Gehenna pacjentów

Po dramatycznych informacjach o zapaści w służbie zdrowia, alarmach płynących nawet od zazwyczaj życzliwych rządowi mediów, głos zabrał wreszcie sam premier. I oto dowiedzieliśmy się, że gehenna polskich pacjentów szukających pomocy, rozpacz rodziców, bezsilność dyrektorów zarządzających szpitalami i klinikami to pod koniec każdego roku kalendarzowego – „norma”. Standard po prostu.

Co więcej, premier z arogancją ogłosił, że „sytuacja jest pod kontrolą”, „że byliśmy przygotowani do tego większego napięcia w służbie zdrowia pod koniec roku” i nie sądzi, żeby ten rok i jego finał odbiegał jakoś negatywnie od poprzednich lat. Szef rządu dodał: „Co nie znaczy, że jest dobrze. Ja wiem, w jak ciężkiej sytuacji bywają pacjenci”. Nie wiadomo: śmiać się czy płakać?

Czy rzeczywiście premier wie, że zadłużenie polskiej służby zdrowia pod jego rządami jest najwyższe w historii? Czy wie, że „dzięki” jego polityce likwidacji resztek polskiego przemysłu – a przez to wzrostowi bezrobocia i pladze umów śmieciowych – dramatycznie zmniejsza się kwota składki, która powinna trafiać do NFZ? Tylko za ten rok deficyt może wynieść blisko 2 mld złotych! To oznacza, że w przyszłym roku pieniędzy na leczenie będzie jeszcze mniej. Trudno więc dziwić się desperacji zarządzających szpitalami, którzy odmawiają podpisywania zaniżonych umów z NFZ.

Pan premier nazywa to „presją ze strony szpitali”, ale dla dyrektorów i pacjentów to często walka o przetrwanie. I o możliwość właściwego wykonywania misji ratowania zdrowia i życia. Zatem należałoby zapytać premiera, jak rząd jest przygotowany teraz i co zrobi w przyszłym roku, aby ratować sytuację? Co oprócz pustych obietnic usłyszymy jeszcze od ministra zdrowia, który obejmując resort po minister Kopacz, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co go czeka? Dlaczego przez ten rok nie miał odwagi naprawiać legislacyjnych bubli swojej poprzedniczki? Dlaczego nie zadbał o właściwe decyzje NFZ wtedy, gdy był jeszcze na to czas, a więc przed kontraktowaniem świadczeń? Dlaczego to ministerialne szpitale-kliniki i instytuty mają największe zadłużenie i co stanie się z nimi w przyszłym roku?

Zostaną szpitalnymi spółkami czy będziemy na kolanie, w pośpiechu, naginać prawo, bo po raz kolejny to dopiero życie wymusi na rządzących konkretne decyzje?

Już czas, Panie Premierze, przyznać się do porażki. Pomysły Pana i kolejnych Pańskich ministrów okazały się kompletną klapą. Przekształcone w spółki szpitale – choć najczęściej wykonują tylko te świadczenia, które są opłacalne – zadłużają się w błyskawicznym tempie. Chorym proponuje się wieloletnie oczekiwanie w kolejkach do specjalisty, jeśli doczekają. Drożeją leki. Nie pomaga szukanie oszczędności na wszystkim, oszczędzanie często związane z ryzykiem dla pacjentów i pracowników. Tych ostatnich też Pan oszukał, Panie Premierze. Ostatni wzrost wynagrodzeń to słynna ustawa „wedlowska” uchwalona przez rząd Jarosława Kaczyńskiego. Co stało się z obietnicami z Pana exposé o godnie zarabiających pracownikach służby zdrowia, o regulacjach warunków zatrudniania i wynagradzania tak, aby wracali z emigracji i chcieli pracować w Polsce? Jak zrealizowaliście tak chętnie podpisywane w świetle reflektorów przez minister Kopacz przedwyborcze porozumienia z pielęgniarkami? Dziś nawet wprowadzenie rozporządzenia o normach zatrudniania polskich pielęgniarek jest dla Pana rządu wyzwaniem wykraczającym poza możliwości.

A wracając do obietnic, czy pamięta Pan, że w 2008 roku, w obecności świata medycznego i mediów, obiecywał Pan wzrost składki na ubezpieczenie zdrowotne w 2010 roku? Dlaczego Pan tego nie zrobił? Byliśmy przecież wtedy jeszcze zieloną wyspą… No cóż, niestety, były wybory…

Większość postawionych przeze mnie pytań zapewne pozostanie bez odpowiedzi. O wielu obietnicach rządzący już dawno zapomnieli… Po co w ogóle pytać? Przecież jakoś to będzie. Tylko dla kogo jest to państwo, dla kogo Konstytucja, w której obywatele mają zagwarantowane prawo równego dostępu do ochrony zdrowia bez zastrzeżenia, że w końcowych miesiącach roku to prawo może zostać zawieszone.

Dziwi milczenie prezydenta RP, który podobno stoi na straży Konstytucji. Ludzie w Pałacu Prezydenckim powinni dobrze wiedzieć, że prezydent ma prawo do inicjatywy ustawodawczej. Jeszcze przecież nie mamy dyktatury…

Autorka jest przewodniczącą Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ „Solidarność”.

Maria Ochman

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl