Armenia nie weźmie udziału w manewrach w Rosji i Kirgistanie w sierpniu i wrześniu
W sierpniu i wrześniu Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), sojusz wojskowy zrzeszający niektóre państwa b. ZSRR, przeprowadzi manewry. Nie weźmie w nich udziału Armenia, której premier zapowiedział wcześniej wstrzymanie współfinansowania tej organizacji.
Najbliższe manewry pod nazwą „Kobalt-2024” odbędą się w dniach 14-16 sierpnia w rosyjskim Nowosybirsku. Wezmą w nich udział siły z Rosji, Białorusi, Kazachstanu, Tadżykistanu i Kirgistanu, czyli niemal wszystkich państw zrzeszonych w sojuszu. Udziału odmówili przedstawiciele Armenii. Nie wezmą oni też udziału w zakrojonych na szerszą skalę ćwiczeniach ODKB pod hasłami „Poszukiwanie-2024”, „Eszelon- 2024” oraz „Współdziałanie-2024”, które odbędą się na terytorium Kirgistanu pomiędzy 3 a 15 września br., o czym ODKB poinformowała na swojej stronie internetowej.
Władze Armenii już wcześniej kilkakrotnie odmawiały udziału w ćwiczeniach organizacji. Portal Radia Swoboda przypomniał, że w czerwcu szef rządu w Erywaniu Nikol Paszynian powiedział, że Armenia planuje wystąpić z ODKB. Nazwał tę organizację „wydmuszką”, ponieważ jej członkowie nie zrobili nic, by pomóc Armenii w konflikcie z Azerbejdżanem o Górski Karabach (w lipcu ub.r. Azerbejdżan w ciągu dwóch dni odwojował enklawę, o którą konflikt toczył się ponad 30 lat), a nawet, jak stwierdził, pomogli władzom w Baku go zaplanować. W lutym Paszynian poinformował, że Armenia zawiesiła swój udział w ODKB, a w maju ogłosił wstrzymanie współfinansowania organizacji.
Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym to sojusz zawiązany w 1992 roku w stolicy Uzbekistanu, Taszkencie. Obecnie należą do niego: Rosja, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Armenia i Tadżykistan. Wcześniej członkami były również Uzbekistan, Azerbejdżan i Gruzja. Do 2022 roku status obserwatora przy ODKB miał Afganistan, a od 2013 r. obserwatorem jest Serbia. Dowództwo układu ma siedzibę w Moskwie.
ODKB pokazała, że potrafi interweniować. W styczniu 2022 r. na wniosek prezydenta Kazachstanu Kasyma-Żomarta Tokajewa wojska sojuszu weszły do kraju, by spacyfikować zamieszki wywołane podwyżką cen gazu. W protestach zginęło ponad 200 osób, spokój przywrócono po kilku dniach.
PAP