Izrael zrywa porozumienie z ONZ ws. deportacji migrantów
Izrael zrywa porozumienie z ONZ w sprawie deportacji afrykańskich migrantów. Na razie nie wiadomo, jaki będzie ich dalszy los.
Najpierw Izrael zawarł umowę z ONZ w sprawie deportacji do kilku krajów zachodnich 16 tys. afrykańskich migrantów przebywających w Izraelu. W zamian za to drugie tyle uchodźców miało legalnie zostać w Izraelu. Ostatecznie premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił, że jego kraj zrywa porozumienie.
– Jesteśmy pewni, że znajdzie się rozwiązanie dla tysięcy Erytrejczyków i Sudańczyków przebywających w Izraelu. Jesteśmy gotowi współpracować z Izraelem i z krajami, które będą skłonne przyjąć niektórych z tych uchodźców – wskazał William Spindler rzecznik agendy ONZ zajmującej się uchodźcami.
Według oficjalnych danych w Izraelu przebywa obecnie ok. 42 tys. migrantów z Afryki.
– Od wielu miesięcy ten problem trwał w Izraelu i chciano go rozwiązać w ten sposób, że ok. 40 tysięcy migrantów miało wrócić do Afryki. Obecny rząd nie chce tych osób w kraju, bo twierdzi, że przyjechali wyłącznie po pracę, pieniądze i zasiłki socjalne, a prawdziwi uchodźcy zawsze mogą znaleźć miejsce w Izraelu, więc sytuacja jest rozwojowa – mówił Paweł Pokrzywiński, politolog.
Dlaczego premier Izraela wycofał się umowy z ONZ? Okazało się, że szef rządu nie zapytała o zdanie konserwatystów z własnej partii Likud, ani koalicjantów. Pojawiły się głosy przeciwne zalegalizowaniu pobytu Afrykańczyków.
,,Jeśli pozwolimy imigrantom zostać, zagrożona będzie tożsamość i struktura społeczna Izraela” – powiedziała minister kultury Miri Regew.
Naftali Bennett, minister edukacji i szef partii Żydowski Dom, wskazywał, że premier skapitulował pod wpływem kampanii medialnej. Część mieszkańców Tel Awiwu wyrażała też niezadowolenie z faktu, iż tysiące Sudańczyków i Erytrejczyków otrzymało pozwolenie na pobyt w Izraelu. Mieszkańcy południowych dzielnic miasta, nazywanych niekiedy „małą Afryką”, prosili, by migrantów rozdzielać, przenosząc do ośrodków w całym kraju.
TV Trwam News/RIRM