Niemcy zagłosują jutro w wyborach do Bundestagu
Niemcy udadzą się jutro do urn i zagłosują w wyborach do Bundestagu. Na wygraną, jak wynika z sondaży, liczyć może Angela Merkel. Jej blok polityczny CDU/CSU nie będzie miał jednak szans na bezwzględną większość w parlamencie i będzie musiał szukać koalicjanta.
Partie chadeckie cieszą się blisko 40-procentowym poparciem i wyraźnie zwiększyły przewagę nad ich największym rywalem – socjaldemokratyczną SPD Martina Schulza.
Na to ugrupowanie zagłosowałoby ok. 21 proc. wyborców, ale w starciu o fotel kanclerza Schulz raczej nie może liczyć na zwycięstwo.
Na trzecim miejscu z poparciem 11 proc. plasuje się z kolei Alternatywa dla Niemiec. Tuż za nią liberalna Wolna Partia Niemiecka FDP, Lewica i Zieloni.
Politolog dr Aleksander Kozicki analizując niemieckie wybory, zwraca uwagę na zmiany w strukturze mieszkańców powodowane migracją.
– Spośród osób uprawnionych do głosowania ponad 6 mln obywatelki Republiki Federalnej Niemiec to osoby o obcych korzeniach etnicznych, z czego blisko 3 mln to ludzie pochodzenia tureckiego. Warto się bliżej przyjrzeć preferencjom wyborczym tej społeczności. Zdecydowana większość osób o obcych korzeniach etnicznych głosuje na lewicę. I tutaj możemy postawić tezę o pewnym sprzężeniu politycznym. Lewica jest otwarta na napływ emigrantów z obcych kręgów kulturowych do Niemiec i Europy, i te osoby stają się niejako ich żelaznym elektoratem. Nieco inaczej jest, jeśli chodzi o tzw. nową imigrację z terenów byłego Związku Radzieckiego, Polski i Rumuni. Te grupy etniczne głosują przede wszystkim na CDU/CSU – tłumaczy politolog.
Po wyborach utworzona zostanie koalicja dwóch największych obozów politycznych – CDU/CSU i SPD lub rządu chadeków z FDP i Zielonymi – w obu przypadkach z A. Merkel jako kanclerz.
Według ekspertów, niezależenie od rezultatów wybory raczej nie zmienią niemieckiej polityki. Podobnie będzie ze stosunkami polsko-niemieckimi. Tu też nasi zachodni sąsiedzi będą kontynuować kierunek utrzymania status quo.
RIRM