KEP: katolicy nie powinni brać udziału w kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju”
Prezydium Konferencji Episkopatu Polski podkreśla, że katolicy nie powinni brać udziału w kampanii społecznej „Przekażmy sobie znak pokoju”.
Na bilbordach, które zostały zawieszone w całej Polsce, widać dwie dłonie przekazujące sobie znak pokoju – w jednej jest różaniec, druga opleciona jest tęczową opaską. Akcję wspiera m.in. „Tygodnik Powszechny” i „ZNAK”.
Ks. prof. Paweł Rytel-Andrianik, rzecznik KEP, podkreśla, że akcja rozmywa jednoznaczne wymagania Ewangelii.
– Księża biskupi podkreślają, że Kościół nigdy nie dzieli ludzi według orientacji seksualnej, ale uświadamia wszystkim, że jako stworzeni na obraz i podobieństwo Boga są ukochanymi dziećmi Bożymi, siostrami i braćmi w Chrystusie i stąd cieszą się równą godnością. Jednak szacunek dla godności każdej osoby jest nie do pogodzenia z szacunkiem dla samych czynów homoseksualnych. Prezydium KEP wskazuje, że zło jest złem nie dlatego, że zostało przez kogoś zabronione, ale dlatego, że jako niezgodne z planem Bożym szkodzi człowiekowi. Stąd Kościół, jako dobra matka, musi jasno nazywać je po imieniu – mówi ks. prof. Paweł Rytel-Andrianik.
Kilka dni temu o kampanii wypowiadał się ks. kard. Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski. Według księdza kardynała akcja ma na celu uznanie aktów homoseksualnych oraz związków jednopłciowych za moralnie dobre.
Fundacja Życie i Rodzina zwróciła się do metropolity krakowskiego z prośbą o odebranie Tygodnikowi Powszechnemu i Znakowi przydomka „katolicki”.
RIRM