7. rocznica nielegalnego referendum ws. aneksji Krymu. Sankcje UE wobec Moskwy nie przynoszą pożądanego skutku
Dokładnie 7 lat temu, 16 marca 2014 roku, na Krymie odbyło się nielegalne referendum w sprawie dołączenia półwyspu do Rosji. Plebiscyt zorganizowali separatyści.
Za dołączeniem Krymu do Federacji Rosyjskiej opowiedziało się 97 proc. głosujących. Dwa dni po referendum, 18 marca, rosyjski prezydent Władimir Putin podpisał traktat, na mocy którego należący do Ukrainy półwysep przejęła Rosja.
Wynik plebiscytu, jak i samą aneksję półwyspu potępił niemal cały świat, w tym Polska i inne kraje UE oraz Stany Zjednoczone. W odpowiedzi na bezprawne działania, od 2014 roku UE sukcesywnie wprowadza sankcje wobec Moskwy.
Te jednak nie przynoszą pożądanego skutku. Politolog prof. Mieczysław Ryba ocenia, że Rosjanie są w stanie ponosić pewne koszty, by móc uczestniczyć w swojej grze.
– Nie na tyle te sankcje są bolesne, żeby Rosjanie wycofali się ze swoich politycznych celów. Oni absolutnie chcą zapanować w pasie bałtycko-czarnomorskim, mieć kontrolę nad Ukrainą, nad Białorusią i w istocie uczestniczyć w wielkiej grze euroazjatyckiej. Są w stanie ponosić pewne koszty i ponoszą je, ale nie na tyle, żeby to ich zmuszało do zmiany głównych celów strategicznych – mówi prof. Mieczysław Ryba.
W ocenie politologa nie zanosi się na to, by Krym miał powrócić do Ukrainy m.in. dlatego, że kraj ten nie ma na tyle siły i wsparcia międzynarodowego, by to się powiodło.
RIRM