Macierewicz: rosyjskie służby nadzorowały remont Tu-154M
Służby rosyjskie decydowały jakie firmy i w jakim zakresie będą przeprowadzać remont Tu-154M – informują autorzy raportu zespołu kierowanego przez Antoniego Macierewicza. Eksperci w swoim kolejnym raporcie podtrzymują tezę, że o katastrofie samolotu zdecydowała eksplozja w powietrzu.
130-stronicowy raport zespołu parlamentarnego, podzielony jest na trzy rozdziały: „System bezpieczeństwa i tragedia smoleńska”, „Katastrofa” i „Podstawy prawne badania katastrofy smoleńskiej”.
W większości jego autorzy powtarzają dotychczasowe ustalenia zaprezentowane we wcześniejszych raportach zespołu – nowe tezy dotyczą m.in. remontu samolotu w Rosji.
– Prezentowane przez nas ustalenia muszą wstrząsnąć każdym Polakiem. Okazuje się, że system bezpieczeństwa państwa pod rządami Donalda Tuska był kontrolowany przez służby rosyjskie, które decydowały, jakie firmy i w jakim zakresie będą przeprowadzały remonty najważniejszych polskich samolotów – napisał we wstępie Macierewicz.W dalszej części raportu eksperci zespołu podkreślają, że doszło do niedopełnienia obowiązków przez osoby odpowiedzialne za przygotowanie, prowadzenie i rozstrzyganie przetargów na remont samolotów Tu-154M i ich silników oraz za zapewnienie bezpieczeństwa przetargów i remontów. W tym kontekście wymieniają m.in. ówczesnych szefów SKW i ABW.
Zespół informuje także, że „o wyniku polskiego przetargu faktycznie zdecydowały władze państwowe Rosji”. „Realizując dyrektywy dekretu Prezydenta FR z 16 stycznia 2009 r. o zakazie dostaw uzbrojenia do Gruzji, Federalna Służba Współpracy Wojskowo-Technicznej FR wskazała rosyjskiego wykonawcę remontu (zakłady „Aviakor” z Samary) oraz nadzorowała i kontrolowała każdy etap planowanego i realizowanego przetargu oraz remontu polskich Tu-154M” – czytamy w raporcie.
– MON wiedziało o wydaniu dekretu nr 64s i znało jego treść, ale attaché obrony w Moskwie skutecznie zniechęcał jednostki organizacyjne MON do interesowania się wpływem tego dekretu na polskie firmy realizujące kontrakty dla MON – podkreślono w dokumencie.Zgodnie z raportem, MON posiadając informacje wskazujące na nierzetelność wykonywanych w Samarze remontów, zrezygnowało z usług dotychczasowego wykonawcy Bumar, w lutym 2009 r. ogłosiło nowy przetarg i „ułatwiło jego wygranie firmie MAW Telecom, tworzącej konsorcjum z firmą Polit Elektronik, reprezentującą interesy wskazanej przez władze FR firmy <<Aviakor>>”.
Jak informują autorzy raportu, MON świadomie ograniczył zakres remontu i modernizacji Tu-154M, rezygnując z proponowanego przez Dowódcę Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika włączenia w zakres modernizacji wyposażenia tych samolotów w systemy obrony antyrakietowej.
–MON uniemożliwił przedstawicielom 36 specjalnego pułku lotnictwa transportowego kontrolowanie remontu silników Tu-154M, które nie były wykonywane w Samarze – to kolejny zarzut.Jak zaznaczył ponadto we wstępie Macierewicz, piloci TU-154M byli przez rosyjskie służby „wciągani w pułapkę”. „Ale ostatecznie o katastrofie nie przesądzili kontrolerzy lotu, lecz – najprawdopodobniej – eksplozja, która zniszczyła samolot jeszcze w powietrzu. Tragedia zaczęła się zapewne w odległości ok. kilometra od pasa lotniska około 1 sekundy przed miejscem, gdzie rosła tzw. <<pancerna brzoza>>. Kolejno destrukcji ulegały kluczowe mechanizmy i części samolotu (skrzydła, silniki, generatory). Kiedy samolot znalazł się na wysokości 17 -15 metrów nad ziemią, doszło do całkowitej awarii systemu zasilania. Ostatnie eksplozje nastąpiły już nad samą ziemią” – podkreślił poseł.
