Victoria Polska 1920 roku

„Zwycięstwami dni 15 i 16 sierpnia 1920 roku stanął Marszałek Piłsudski w szeregu dziejowych obrońców wiary. Pod jego dowództwem zwycięski czyn bohaterskiej armii polskiej, zwany „Cudem nad Wisłą”, osiągnął znaczenie Lepanta i Wiednia. Za to należy się Józefowi Piłsudskiemu wieczna wdzięczność nie tylko obywateli polskich, ale całego chrześcijaństwa. Całego chrześcijaństwa!” – tak głosił nad trumną Marszałka w 1935 roku Prymas Polski kardynał August Hlond. Sam Piłsudski ujął to jeszcze bardziej zwięźle: „Ta wojna omal nie wstrząsnęła losami całego cywilizowanego świata, a dzieło zwycięstwa naszego stworzyło podstawy dziejowe”.

W sierpniu 1920 r. pod Warszawą i na całej linii Wisły starły się ze sobą nie tylko Wojsko Polskie i sowiecka Armia Czerwona. Było to zarazem starcie dwóch fundamentalnych idei – polskiego patriotyzmu oraz komunistycznego internacjonalizmu. Starcie cywilizacji zachodniej, europejskiej oraz rosyjsko-azjatyckiej. W Armii Czerwonej służyło tysiące byłych carskich generałów i oficerów, którzy jeszcze kilka lat wcześniej byli zaborcami Polski, jak np. Brusiłow i Szaposznikow, a teraz pod bolszewicko-komunistycznymi hasłami szli ponownie zdobywać Priwislianskij Kraj.
W słynnej historycznej odezwie do Narodu Polskiego z dnia 3 lipca 1920 r. Józef Piłsudski, jako Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz Wojska Polskiego, wzywał: „Obywatele Rzeczypospolitej! Ojczyzna w potrzebie! Wrogowie otaczający nas zewsząd skupili wszystkie siły, by zniszczyć wywalczoną krwią i trudem żołnierza polskiego niepodległość naszą. Zastępy najeźdźców, ciągnące aż z głębi Azji, usiłują złamać bohaterskie wojska nasze, by runąć na Polskę, stratować nasze niwy, spalić wsie i miasta i na cmentarzysku polskim rozpocząć swoje straszne panowanie. Jak jednolity niewzruszony mur stanąć musimy do oporu. O pierś całego narodu rozbić się ma nawała bolszewizmu.(…)Niech na wołanie Polski nie zabraknie żadnego z jej wiernych i prawych synów, co wzorem ojców i dziadów pokotem położą wroga u stóp Rzeczypospolitej. Wszystko dla zwycięstwa! Do broni!”.

Geneza wojny

11 listopada 1918 r. Polska odzyskała wolność. Po blisko półtorawiekowej niewoli Józef Piłsudski proklamował utworzenie niepodległej Rzeczypospolitej. W odpowiedzi na to już pięć dni później, 16 listopada 1918 r., wydany został w Moskwie rozkaz rządu bolszewickiego (Rady Komisarzy Ludowych), który nakazywał sformowanie w ramach Armii Czerwonej specjalnych mobilnych formacji o nazwie Armia Zachodnia. Ta milionowa formacja stanowiła w swej istocie główną sowiecką siłę uderzeniową, która miała zrealizować strategiczne cele polityczne Kremla.
Cele te w specjalnym rozkazie z 29 listopada 1918 r. osobiście nakreślił Lenin, a miały być nimi, po kolei: Białoruś, Polska, a potem już cała Europa. Według słów Lenina, Europa była „chora, zdemoralizowana, w chaosie, syta, zasobna i gnuśna”. Premier Rosji i bolszewicki dyktator nakazywał Armii Czerwonej, aby przeniosła idee rewolucji komunistycznej na Zachód, tak aby „…zatopić bagnet Armii Czerwonej w Europie”.
Wykonawcami rozkazu Lenina byli nieomal wszyscy przywódcy rewolucji bolszewickiej, w tym Józef Stalin. To ten właśnie zbrodniarz, bandyta i morderca milionów ludzi, nazwał wtedy, w listopadzie 1918 r., odradzającą się niepodległą Rzeczpospolitą „polskim przepierzeniem między Rosją a Europą”. Według Stalina, to „polskie przepierzenie” należy zniszczyć, ponieważ oddziela ono rewolucję rosyjską od rewolucji europejskiej.
Już 12 stycznia 1919 r. dowództwo Armii Czerwonej – Lew Trocki oraz Siergiej Kamieniew – wydało strategiczny rozkaz rozpoczęcia „czerwonego marszu na Zachód”, a tym samym wykonania planu „Operacja Wisła”. Oznaczało to przejście przez Polskę do Niemiec i rozpoczęcie tam rewolucji komunistycznej. 5 lutego 1919 r. Rosjanie zdobyli Kijów, a 14 lutego doszło do pierwszego starcia młodego Wojska Polskiego z Armią Czerwoną. Była to bitwa o miasteczko Mosty nad Niemnem. Tak rozpoczęła się wojna polsko-sowiecka, która z miesiąca na miesiąc stawała się wojną o Europę.
Józef Piłsudski, jak nikt w Polsce i Europie, zdawał sobie sprawę z zagrożenia ze strony Rosji sowieckiej. Był jedynym politykiem, który wiedział, że Armia Czerwona szykuje milionowe wojska, aby uderzyć na Polskę i Europę. Miał znakomicie zorganizowany wywiad, otrzymał szczegółowe informacje zarówno polityczne, jak i militarne. Nie było wątpliwości, że lada dzień Rosjanie uderzą. Wcale się z tym nie kryli! Dlatego Piłsudski zdecydował się na wojnę prewencyjną z Rosją sowiecką. Niezależnie bowiem od planów politycznych, którymi była idea tzw. federacyjna albo prometejska – Piłsudski miał plan wojny prewencyjnej z Rosją.
27 stycznia 1920 r. podczas wspólnego posiedzenia rządu i politbiura na Kremlu pod przewodnictwem Włodzimierza Lenina naczelny dowódca Armii Czerwonej Siergiej Kamieniew przedstawił władzom politycznym Rosji sowieckiej ostateczny i szczegółowy strategiczny plan szeroko zakrojonej ofensywy przeciwko Polsce, przygotowany przez szefa sztabu polowego Armii Czerwonej Borysa Szaposznikowa (późniejszy marszałek i szef sztabu generalnego Armii Sowieckiej; w 1939 r. razem ze Stalinem i Mołotowem brał udział w pertraktacjach na Kremlu z von Ribbentropem 23 sierpnia; to właśnie on przygotował plan agresji na Polskę 17 września). Główne uderzenie miało zostać wyprowadzone przez Białoruś w terminie do końca kwietnia 1920 roku.
Z całego ogromnego obszaru Rosji ściągano na zachodni kierunek doborowe dywizje sowieckie. W trakcie ich koncentracji, 10 marca 1920 r., na naradzie z dowództwem Frontu Zachodniego w Smoleńsku naczelny dowódca Armii Czerwonej Siergiej Kamieniew poinformował o przyjęciu do realizacji planu generalnej ofensywy przeciwko Polsce. Według planu opracowanego przez płk. Borysa Szaposznikowa sowiecki Front Zachodni miał posuwać się po osi Smoleńsk – Warszawa, rozpoczynając swoje działania przed końcem kwietnia 1920 roku.

