Pracownicy zagranicznych sieci handlowych w Polsce przeciwni wydłużeniu czasu ich pracy
Pracownicy dużych zagranicznych sieci handlowych w Polsce protestują przeciwko wydłużeniu czasu ich pracy. W ten sposób sieci zareagowały na niskie limity osób w sklepach, które wprowadził rząd w związku z pandemią koronawirusa.
Od początku kwietnia niektóre sklepy są otwarte od godz. 6.00 do 24.00, a w tygodniu przed świętami mają być czynne całą dobę. Wszystko po to, by klienci mieli szansę zakupu żywności – tłumaczy jedna z sieci.
W ocenie przewodniczącego handlowej „Solidarności” Alfreda Bujary jest to dowód pazerności i bezduszności ze strony zagranicznych sieci handlowych.
– Przedłużanie godzin pracy do maksymalnych godzin niejednokrotnie to są bardzo duże problemy dla pracowników, bo trudno jest dojechać w tej sytuacji. Wiemy jak transport działa, a więc pracownicy mówią, że to jest naprawdę nie fair działanie, że tutaj za wszelką cenę jest ta pazerność, a zarazem chciwość pracodawcy. Mam nadzieję, że zrozumieją, że pracownicy będą musieli do domu dojechać i wypocząć, żeby następnego dnia wrócić do pracy, bo jak ich zabraknie, to kto nas obsłuży – mówi Alfred Bujara.
Niektóre sieci handlowe, by odciążyć obecne zespoły pracowników, rozpoczęły dodatkowe rekrutacje. Zgodnie z ogłoszonymi we wtorek obostrzeniami, w sklepach mogą przebywać tylko trzy osoby na kasę. Podobne restrykcje dotyczą też targowisk i aptek.
RIRM