fot. PAP/EPA

„Nasz Dziennik”: Kanada budzi się do wolności

Setki tysięcy Kanadyjczyków rozpoczęły walkę o wolność. Protest jest jednym z największych w historii Kanady – czytamy we wtorkowym wydaniu „Naszego Dziennika”.

Ku zaskoczeniu całego zachodniego świata Kanadyjczycy zapoczątkowali nowy ruch społeczny, który domaga się poszanowania podstawowych praw i swobód obywatelskich. Setki tysięcy osób protestują w całej Kanadzie przeciwko polityce sanitarnej skrajnie lewicowego premiera Justina Trudeau. W ostatnich dniach na ulicach kanadyjskiej stolicy, Ottawy, manifestowały dziesiątki tysięcy osób w ramach protestu Freedom Convoy 2022 (Konwój Wolności).

– Kanadyjczycy zauważyli, że każdego dnia odbierana jest im kolejna część podstawowych praw. Wkrótce staliby się społeczeństwem, którego każdy krok byłby śledzony. Nie mogliby się swobodnie przemieszczać, straciliby to, na co pracowali całe życie, upadłyby ich przedsiębiorstwa. Jedyne, co oferowano w zamian, to zasiłek socjalny i certyfikat szczepień. To musiało doprowadzić do sprzeciwu – wyjaśnia „Naszemu Dziennikowi” Ewa Kowalewska, prezes Human Life International – Polska.

Protest został zapoczątkowany kilka dni temu przez kierowców ciężarówek. Na znak swojego sprzeciwu wobec polityki sanitarnej wyruszyli w drogę z Vancouver do Ottawy. Podczas tego przejazdu dołączały się do nich kolejne osoby – z wielu stron Kanady. Momentami kolumna liczyła nawet 100 km i tworzyło ją 50 tys. samochodów. W sobotę dotarli do Ottawy. Już dziś mówi się, że jest to jeden z największych protestów w historii Kanady.

– Premier Trudeau w ustanawianiu obostrzeń pandemicznych poszedł bardzo daleko. W sieci pojawiało się wiele filmów, na których widzieliśmy, jak m.in. wyrzucano ludzi ze świątyń. Ograniczeń swobód obywatelskich było bardzo dużo – zwraca uwagę w rozmowie z nami amerykanista dr Marek Kawa.

Lewicowe i liberalne media bardzo długo próbowały ignorować protest. Z jego uczestników kpił także premier Trudeau, nazywając ich żądania antynaukowymi i antyspołecznymi. Skala protestu przestraszyła go jednak na tyle, że został on ewakuowany wraz z rodziną z Ottawy i przebywa w nieznanym miejscu. Temat spotkania premiera z liderami protestu nie istniał.

Jest to wydarzenie bez precedensu w historii Kanady. Pomimo siarczystego mrozu tysiące Kanadyjczyków sparaliżowało stolicę swojego kraju, Ottawę, aby zamanifestować swoje przywiązanie do poszanowania podstawowych praw i wolności obywatelskich. Według nich polityka sanitarna rządu premiera Justina Trudeau gwałci Kartę praw i wolności człowieka.

– Kanada przez wieki uchodziła za kraj wolności i szacunku do człowieka. Każdy – bez względu na urodzenie – mógł tam założyć rodzinę, dorobić się majątku, być szczęśliwym. Ostatnie miesiące to jednak czas budowania państwa policyjnego pod pozorem walki z COVID-19. Ludzie tracili wolność, uderzano w religię, rodzinne przedsiębiorstwa bankrutowały. Kanadyjscy kierowcy zapoczątkowali ruch, który jest ogromnym problemem dla zachodnich grup politycznych – podkreśla Ewa Kowalewska.

