Nawet milion osób w Polsce może pracować „na czarno”
Polska jest w trzeciej dziesiątce państw UE po względem wysokości wskaźnika pracy na czarno – napisał jeden z dzienników, powołując się na badanie firmy analitycznej.
W badaniu założono, że praca na czarno to każda praca legalna i płatna, ale niezadeklarowana administracji publicznej. Eksperci mierzą ją procentowym udziałem w PKB danego kraju. W Polsce w ub.r. udział pracy na czarno wyniósł 23,8 proc. Zbliżony wskaźnik mają Słowenia i Węgry.
Aby zmniejszyć udział pracy na czarno proponuje się m.in. szkolenia, wsparcie zatrudnienia, aktywizację bezrobotnych. Ważne jest też wsparcie socjalne państwa, które zmniejsza czarny rynek.
Szara strefa to w Polsce nawet ponad 1 mln osób – mówi dr Marian Szołucha. Ekonomista, ocenił, że kolejny 1 mln to pracownicy tzw. pół szarej strefy.
– Przyczyna jest w zasadzie jedna: to zbytnie obciążenie pracy różnego rodzaju kosztami. Chodzi tu nie tyle o podatek dochodowy od osób fizycznych, czyli PIT, a o składki na NFZ i na resztę ubezpieczeń społecznych – przede wszystkim emerytalnych. Wskaźnik obciążeń nie będzie mógł się zmienić dopóki po pierwsze, polska gospodarka nie zacznie się rozwijać odpowiednio szybko, a po drugie, dopóki w Polsce nie zaczną się rodzić dzieci. Nasze załamanie gospodarcze sprawia, że to obciążenie pracą będzie musiało wzrastać, ponieważ deficyt w funduszu ubezpieczeń społecznych będzie coraz większy. Z roku na rok będziemy musieli go zasypywać, tak jak w ostatnich latach robi to budżet państwa – podkreśla ekonomista.
Najlepiej w UE wypada Austria tam praca na czarno to 7,5 proc. PKB. Dalej Luksemburg, Holandia, Wielka Brytania i Francja. Na samym końcu jest Bułgaria. Udział pracy na czarno w PKB tego kraju to 31,2 proc. Podała gazeta.
RIRM