Klimatyczne szaleństwo. Polski rząd chce zawieszenia ETS
W reakcji na rosnące ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla rząd chce zawieszenia Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (EU ETS). Premier Mateusz Morawiecki będzie szukał tutaj poparcia prezydenta Francji Emmanuela Macrona, z którym spotka się 29 sierpnia.
Ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla biją rekordy. To około 100 euro za tonę, co przekłada się na koszty produkcji energii elektrycznej. Analitycy z Banku Pekao SA wyliczyli, że taki koszt w przypadku węgla w lipcu wyniósł 534 zł za MWh. W przypadku gazu ponad 1500 złotych.
„Potencjalne zniesienie obowiązku dwutlenku węgla pozwoliłoby zmniejszyć koszty do 165 złotych za MWh oraz 1374 zł za MWh” – ocenili analitycy Banku Pekao SA.
Ceny CO2 ponownie ok EUR 100/t i przekładają się na wyższe koszty produkcji elektrycznej z węgla i z gazu, które w lipcu wynosiły odpowiednio PLN 534/MWh i PLN 1506/MWh.
Potencjalne zniesienie obowiązku CO2 pozwoliłoby zmniejszyć koszty do PLN 165/MWh oraz PLN 1374/MWh. pic.twitter.com/ZcmCWoDVZL
— Analizy Biuro Maklerskie Pekao (@BM_PekaoAnalizy) August 24, 2022
Wydaje się, że przeliczył to dokładnie premier Mateusz Morawiecki i w najbliższy poniedziałek udaje się do Francji. Chce złożyć w sprawie EU ETS ofertę prezydentowi Emmanuelowi Macronowi.
– Aby zawiesić, chociaż na jakiś czas, albo przynajmniej sprowadzić do poziomu akceptowalnego typu 25-30 euro za tonę emisji dwutlenku węgla, za uprawnienie do emisji dwutlenku węgla – poinformował premier.
Polska liczy też na prezydencję czeską w Unii Europejskiej.
– Przekazywaliśmy Czechom informację, że na kolejnym posiedzeniu Rady Unii Europejskiej będziemy składać znowu wniosek o reformę EU ETS. Czesi mają żywotny interes w tym, żeby ten wniosek rozpatrzyć – oceniła Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska.
Według minister Anny Moskwy już nie tylko Grupa Wyszehradzka podejmuje temat reformy EU ETS w Brukseli. Szefowa resortu klimatu wskazała dla przykładu Grecję. Dodała, że cel minimum dla Polski to wyłączenie z ETS instytucji finansowych i ograniczenie spekulacji.
Na to, że dziś to od nich płynie presja na zwiększanie ceny uprawnień zwraca uwagę Paweł Sałek, prezydencki doradca. Polityk przypomina, że to Komisja Europejska decyduje o tym, ile uprawnień jest na rynku.
– Jest coraz więcej instalacji, które potrzebują dwutlenku węgla, bo wracają do tradycyjnych nośników energii, jak węgiel kamienny, węgiel brunatny, a nawet gaz, a ilość tych uprawnień jest stała – zauważył Paweł Sałek.
To wprost przekłada się na wyższe ceny energii i to w momencie, gdy w całej Europie pojawia się lęk przed nadchodzącą zimą.
– Te podmioty, które przede wszystkim mają zapewnić bezpieczeństwo, nie mogą tak znaczącej części swoich budżetów kierować na szeroko pojęte cele klimatyczne i wspieranie na przykład szwedzkiej gospodarki – akcentowała Anna Moskwa.
Tam podmioty z Polski są często zmuszone kupować uprawnienia. Spółka KGHM Polska Miedź wykorzystała chwilową obniżkę cen EU ETS i zakupiła je na dwa lata do przodu. To jednak duży koncern. Paweł Sałek drży raczej o los mniejszych ciepłowni i wskazuje, że rozmowy z Unią Europejską będą bardzo trudne.
– Dzieje się tak, ponieważ jest cały czas konsekwentnie realizowany pakiet Fit for 55, który zaostrza cele redukcyjne – akcentował prezydencki doradca.
Na problem z EU ETS nakłada się jeszcze brak węgla i jego wysoka cena. Istnieje też ryzyko, że chcąc odciążyć ciepłownie, polski rząd będzie musiał liczyć się z oskarżeniami z Brukseli o niedozwoloną pomoc publiczną.
TV Trwam News