Zabrano wolność

Przysłowiową iskrą było wprowadzenie przepisów, które obligowały kierowców transgranicznych do przyjęcia szczepionki przeciwko COVID-19. Z kolei ci, którzy nie przyjęli szczepionki, zostali zobligowani do odbycia obowiązkowej 14-dniowej kwarantanny po powrocie do Kanady.

– Sprawa szczepień kierowców była jedynie początkiem. Zaczęto zwracać uwagę także na inne przepisy. Wolność gospodarcza została ograniczona, co skutkowało falą bankructw wielu przedsiębiorstw rodzinnych. Rodzice tracili prawa do decydowania o kwestiach zdrowotnych swoich dzieci. Certyfikat szczepień miał decydować o tym, czy masz prawo do korzystania ze swoich podstawowych wolności. Kanadyjczycy zaobserwowali, że wkrótce staną się niewolnikami rządu uzależnionymi od zasiłków. Ta perspektywa ich przeraziła na tyle, że postanowili zaprotestować – wyjaśnia Ewa Kowalewska.

Czas obostrzeń jest szczególnie trudny dla małych firm i przedsiębiorstw rodzinnych. Gdy one upadają, to ich miejsce zajmują rząd i silne korporacje.

– Struktura własnościowa bardzo się zmienia. Kanadyjczycy nie chcą żyć z dopłat, zasiłku i ograniczonych programów socjalnych, bo wówczas uzależniliby się od rządu. To był ten moment, kiedy musieli zawalczyć o swoje prawa, żeby nie stać się niewolnikami we własnym kraju – dodaje.

– Establishment medialny, finansowy i polityczny próbuje narzucić społeczeństwom Zachodu nowe normy postępowania. Zostały one jednak – w sposób całkowicie zdroworozsądkowy – odrzucone. Bardzo prawdopodobne jest, że za częścią wprowadzanych obostrzeń sanitarnych stał zamysł stworzenia nowego systemu sterowania społeczeństwem, nowej inżynierii. Na to jednak nie mogło być zgody. Stąd w wielu krajach dochodzi do protestów – stwierdza w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” dr Krzysztof Kawęcki, politolog.

Bez wątpienia protest jest ogromnym problemem dla kanadyjskiego mainstreamu.

– Tamtejsze media starają się przemilczeć protest. Co w jakiś sposób jest zrozumiałe, bo postulaty protestujących wyłamują się spod trwającej od kilkudziesięciu miesięcy jedynej dopuszczonej narracji – zwraca uwagę dr Marek Kawa.

Temat protestu nie może być jednak całkowicie zignorowany. Protestujących przedstawia się jednak jako osoby antyspołeczne, zacofane, negujące naukę, a nawet jako rasistów.

– To nie jest protest białych. Kierowców bardzo szybko poparli Indianie, Hindusi czy sikhowie. Protestuje każdy, kto ceni sobie wolność – zauważa Ewa Kowalewska.

Zakończyć politykę segregacji

Protestujący zapowiedzieli, że będą kontynuować akcję, aż zostaną spełnione ich żądania: dymisja rządu premiera Justina Trudeau i rozpisanie nowych wyborów albo wycofanie się z polityki segregacji sanitarnej.

– Po weekendzie protest kontynuują głównie kierowcy, przyzwyczajeni do życia w ciężarówkach. W chwili gdy oni strajkują, to nie zarabiają. Władze Kanady liczyły więc na to, że możliwość bankructw, brak środków do życia zmusi ich do porzucenia protestu. Natychmiast zareagowało społeczeństwo, które zebrało już kilka milionów dolarów na to, aby protest mógł trwać – wskazuje Ewa Kowalewska.

Protest pokazuje ogromną solidarność wśród jego zwolenników.

– W Ottawie panuje obecnie siarczysty mróz. Sikhowie otworzyli przed protestującymi swoje świątynie, gdzie każdy może się ogrzać i zjeść coś ciepłego. Kierowcom, którzy protestują w swoich ciężarówkach, jedzenie jest dowożone – mówi Ewa Kowalewska.

