Pralnia brudnych pieniędzy

1 stycznia minęła okrągła, 10. rocznica wprowadzenia do obiegu wspólnej
europejskiej waluty. Zachwytów nie było, nie było też fety. Euro, które miało
rzucić świat na kolana i stać się przynajmniej tak jak dolar walutą globalną,
według niektórych spoczywa już na katafalku, według innych przeżywa "chwilowe
trudności" i – jak twierdzi kanclerz Merkel – z tego przesilenia wyjdzie tylko
wzmocniona.

Jednak z komentarzy w prasie światowej jasno wynika, że strefa wspólnej
waluty pogrążona jest w kryzysie, który ma charakter strukturalny. W takich
okolicznościach proste metody ratowania sytuacji w tym wypadku mogą nie
przynieść pożądanych efektów.

Gospodarki większości krajów UE pogrążone są w recesji. Nastąpił spadek
wiarygodności kredytowej eurozony, wiele krajów posługujących się wspólną walutą
jest na skraju bankructwa z powodu nadmiernego zadłużenia. Euro już drugi rok z
rzędu notuje spadek wartości w stosunku do dolara i spadło do najniższego
poziomu w stosunku do jena. Istotne znaczenie będzie miał rozwój sytuacji w
pierwszym kwartale tego roku, gdyż termin spłaty części z zadłużenia państw
członkowskich strefy euro w kwocie prawie 160 mld euro mija 31 marca. Pod
ostrzałem są Włochy, które do końca tego kwartału powinny zwrócić 53 mld euro.

Trwające od wielu miesięcy rozpaczliwe próby ratowania wspólnej waluty
europejskiej na razie nie przynoszą efektów. Lecz w nich nie chodzi o
naprawienie sytuacji przez wyeliminowanie przyczyn kłopotów, ale o grę na czas,
bo wiosną odbędą się wybory prezydenckie we Francji, a w przyszłym roku mają się
odbyć wybory parlamentarne w Niemczech. Załamanie gospodarcze i upadek euro
oznaczałyby koniec karier politycznych duetu Merkozy (Merkel – Sarkozy) i
poważne zmiany w Unii Europejskiej.

9 stycznia w Berlinie odbędzie się spotkanie kanclerz Niemiec i prezydenta
Francji, którego celem jest zaprogramowanie kolejnego szczytu UE zaplanowanego
na 30 stycznia i dopracowywanie szczegółów planu ratowania euro.

Jednym z elementów tego planu jest zasilenie Międzynarodowego Funduszu
Walutowego kwotą ok. 150 mld euro, by za jego pośrednictwem wspomóc szczególnie
zagrożone kraje eurozony. Pożyczka dla MFW aż 6 mld euro z rezerw Narodowego
Banku Polskiego jest ewidentnym naruszaniem prawa międzynarodowego i krajowego.
Chodzi w tym manewrze o to, aby uniknąć zarzutu łamania prawodawstwa unijnego
oraz prawodawstwa krajowego, które jasno zakazują finansowania przez bank
centralny deficytu budżetowego danego kraju lub finansowanie przez dany kraj
deficytu innego państwa. Natomiast jeżeli dzięki kruczkowi prawnemu pieniądze
zostaną przepuszczone przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, to formalnie
wszystko jest w porządku.

150 mld nie uratuje euro, co najwyżej przy pomocy mafijnej metody za
pieniądze podatników zostanie kupiony czas. To mafia i gangi przestępcze od
czasów Al Capone, uzyskując ogromne dochody z nielegalnych i przestępczych
działań, stosują mechanizm prania brudnych pieniędzy. Istota tego procederu
polega na "legalizacji" pieniędzy, które bez tych działań nie miałyby takiego
statusu. W tym wypadku Międzynarodowy Fundusz Walutowy został sprowadzony do
roli pralni brudnych pieniędzy. Żyjemy w czasach, w których cienka bywa granica
między profilem działalności szacownych instytucji i stosowanymi przez nie
metodami a techniką pracy zorganizowanego świata przestępczego.

Jan Maria Jackowski

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl