Fot. pixabay.com

Klimatyczne szaleństwo. Polski rząd chce zawieszenia ETS

W reakcji na rosnące ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla rząd chce zawieszenia Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (EU ETS). Premier Mateusz Morawiecki będzie szukał tutaj poparcia prezydenta Francji Emmanuela Macrona, z którym spotka się 29 sierpnia.

Ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla biją rekordy. To około 100 euro za tonę, co przekłada się na koszty produkcji energii elektrycznej. Analitycy z Banku Pekao SA wyliczyli, że taki koszt w przypadku węgla w lipcu wyniósł 534 zł za MWh. W przypadku gazu ponad 1500 złotych.

„Potencjalne zniesienie obowiązku dwutlenku węgla pozwoliłoby zmniejszyć koszty do 165 złotych za MWh oraz 1374 zł za MWh” – ocenili analitycy Banku Pekao SA.

Wydaje się, że przeliczył to dokładnie premier Mateusz Morawiecki i w najbliższy poniedziałek udaje się do Francji. Chce złożyć w sprawie EU ETS ofertę prezydentowi Emmanuelowi Macronowi.

– Aby zawiesić, chociaż na jakiś czas, albo przynajmniej sprowadzić do poziomu akceptowalnego typu 25-30 euro za tonę emisji dwutlenku węgla, za uprawnienie do emisji dwutlenku węgla – poinformował premier.

Polska liczy też na prezydencję czeską w Unii Europejskiej.

– Przekazywaliśmy Czechom informację, że na kolejnym posiedzeniu Rady Unii Europejskiej będziemy składać znowu wniosek o reformę EU ETS. Czesi mają żywotny interes w tym, żeby ten wniosek rozpatrzyć – oceniła Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska.

Według minister Anny Moskwy już nie tylko Grupa Wyszehradzka podejmuje temat reformy EU ETS w Brukseli. Szefowa resortu klimatu wskazała dla przykładu Grecję. Dodała, że cel minimum dla Polski to wyłączenie z ETS instytucji finansowych i ograniczenie spekulacji.

Na to, że dziś to od nich płynie presja na zwiększanie ceny uprawnień zwraca uwagę Paweł Sałek, prezydencki doradca. Polityk przypomina, że to Komisja Europejska decyduje o tym, ile uprawnień jest na rynku.

– Jest coraz więcej instalacji, które potrzebują dwutlenku węgla, bo wracają do tradycyjnych nośników energii, jak węgiel kamienny, węgiel brunatny, a nawet gaz, a ilość tych uprawnień jest stała – zauważył Paweł Sałek.

To wprost przekłada się na wyższe ceny energii i to w momencie, gdy w całej Europie pojawia się lęk przed nadchodzącą zimą.

– Te podmioty, które przede wszystkim mają zapewnić bezpieczeństwo, nie mogą tak znaczącej części swoich budżetów kierować na szeroko pojęte cele klimatyczne i wspieranie na przykład szwedzkiej gospodarki – akcentowała Anna Moskwa.

Tam podmioty z Polski są często zmuszone kupować uprawnienia. Spółka KGHM Polska Miedź wykorzystała chwilową obniżkę cen EU ETS i zakupiła je na dwa lata do przodu. To jednak duży koncern. Paweł Sałek drży raczej o los mniejszych ciepłowni i wskazuje, że rozmowy z Unią Europejską będą bardzo trudne.

– Dzieje się tak, ponieważ jest cały czas konsekwentnie realizowany pakiet Fit for 55, który zaostrza cele redukcyjne – akcentował prezydencki doradca.

Na problem z EU ETS nakłada się jeszcze brak węgla i jego wysoka cena. Istnieje też ryzyko, że chcąc odciążyć ciepłownie, polski rząd będzie musiał liczyć się z oskarżeniami z Brukseli o niedozwoloną pomoc publiczną.

TV Trwam News

drukuj