„Kazania sejmowe” ks. bp. Antoniego Dydycza

W homilii ks. bp. Antoniego Pacyfika Dydycza (wygłoszonej na Jasnej Górze 16.09.2012 r.) znajdujemy kontynuację bardzo doniosłej tradycji polskiego duszpasterstwa.

 

Chodzi tu oczywiście o duszpasterstwo ludzi pracy, którego niewątpliwie symbolem jest bł. ks. Jerzy Popiełuszko, ale również o duszpasterstwo świata polityki, które uosabia ksiądz Piotr Skarga. Sejm RP, uchwalając Rok ks. Piotra Skargi, pewnie w większości swojej inaczej postrzega współczesną rolę duchownych, widząc ich bardziej jako „wielkich milczących” w sprawach polityki, a nie jako tych, którzy wzorem św. biskupa Stanisława napominają rządzących. Tymczasem najsłynniejszą spuścizną ks. Skargi są właśnie „Kazania sejmowe”. Przestrogi tego wielkiego jezuity w dużym stopniu do dziś są aktualne. Przestrogi ks. bp. Dydycza brzmią nie mniej donośnie niż wołania ks. Skargi przed czterystu laty. Biskup drohiczyński na wzór tego kapłana odniósł się przede wszystkim do kondycji naszego Sejmu, który został zdominowany przez układ partyjny, w jakimś sensie został przez ten układ ubezwłasnowolniony. Kryzys polityki łączy duszpasterz ściśle z kryzysem prawdy, poprzez zawłaszczenie przestrzeni medialnej przez jedną opcję ideologiczną. Mamy tu jednoznacznie do czynienia z odniesieniem do zablokowania miejsca na multipleksie dla Telewizji Trwam. Zdrowe funkcjonowanie świata polityki jest ściśle łączone z wolnością w przestrzeni medialnej. Bez wolności słowa nie ma wszak prawdy, a bez prawdy polityka pogrąża się w odmętach absurdu i manipulacji. – A czym wytłumaczyć to obstrukcyjne działanie samozwańczych właścicieli przestrzeni medialnej w odniesieniu choćby do Telewizji Trwam? – wołał duszpasterz drohiczyński. – Dlaczego lekceważy się te przeszło dwa miliony ludzkich głosów? – pytał.

Marnowanie majątku publicznego
Odejście od ideałów „Solidarności” jest zdaniem biskupa największą przyczyną dzisiejszego kryzysu gospodarczego i społecznego. Polska wyludnia się, co musi stanowić o przyszłej katastrofie. Pasterz drohiczyński widzi przyczynę tego stanu rzeczy nade wszystko w upadku etosu pracy w Polsce. Ów upadek związany jest z bezmyślną polityką rządzących. Kiedy widzimy, jak pustoszeją nasze wioski i miasta, jak nasi rodacy zmuszani są do opuszczania Ojczyzny, to na pytania o niesprawiedliwość, o marnowanie majątku publicznego, o rozkradanie przedsiębiorstw odpowiedzią są cyniczne kpiny z człowieka, obywatela, Polaka – stwierdził ks. bp Dydycz. Są to bardzo mocne słowa, które poruszają serca wielu. Ordynariusz drohiczyński wprost nawołuje do powrotu do ideałów „Solidarności”, do tego ruchu, którego patronem jest bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Pasterz wprost odwołał się do prawa do pokojowego protestu wobec niesprawiedliwości społecznej.
Wypowiedź ks. bp. Dydycza łączy się z jego pięknym kazaniem w czasie warszawskich protestów w obronie Telewizji Trwam. Kazanie skierowane do ludzi pracy wybrzmiało na kilkanaście dni przed kolejną manifestacją w tej sprawie. Nie ulega wątpliwości, że pasterz drohiczyński widzi tutaj olbrzymią szansę na przebudzenie Polaków.

Zaburzone media
Obraz Polski jest dziś mocno zaburzony, gdyż zaburzoną od strony prawdziwościowej mamy przestrzeń medialną. Kontekst wydarzeń do wypowiedzi księdza biskupa jest wszak bardzo bolesny. Z jednej strony mamy do czynienia z potęgującym się bezrobociem i drożyzną, a z drugiej z aferą w stylu Amber Gold. Ludzie mafii dostają śmieszne wyroki, na drakońskie kary skazuje się zaś ludzi, którzy ośmielili się w sposób satyryczny „obrazić” prezydenta państwa. Podnosi się radykalnie wiek emerytalny, w sytuacji gdy wielu ludzi nie może w Ojczyźnie znaleźć zajęcia. Narzuca się ogromne obciążenia biurokratyczne na służbę zdrowia w sytuacji olbrzymiego zadłużenia szpitali. Problem braku mocnej reakcji społecznej na te zjawiska powoduje, że rządzący czują się jakby „bezkarni”. Jeśli przebudzenie przyjdzie zbyt późno, koszty społeczne ewentualnego wybuchu mogą być porażające. Najbardziej w tym wszystkim przerażające jest zakłamanie, jakie towarzyszy polityce w Polsce. Czy zatem duszpasterze mogą w takich okolicznościach milczeć?

Moralne prawo
Oczywiście można się spodziewać ataku środowisk medialnych związanych z obozem rządzącym na wypowiedź ks. bp. Antoniego Dydycza. Pojawią się oskarżenia o mieszanie się Kościoła do polityki. Zarzut ten był charakterystyczny również dla czasów komunistycznych. Pamiętajmy jednak, że Kościół nie tylko ma prawo, ale i obowiązek moralnego napominania polityków, szczególnie wtedy, gdy upadek obyczajów sięga dna. To właśnie dlatego tak mocno Kościół w Polsce jest związany z Narodem, gdyż nie był milczący, gdy Narodowi działa się największa krzywda. Mamy tu do czynienia z ogromną tradycją, od św. Stanisława zaczynając, a na ks. Jerzym Popiełuszce i ks. Prymasie Stefanie Wyszyńskim kończąc. Głos Kościoła brzmi dziś coraz mocniej, a w czasach zamętu ma to dla Narodu znaczenie wręcz fundamentalne.

Prof. Mieczysław Ryba jest kierownikiem Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX wieku KUL, wykładowcą w WSKSiM w Toruniu.

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl