Islamiści atakują nasze kościoły i domy

Z ks. bp. Josephem Couttsem, ordynariuszem diecezji Faisalabad
(prowincja
Pendżab), dyrektorem pakistańskiej Caritas, rozmawia Marta Ziarnik

Ekscelencjo,
w jakiej sytuacji działa Kościoł katolicki i chrześcijanie w
Pakistanie?

– Mówiąc o obecnej sytuacji naszego kraju, o tym,
czego doświadczyliśmy w ciągu około dwóch dekad – czyli mniej więcej od
1990 r., trzeba stwierdzić, że staje się ona dla nas coraz trudniejsza.
My, chrześcijanie, zaczęliśmy doświadczać od tego momentu wielu ataków i
wrogości, co nie miało wcześniej miejsca. Zauważalna jest postępująca
coraz bardziej islamizacja i widoczna jest zwiększająca się
nietolerancja. Choć jesteśmy w znacznym stopniu wolni, jeśli idzie o
praktykowanie naszej wiary (na pewno mamy większe prawa niż nasi
współwyznawcy w innych islamskich państwach), to jednak musimy być
niezwykle ostrożni, jeśli chodzi o prowadzenie ewangelizacji. Muzułmanie
są bowiem bardzo wrażliwi na punkcie nawracania na inną wiarę. Często
dochodzi na tym tle do fałszywych oskarżeń i w związku z tym do ataków
na nas.

Jak te stosunki wyglądały przed 1990 rokiem?

Kiedy w 1947 r. Pakistan oddzielił się od Indii, wówczas nasz ojciec
narodu – Muhammad Ali Jinnah, który był bardzo umiarkowanym
muzułmaninem, obiecał także chrześcijanom, że nowy kraj, który wówczas
tworzył, będzie miejscem równego traktowania wszystkich obywateli. I tak
konstytucja nowego państwa gwarantowała równość wszystkim mieszkańcom,
zarówno muzułmanom, jak i niemuzułmanom. I na początku faktycznie tak
było.
Jak już mówiłem, my nadal posiadamy wiele wolności, jednak
przez ostatnie lata to zaczęło się zmieniać. Coraz silniejsze stawały
się grupy islamskie. Nie mówię tutaj tylko ogólnie o islamie, ale w
szczególności o ekstremistycznych, bojowniczych typach islamu. Ten
problem zaczął się jeszcze pogłębiać po zamachach z 11 września 2001 r. w
Nowym Jorku i po bombardowaniach w Afganistanie, który jest naszym
sąsiadem. Tak więc wszystko to, co tam się stało, miało także wpływ na
nas – chrześcijan w Pakistanie.

W jaki sposób te czynniki
pogorszyły sytuację w tym regionie?

– Wy, Polacy, musicie
zrozumieć, że muzułmanie uważają, iż Zachód – czyli w tym przypadku
Stany Zjednoczone i Europa – to kraje stricte chrześcijańskie. I w taki
sposób oni postrzegają świat. Uważają, że to właśnie chrześcijanie
uciskają muzułmanów. Że uciskają ich w Afganistanie, Iraku, że pomagają
Żydom ciemiężyć muzułmańskich Palestyńczyków w Gazie itp. Dlatego jest w
nich tak wiele złości. I niestety, te reakcje przechodzą na nas,
pakistańskich chrześcijan. Muzułmanie uważają, że Zachód jest naszym –
można to tak nazwać – zwierzchnikiem. Z tego właśnie wynika coraz
większa nietolerancja wobec nas, czego nie było wcześniej. Doświadczamy
coraz częściej ataków na nasze kościoły i na nasze domy. Co gorsza,
chrześcijanie coraz częściej są zabijani. Jak już mówiłem, tego nie było
wcześniej. To jest dla nas teraz wyjątkowo dramatyczna sytuacja.

Wspomniał
Ksiądz Biskup, że na ten stan rzeczy mają także wpływ silne ugrupowania
islamskie…

– Silny rozwój i wzrost znaczenia islamskich partii
politycznych i grup ekstremistycznych w Pakistanie nastąpił pomiędzy
1977 a 1988 rokiem, czyli w czasie rządów dyktatury wojskowej generała
Zia-ul-Haqa. Wtedy właśnie wprowadzone zostały niektóre przepisy prawa
islamskiego. To także czas, kiedy Związek Sowiecki rozpoczął okupację
naszego sąsiada – Afganistanu (1979 rok). Wówczas Zachód zaczął się
bardzo niepokoić, ponieważ Związek Sowiecki był potęgą. Zbliżał się
także do Pakistanu i do rejonów zasobnych m.in. w ropę naftową. Wtedy
Stany Zjednoczone zadecydowały: trzeba zatrzymać komunizm. Przy czym
stwierdziły, że najlepszym sposobem na to będą grupy islamskie. Ameryka
postanowiła więc wspierać te grupy, dając im pieniądze, broń i szkoląc
partyzantów. I tak właśnie wiele tysięcy młodych mężczyzn zostało
wyszkolonych do prowadzenia tzw. świętej wojny (dżihad). Jednak kiedy w
1990 r. Związek Sowiecki się rozpadł, pozostały tysiące wyszkolonych do
walki mężczyzn, którzy wrócili z Afganistanu do Pakistanu, i te grupy
nadal się rozwijały i stawały się coraz silniejsze. Teraz są naprawdę
bardzo silne i nawet nasz rząd nie jest w stanie ich kontrolować.
Świadomi swojej siły zaczęli domagać się, aby przekształcić Pakistan w
czysto islamskie państwo, państwo teokratyczne. Zaczęli domagać się
wprowadzenia w Pakistanie pełnego prawa islamskiego. Talibowie to zatem
nic innego jak nowa wersja islamu, która posiada tę militarną twarz. Oni
walczą z niemuzułmanami. Atakują nasze kościoły, domy itd.

Taka
sytuacja panuje w całym kraju?

– Taka sytuacja jest już w całym
kraju. Obecnie nie ma różnicy, czy jest to teren wiejski czy też
miasto. Ci terroryści atakują już także w miastach. Najpierw ataki były
wymierzone w cele militarne, ponieważ przez ostatnie lata rząd
posługiwał się armią, by kontrolować północ kraju. Teraz jednak
terroryści zwrócili się w kierunku miast i ludności miejskiej, gdyż jest
to dużo łatwiejszy cel. Łatwiej jest zaatakować chociażby szkołę,
pocztę czy nawet posterunek policji. I właśnie oni to robią.

Mówił
Ksiądz Biskup o zmianach w pakistańskim prawie. Na czym one właściwie
polegają?

– Tak, to prawda. W latach 80. zmieniła się także część
prawa – zostały wprowadzone przepisy prawa islamskiego. W Pakistanie
nie mamy jednak wszystkich islamskich praw, które są np. w Arabii
Południowej. Pakistan jest pod tym względem nadal krajem demokratycznym.
Jednak fanatyczne, ekstremistyczne grupy chcą to zmienić, mówiąc: „Nie,
demokracja jest nie dla nas. Demokracja jest dobra dla Zachodu. My
chcemy wszystkiego tego, co jest w islamie”. Grupy te chcą w 100 proc.
islamizacji kraju, w tym islamizacji prawa. To z kolei stanowi duże
zagrożenie dla nas, chrześcijan. Ponieważ w krajach islamskich, w
których jest całościowe prawo islamskie, niemuzułmanie nie są traktowani
na równi z muzułmanami.
Inna rzecz, o której trzeba pamiętać, to
fakt, że w islamie nie ma rozdzielenia pomiędzy polityką a religią, tak
jak ma to miejsce chociażby w USA i w Europie. W Pakistanie to jest
jedno. Dlatego też, kiedy George Bush został prezydentem Stanów
Zjednoczonych i kiedy podjął decyzję o ataku na Irak, dla muzułmanów był
on przede wszystkim chrześcijańskim liderem. Ja tłumaczyłem wszystkim
moim znajomym muzułmanom, że tak nie jest. Że Bush nie jest moim (jako
chrześcijanina) liderem czy zwierzchnikiem, że jest jedynie prezydentem
Stanów Zjednoczonych. Tłumaczyłem im, że moim prezydentem jest prezydent
Pakistanu. To jednak jest zbyt trudne dla muzułmanów. Ich myślenie było
takie: Bush jest chrześcijaninem, nakazał zaatakować islamistów w Iraku
i Afganistanie, więc dla nich wszyscy chrześcijanie są wrogami. A więc
należy ich atakować.

Czy rząd przedsięwziął jakieś konkretne
środki ochrony chrześcijan?

– Rząd jest na ogół gotowy nam
pomagać. Mówi nam, żebyśmy informowali go o zagrożeniach itp. Jednak
władze same nie radzą sobie z tymi grupami. Dzięki Bogu, jak do tej pory
nie padliśmy ofiarą jakiegoś większego, poważniejszego ataku.

Chrześcijanie
jednak padają ofiarą pakistańskiego prawa o bluźnierstwach…


To prawo jest częścią naszego legalnego prawa, które zostało wdrożone
jeszcze w 1980 r., czyli za czasów militarnej dyktatury gen.
Zia-ul-Haqa. A więc wpisuje się w te zmiany prawa, o które pani
wcześniej pytała. To prawo o bluźnierstwach składa się z trzech części.
Najgroźniejsze są jednak dwa zapisy, czyli art. 295b i 295c. Podpunkt b
tego artykułu mówi, że każdy, kto zbezcześci, zniszczy bądź sprofanuje
świętą księgę islamu lub chociażby jej fragment lub też gdy będzie
wykorzystywał Koran w sposób uwłaczający, zostanie skazany na dożywocie.
Bardziej niebezpieczny jest jednak kolejny podpunkt – c. Mówi on, że
każdy, kto słownie, pisemnie lub w jakikolwiek inny sposób znieważy
święte imię najwyższego proroka Mahometa, zostanie skazany na karę
śmierci. I choć chrześcijanie nie profanują w żaden sposób ani Koranu,
ani imienia Mahometa, to jednak takie zapisy w prawie karnym są dla nas
szczególnie niebezpieczne. Prawo to można bowiem bardzo łatwo nadużywać i
nim manipulować. Jak to działa? Jeśli ktoś ma jakiegoś wroga i chce na
nim się zemścić, wystarczy że powie, iż obraził on Mahometa. I proszę mi
uwierzyć, reakcja będzie bardzo szybka. Taki człowiek zostanie
natychmiast fałszywie oskarżony. W takiej sytuacji bardzo trudno
udowodnić, że jest się niewinnym. Trzeba dodać, iż prawo to jest również
bardzo niebezpieczne dla samych muzułmanów, nie tylko dla chrześcijan. W
przypadku gdy rzekomej profanacji dopuści się muzułmanin, jego też
czeka podobna kara. Może to być zatem np. narzędzie do porachunków
sąsiedzkich.

Ilu chrześcijan już skazano na podstawie tego
prawa?

– Takich przypadków jest od kilkunastu do kilkudziesięciu w
ciągu roku i dotyczą one oskarżeń nie tylko chrześcijan, ale i
muzułmanów. Łączna liczba oskarżonych i skazanych na podstawie tego
prawa to około 800 osób. Przy czym często wiele z nich zostaje zabitych
jeszcze zanim zdążą trafić przed sąd lub inny wymiar sprawiedliwości.
Muzułmanie podchodzą do tych spraw bardzo emocjonalnie i zaraz po
wysunięciu oskarżenia na miejscu pojawia się tłum żądny zemsty, gotowy
do ataku. W ten sposób wiele osób straciło życie, będąc pozbawionymi
możliwości wcześniejszej obrony.

Są szanse na zmianę tych
przepisów?

– To jest bardzo trudna sprawa, ponieważ musiałyby
zostać one zmienione w parlamencie. A to skomplikowany proces. Ponadto
fanatycy i duchowni muzułmańscy nie pozwolą tak łatwo zmienić tych
zapisów. Twierdzą oni, że prawo to nie jest skierowane przeciw
komukolwiek i ma na celu jedynie ochronę honoru Mahometa. Czyli można to
ująć w jednym zdaniu: „Jeśli nie znieważa się naszego Proroka, to
przepisy te nie wyrządzają nikomu żadnej krzywdy”.

Jak my,
Polacy, możemy pomóc naszym pakistańskim braciom w wierze?


Przede wszystkim w taki sposób, w jaki robi to pani, czyli rozmawiać z
nami i informować o naszej sytuacji opinię publiczną, głównie przez
media. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie zapraszanie nas do siebie – w
tym momencie podziękowania należą się organizacji Pomoc Kościołowi w
Potrzebie, na której zaproszenie się tutaj znalazłem. Niemniej ważne
jest wsparcie modlitewne i finansowe. Pieniądze potrzebne nam są głównie
po to, aby kształcić to niemal w połowie analfabetyczne społeczeństwo,
kształcić przyszłych księży i pozostałe osoby duchowne. Potrzebujemy
pieniędzy także do ratowania prześladowanych chrześcijan – np. kiedy z
powodu niesłusznego oskarżenia jednego z członków rodziny musimy wywieźć
z miasta lub wioski pozostałych krewnych, którym grozi śmierć, i pomóc
im rozpocząć życie w innym mieście.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl