Blisko dwadzieścia procent pracodawców zamierza w tym roku masowo zwalniać pracowników – wszystko za sprawą rosnących kosztów pracy i rosnącymi cenami energii
W tym roku 19 proc. pracodawców zamierza masowo zwalniać swoich pracowników – wskazali eksperci. Firmy borykają się z rosnącymi kosztami pracy i coraz wyższymi cenami energii elektrycznej.
W ubiegłym roku na ulicach polskich miast protestowało tysiące pracowników. Powód to nadchodzące masowe zwolnienia. W Poczcie Polskiej pracę straci 8,5 tys. osób. Firma Beko pożegna się z niemal 2 tys. pracowników.
W złej sytuacji jest branża meblarska. Ponad 200 osób zwolni fabryka Black Red White w Przeworsku. W branżę meblarską uderzają wysokie koszty pracy i rosnące ceny drewna oraz prądu.
– To wszystko przekłada się na utratę konkurencyjności przedsiębiorstw. W ciągu ostatnich dwóch lat branża meblarska ograniczyła zatrudnienie o ponad 21 tys. etatów – mówił Michał Strzelecki z Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli.
Lista firm planujących zwolnienia jest dłuższa. W Grzybowie firma chemiczna Siarkopol zwolni blisko 200 osób. W Częstochowie pracę straci ponad 250 osób zatrudnionych w firmie Rurexpol. Problemy mają także mniejsi przedsiębiorcy. W Mosinie na bruk pójdzie ok. 100 pracowników firmy Urbański, producenta szkła i luster.
Kamil Wnuk, poseł Polski 2050, przekonywał, że zwolnienia grupowe nie są dzisiaj problemem.
– W Polsce dzisiaj nie ma dalej problemów ze zwolnieniami. W Polsce jest dziś więcej miejsc pracy niż osób, które chcą pracować – stwierdził Kamil Wnuk, poseł Polski 2050.
Zwolnienia to dramat całych rodzin.
– Zwolnienia mają miejsce często w małych miejscowościach, gdzie pada zakład lub bardzo mocno ogranicza zatrudnienie firma, która jest głównym pracodawcą w danym regionie – zauważył Maciej Małecki, poseł PiS.
Na bezrobocie trafiają często starsze osoby, które nie są w stanie odnaleźć się w nowej sytuacji.
– Ci ludzie nie będą w stanie w pewien sposób i szybko przebranżowić, przekształcić. Nie staną się z dnia na dzień spawaczami czy innego rodzaju pracownikami – powiedział Marek Wardaszka, ekonomista.
Ekonomiści zauważyli, że rosnące ceny energii uderzają w każdą gałąź gospodarki. Finansom firm nie pomaga fakt, iż konsumenci zniechęceni rosnącymi kosztami życia robią mniejsze zakupy.
– Prowadzi do ograniczenia popytu na rynku towarów i usług, jeżeli chodzi o osoby, które kupują. Zatem mniej osób kupujących oznacza, że te redukcje personelu będą jeszcze większe – wskazał dr Krystian Mieszkała, ekonomista.
Ceny energii podbija unijny podatek ETS, element tzw. Zielonego Ładu.
– Jeżeli nie zostanie powstrzymane, to po prostu wykończy europejski przemysł, bo europejski przemysł nie będzie w stanie funkcjonować – akcentował Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
W Europie z problemami mierzy się choćby sektor motoryzacyjny. Od 2020 roku zlikwidowano w nim 86 tys. miejsc pracy, a trend ten nie ustaje.
TV Trwam News