Kanadyjskie media próbują też szukać na siłę analogii między obecnym protestem – jego cześć przeniosła się pod budynek parlamentu – a zeszłorocznym atakiem na Kapitol w Stanach Zjednoczonych.

Jak bardzo prawdopodobne jest, że protest rozleje się na inne kraje Zachodu?

– Kanadyjskie społeczeństwo od dekad uważało się za wzorcowe, posłusznie wykonywujące polecenia władzy. Było to państwo, w którym najszybciej realizowano postulaty lewicowych ideologów. To miał być kraj ludzi ukształtowanych przez marksizm kulturowy i rewolucję 1968 roku. Pół roku temu nikt nie mógł przypuszczać, że narodzi się tam ruch, który będzie walczył o wolność. Teraz rozumiemy, dlaczego Freedom Convoy 2022 wywołał tak duży popłoch – tłumaczy Ewa Kowalewska.

Trump poparł protest

Oczy świata zwrócone są teraz w kierunku Stanów Zjednoczonych – na ile kanadyjski zryw wpłynie na sytuację w tym kraju. Protest poparł m.in. Donald Trump. Według niego uczestnicy protestu robią więcej w obronie amerykańskiej wolności niż „większość naszych przywódców”.

– Trudno nie odnieść wrażenia, że Trump rozpoczyna swoją grę, aby zyskać coś na proteście. W ostatnich tygodniach był bardzo mocno krytykowany przez część swoich zwolenników, gdyż – aby pozyskać centrowy elektorat – popierał politykę szczepień. Twierdził nawet, że to, iż amerykańskie koncerny wyprodukowały tak szybko szczepionkę przeciwko COVID-19, jest efektem jego działań. To nie spodobało się części amerykańskich stanów, które protestują przeciwko działaniom wprowadzanym przez rząd federalny – podkreśla dr Marek Kawa.

Jak dodaje, doszło nawet do sporu między Trumpem a gubernatorem Florydy Ronem DeSantisem.

– Gubernator prowadzi wolnościową politykę i nie godzi się na politykę sanitaryzmu. Twierdzi się, że ma być on też wiceprezydentem, gdyby Trump wygrał kolejne wybory. Mogę więc zakładać, że Trump chce odejść od wizerunku zwolennika obostrzeń i szczepień, który w ostatnich tygodniach budował jego sztab – akcentuje amerykanista.

Niemniej jednak – jak uważa dr Marek Kawa – trudno będzie przenieść kanadyjskie protesty na amerykański grunt.

– W Kanadzie polityka zdrowotna państwa kreowana jest przez władze centralne. W USA więcej do powiedzenia mają poszczególne stany, m.in. Teksas czy Floryda postawiły prawa jednostki na pierwszym miejscu. Stanów nierealizujących polityki sanitaryzmu jest więcej. Pamiętajmy jednak, że nawet Joe Biden nie jest zwolennikiem tak daleko idących obostrzeń sanitarnych, które promuje premier Trudeau – zaznacza amerykanista.

Kluczowe dla dalszego rozwoju protestu będą kolejne tygodnie.

– Pamiętajmy, że mamy do czynienia ze spontanicznym ruchem, bez struktur. Przewagą drugiej strony jest to, że jest bardzo silna i ma media. Zwolennicy rozwiązań sanitarnych – nawet w tym skrajnym wydaniu – znajdują się też w polityce i świecie finansów. Jest to niezwykle trudny przeciwnik. Niemniej jednak wyrwa w społeczeństwie Zachodu już została uczyniona. Kanadyjczycy przypomnieli bardzo ważną prawdę: nie może być mowy o jakichkolwiek działaniach władzy, jeżeli uderzają one w podstawowe wolności człowieka – konkluduje dr Krzysztof Kawęcki.

 

Rafał Stefaniuk/”Nasz Dziennik”

drukuj
Tagi: , , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl