Bosak.
Sąd odroczył ogłoszenie wyroku w tej sprawie na piątek.
RIRM