Jak informuje Antoni Macierewicz tezę, że doszło do eksplozji, potwierdzają wyniki analizy ułożenia ciał ofiar i rozrzutu części samolotu, oceny rodzaju zniszczeń oraz analiza zdjęć satelitarnych.
–Nie znamy jeszcze rodzaju materiału wybuchowego, sposobu jego użycia i sprawców tych działań – zaznaczają autorzy.Poseł Antonii Macierewicz powołuje się m.in. na zapisy polskiej skrzynki parametrów lotu produkcji ATM.
– Pierwsze symptomy zaczęły się na 0,5 sekundy (ok.40 metrów) przed miejscem gdzie rośnie brzoza. Dane te pokrywają się z odczytami czarnej skrzynki wykonanymi przez krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. dr. Jana Sehna i potwierdza je rozrzut szczątków samolotu opisany przez rosyjskich prokuratorów – informuje poseł.Odnosi się również do odnotowanych przez system ostrzegania TAWS wartości z wysokościomierza barometrycznego, uzupełnione o dane MSL (wysokość samolotu mierzona od średniego poziomu morza wyliczana przez GPS).
– Dane te pokazują, że samolot jeszcze przed szosą Kutuzowa znajdował się na bezpiecznej wysokości ponad 30 metrów nad poziomem pasa. Nie ma więc wątpliwości: katastrofa zaczęła się jeszcze przed miejscem, gdzie rosła brzoza, a Tu-154M odchodził na drugie zejście – pisze we wstępie do raportu szef zespołu.Dodaje, że eksperci zespołu, opierając się m.in. na opisie miejsca katastrofy sporządzonego przez rosyjski prokuratorów 10-12 kwietnia 2010r., rozstrzygnęli, że brzoza nie odegrała żadnej roli w katastrofie, ponieważ fragmenty wraku zostały odnalezione na terenie jeszcze przed nią, co – ich zdaniem – oznacza, że destrukcja samolotu musiała nastąpić wcześniej.
Zdaniem zespołu, strona rosyjska i komisja Jerzego Millera „sfałszowały liczne materiały dowodowe, a w szczególności zapisy rozmów w kokpicie, zaniechały zbadania i uwzględnienia odpowiednich zapisów systemów TAWS, FMS, skrzynki parametrów lotu, odczytu CVR dokonanego przez IES, a także prokuratorskich opisów miejsca zdarzenia i układu ciał ofiar”.
– Działania te podejmowane są po dziś dzień z premedytacją, z zaangażowaniem potężnych środków administracji państwowej, prokuratury, mediów i przy współpracy istotnych politycznych grup nacisku – akcentują członkowie zespołu.W ocenie zespołu, „przerażający obraz prawnego krętactwa na szkodę Polski pokazują materiały dotyczące sposobu badania katastrofy”, a szczególną częścią tych działań była rezygnacja prokuratury i Komisji Badania Wypadków Lotniczych z realizacji obowiązków, polegających na dokonaniu zabezpieczenia i oględzin wraku, wszystkich pozostałych przedmiotów, a zwłaszcza czarnych skrzynek, a przede wszystkim przeprowadzenia sekcji zwłok”.
Wskutek zaniechań – czytamy w raporcie – „sformułowano fałszywą i uwłaczającą polskim pilotom tezę o ich nieprzygotowaniu do lotu, niekompetencji oraz o popełnieniu przez załogę podstawowych błędów”.
Zespół parlamentarny ponownie zwraca też uwagę, że „w świetle przepisów prawa międzynarodowego badanie katastrofy powinno być przeprowadzone na podstawie porozumienia z 1993 roku” między Polską a Rosją w sprawie zasad wzajemnego ruchu lotniczego wojskowych statków powietrznych.
Autorzy raportu zwracają uwagę, że Konwencja o międzynarodowym lotnictwie cywilnym (tzw. konwencja chicagowska) „nie obowiązuje w relacjach między Polską a Rosją w zakresie badania tej sprawy”. „W rezultacie mamy do czynienia z sytuacją, której skutkiem jest to, że badanie katastrofy smoleńskiej całkowicie przeszło w ręce strony rosyjskiej” – oceniają.
PAP/RIRM