Pamięć o zamordowanej polskiej wolontariuszce
Członkowie Wolontariatu Misyjnego Salwator są wdzięczni za życzliwość i modlitwę za duszę Heleny Kmieć. Tydzień temu polska wolontariuszka została zamordowana w Boliwii.
Na początku stycznia Helena Kmieć pojechała jako wolontariuszka misyjna na pól roku do Boliwii, by pomóc Siostrom Służebniczkom Dębickim w opiece nad dziećmi.
– Pamiętam maj poprzedniego roku, kiedy Helena przyszła i powiedziała, że chce jechać na jakiś dłuższy wyjazd, dłuższą misję. Tak właśnie postanowiła i nawet załatwiła sobie półroczny urlop – mówi ks. dr Mirosław Stanek SDS, dyrektor Wolontariatu Misyjnego Salwator.
Niestety zaledwie dwa tygodnie po przyjeździe do Boliwii Helena została zamordowana. Dwaj aresztowani w tej sprawie to: Romualdo Manio Santos i Sergio Flores Rivera. W miejscu zbrodni znaleziono ich liczne ślady oraz ślady krwi ofiary. U sprawców odnaleziono też narzędzie zbrodni oraz skradzione przedmioty. Motywem napadu na ośrodek była kradzież.
Mężczyźni weszli do mieszkania, gdzie przebywała wolontariuszka. Przypuszczalnie zostali zauważeni przez Helenę, która próbowała uniemożliwić kradzież i została zaatakowana nożem. Polska wolontariuszka miała 15 ran kłutych oraz 10 ran ciętych. Zmarła na skutek krwotoku.
Odeszła radosna dziewczyna, kochająca Boga i drugiego człowieka – wspominają przyjaciele Heleny.
– Ona miała taki dar, łaskę od Pana Boga, że potrafiła jednać sobie ludzi tak od razu. Może jest to związane z jej ogromną miłością w sercu. Przyciągała do siebie wszystkich przede wszystkim Bogiem w sercu – podkreśla przyjaciółka i współlokatorka Heleny – Aldona.
Również Michał wskazuje na ciepło i serdeczność Helenki.
– Wspominam ją jako osobę, która miała bardzo dużo radości w sobie i takiego spokoju, który wynikał właśnie ze strony Boga przede wszystkim. Zawsze mówiłem, jak jeszcze żyła, że to najlepsza osoba jaką znam. Zawsze miała dużo Pana Boga, miała bardzo dużo radości i takiej miłości dla każdego, kto ją znał, przy kim była. Wyrażała to w różny sposób, zaczynając od takiego choćby zwykłego przytulenia – wspomina przyjaciel Heleny – Michał.
Dorota wspomina wsparcie i miłość Heleny, gdy sama była w trudnej sytuacji życiowej.
– Helenka przyszła wtedy do mnie i powiedziała, że może sobie popłakać ze mną. Nie wie dlaczego ale popłacze. Wówczas opowiedziałam jej całą historię, a ona powiedziała, że jestem silna, a ona zawsze będzie ze mną i że damy radę – wraca do tej sytuacji Dorota.
Wolontariuszka Anita Szuwald, która wraz z Heleną wyjechała do Boliwii dziękuje za wsparcie modlitewne i wyrazy życzliwości, jakie otrzymuje. „Kochani, jestem bezpieczna, zdrowa i czuję moc Waszej modlitwy” – czytamy w liście Anity umieszczonym na stronie internetowej Wolontariatu Misyjnego Salvator. Za pośrednictwem tej strony członkowie wolontariatu dziękują za wszelkie przejawy życzliwości, każdą modlitwę, Eucharystię i Komunię Świętą przyjętą w ich intencji. Przypominają też o modlitwie za sprawców napadu i w intencji ich nawrócenia.
TV Trwam News/RIRM