W obronie Polski i Europy

Piłsudski próbował stworzyć wspólny front państw Europy Środkowej i Wschodniej w obronie przed agresją bolszewicką. Był to już ostatni moment, gdy 14 marca 1920 r. w Warszawie z inicjatywy polskiego ministra spraw zagranicznych Stanisława Patka odbyły się rokowania państw będących w stanie wojny z Rosją sowiecką: Finlandii, Łotwy, Rumunii, Ukrainy (Semena Petlury). Rokowania wykazały, iż wypracowanie wspólnej linii wobec sowieckiego zagrożenia było niemożliwe.
Wówczas Piłsudski podjął decyzję wojny prewencyjnej z komunistyczną Rosją. Piłsudski – genialny wizjoner polityczny oraz doświadczony konspirator – długo ukrywał ten zamysł przed innymi politykami. Dopiero gdy wyczerpane zostały wszystkie inne możliwości polityczne, dyplomatyczne, a nawet militarne, Marszałek zdecydował o podjęciu działań w obronie Polski i innych państw Europy.
Wyprzedzając atak sowiecki, 25 kwietnia 1920 r. ruszyła, kierowana przez Piłsudskiego, ofensywa polska. Jej celem militarnym było rozbicie Armii Czerwonej, celem politycznym – stworzenie wolnego państwa ukraińskiego. Ani cel militarny, ani cel polityczny nie zostały zrealizowane mimo zdobycia Kijowa przez Wojsko Polskie.
Do Wojska Polskiego zaciągały się latem 1920 r. tysiące ochotników, którzy nigdy wcześniej nie mieli w ręku karabinu. Przewadze sowieckiej przeciwstawiali swój heroizm. Dotyczyło to szczególnie cywilów, a nawet kobiet i dzieci, także kapelanów, których symbolem stała się bohaterska śmierć ks. Ignacego Skorupki.
Przeciwko walczącym samotnie o wolność Polakom byli nie tylko żądni zwycięstwa bolszewicy, ale też otumanieni sowiecką propagandą politycy Europy Zachodniej, gdzie na organizowanych przez agentów Moskwy ogromnych wiecach wznoszono hasła: „Ręce precz od Rosji”. Było to wymierzone nie tylko w Polskę, ale było również samobójcze dla samej Europy. Podobnie jak pół wieku później podobnej treści hasło: „Lepiej być czerwonym niż martwym”, głoszone w tej samej Europie Zachodniej przez „pożytecznych idiotów”, po dziś dzień skutecznie wykorzystywane jest przez Moskwę.
Czołowi politycy Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i innych państw nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia, jakim byłaby dla całej Europy klęska Polski. Latem 1920 r. w całej Europie nie rozumiano albo nie chciano zrozumieć, o co w rzeczywistości toczy się wojna Polaków z agresją Rosji. Europejscy politycy mieli zupełnie błędne, infantylne spojrzenie na Moskwę. Wyjątkowa była przenikliwość słynnego brytyjskiego dyplomaty, lorda Edgara d”Abernona, który zanotował w swym dzienniku: „Pośród błędnych zapatrywań zachodnich mocarstw najniebezpieczniejszym było mniemanie, że istnieje możliwość zawarcia pokoju z Sowietami”.

Decydująca bitwa XX wieku

Z perspektywy XXI wieku Victorię Polską 1920 roku należy zaliczyć do trzech decydujących bitew XX wieku: były to Warszawa 1920, Midway 1942, Stalingrad 1943. Pozostałe najważniejsze bitwy XX wieku to: Cuszima 1905, Marna, Tannenberg, Verdun – w I wojnie światowej, oraz bitwa o Anglię, Moskwa, Pearl Harbor, lądowanie w Normandii – w II wojnie światowej, a także wojny: wietnamska i koreańska.
Jeżeli przyjąć kryteria celów politycznych, cywilizacyjno-ideowych, obszar, zasięg strategiczny, a także sylwetki wodzów – to wymienione bitwy nawet przy innym ich rezultacie nie decydowały jednak o losach całej Europy czy nawet świata. Wyjątkowość Warszawy, Midway, Stalingradu polegała zaś na tym, że były nieodwracalne i decydujące.
Bitwa Warszawska, Bitwa nad Wisłą – Cud nad Wisłą – toczyła się na ogromnej przestrzeni. Front liczył od 650 do 800 km długości. Rozciągał się od Zaleszczyk i Czortkowa, przez Lwów, Zamość, Dęblin, Warszawę, Płock, Włocławek, Toruń, Grudziądz. W bitwie brali udział wybitni wodzowie, dowódcy oraz politycy. Po stronie polskiej byli to m.in. Józef Piłsudski, Władysław Sikorski, Kazimierz Sosnkowski, Walery Sławek, Józef Beck, Lucjan Żeligowski, Tadeusz Bór-Komorowski, Edward Rydz-Śmigły, Tadeusz Rozwadowski, Józef Haller, Stanisław Haller, Tadeusz Kutrzeba, Leopold Okulicki, Stanisław Maczek.
Po stronie sowieckiej w wojnę zaangażowani byli m.in.: Włodzimierz Lenin, Józef Stalin, Feliks Dzierżyński, Michaił Kalinin, Lew Trocki, najwybitniejsi marszałkowie Armii Czerwonej: Michaił Tuchaczewski, Aleksandr Jegorow, Kliment Woroszyłow, Siemion Budionny, Siemion Timoszenko, Wasilij Czujkow, Borys Szaposznikow, Gieorgij Żukow.
Obie strony miały pełną świadomość, że Bitwa Warszawska zadecyduje o przyszłości Europy, Rosji i Polski. Cele wojny zostały jasno nakreślone przez rząd Rosji sowieckiej. Ale i Polacy mieli poczucie, że ponownie stanowią „przedmurze Europy”, a już głęboką świadomość tego miał wódz naczelny Wojska Polskiego, od którego strategicznych wizji i rozkazów naprawdę zależały losy narodów i państw Europy.
Do kryteriów oceniających znaczenie Bitwy Warszawskiej jako decydującej o losach świata należy zaliczyć jeszcze charakterystykę obu państw walczących. Oto Polska w newralgicznym miejscu w środku Europy zaledwie półtora roku wcześniej odzyskała niepodległość. Polska – z tradycyjnym dla Polaków poczuciem wolności! Polska – z historycznym hasłem: Bóg – Honor – Ojczyzna!, oraz żołnierskim bohaterstwem i determinacją przelewania krwi „za wolność naszą i waszą”.
Oto Rosja, nazywana w XVIII i XIX w. „żandarmem Europy” albo „kozackim imperium”, a w wieku XX już jako Rosja sowiecka, została określona: „Imperium Zła”. Tak właśnie określił to zbrodnicze państwo wielki prezydent Ameryki Ronald Reagan, nawiązując do obrony Polski w 1920 roku. Celem imperium rosyjskiego zawsze były podboje. W szkołach rosyjskich uczyły się i nadal uczą się młodzi Rosjanie sentencji cara Piotra Wielkiego, że „(…) Polska to nasz pomost do Europy, a Bałtyk – oknem na świat”. Tę carską doktrynę zmodernizowali w 1920 r. bolszewicy, dodając komunistyczno-rewolucyjną ideologię.

Agresja na Europę

5 maja 1920 r. Lew Trocki – drugi obok Lenina przywódca Rosji i naczelny komisarz Armii Czerwonej – na tajnym posiedzeniu rządu rosyjskiego na Kremlu nakreślił szczegółowo plan agresji Rosji na państwa Europy. Agresję Armii Czerwonej nazywał rewolucją, która dąży „na spotkanie europejskiego proletariatu, który wie, że może ono nastąpić tylko nad trupem białogwardyjskiej Polski, w wolnej, Robotniczo-Włościańskiej Polsce”.
Armia Sowiecka już wtedy była najpotężniejszą, najliczniejszą i najbardziej okrutną machiną wojenną, jaką znały dzieje świata. Skoncentrowała swe główne siły w dwóch rejonach: na północ od bagien Polesia oraz w rejonie Charkowa. Oba te fronty sowieckie miały się połączyć następnie już na terytorium Polski, a po jej zdobyciu maszerować dalej na Europę. Głównymi kierunkami uderzenia były Niemcy i Francja. Komisarzem frontu południowego, który z rejonu Charkowa miał przejść przez Galicję, Lwów i dalej na Zachód, był nie kto inny tylko Józef Stalin. To do niego osobiście 23 lipca 1920 r. Lenin wysłał z Moskwy pod Lwów zaszyfrowaną depeszę z rozkazem rządu Rosji: „Uważamy, że rewolucje należy natychmiast nasilić we Włoszech.(…)W tym celu należy zsowietyzować Węgry, a także Czechosłowację i Rumunię”.
W odpowiedzi z 24 lipca 1920 r. Stalin jako komisarz polityczny Frontu Potudniowo-Zachodniego obiecywał Leninowi zdobycie Lwowa i pobicie Polaków najpóźniej w ciągu 7 dni. W depeszy Stalina z frontu wojny do Lenina w Moskwie czytamy dosłownie m.in.: „Teraz, kiedy mamy Komintern, pokonaną Polskę i mniej czy bardziej przyzwoitą Armię Czerwoną(…)byłoby grzechem nie pobudzić rewolucji we Włoszech.(…)Należy postawić kwestię organizacji powstania we Włoszech i w takich jeszcze nie okrzepłych państwach, jak Węgry, Czechy (Rumunię przyjdzie rozbić).(…)Najkrócej mówiąc: trzeba podnieść kotwicę i puścić się w drogę, póki imperializm nie zdążył jako tako podreperować swojej rozwalającej się fury”.
Ta wymiana depesz pomiędzy Leninem a Stalinem pokazuje zmianę strategicznych planów i celów komunistycznej Rosji.
Był to faktycznie pilny rozkaz i decyzja rządu Rosji sowieckiej poszerzająca pierwotne plany podboju Europy Zachodniej o Europę Południową. Miał to być podbój porównywalny jedynie z najazdami fanatycznych hord islamu na Europę w średniowieczu. „Lenin to nowoczesny potwór bez porównania bardziej niebezpieczny niż Mahomet lub Dżyngis-chan” – charakteryzował wówczas komunistycznego dyktatora wielki włoski pisarz Curzio Malaparte.
Lenin równie otwarcie głosił, iż… we wszystkich krajach świata rewolucja dojrzewa już nie z dnia na dzień, ale z godziny na godzinę. Rozwinięciem tych imperialnych idei było bardzo konkretne główne hasło prących na Warszawę dywizji sowieckich: „Naprzód na Zachód – przez trupa Polski do serca Europy!”.
Zaś wódz sił sowieckich pod Warszawą, późniejszy marszałek Michaił Tuchaczewski, zachęcał dowódców kozackiej kawalerii do walki z Polakami: „Nim minie lato, a przemkniecie ze stukotem kopyt ulicami Paryża”.
4 lipca 1920 r. rozpoczęła się wielka ofensywa bolszewicka na całym Froncie Zachodnim – od granicy z Łotwą aż do błot poleskich. Historycznym dokumentem jest rozkaz marszałka Tuchaczewskiego do podległych mu wojsk. Rozkaz nie budzi wątpliwości, jakie były cele strategiczne agresji sowieckiej: „Na Zachód!!!
Rozkaz do oddziałów Frontu Zachodniego Nr 1423/Smoleńsk, 2 lipca 1920.
Żołnierze Armii Czerwonej! Nadszedł czas rozrachunku. Armia Czerwonego Sztandaru oraz armia drapieżnego Białego Orła stanęły naprzeciw siebie przed bojem na śmierć i życie. Przez trupa Białej Polski prowadzi droga ku ogólnoświatowej pożodze. Na naszych bagnetach przyniesiemy szczęście i pokój masom pracującym. Na Zachód!!! Wybiła godzina natarcia. Na Wilno, Mińsk i Warszawę! Naprzód Marsz!
Dowódca naczelny Frontu Zachodniego, Tuchaczewski”.
Powyższy rozkaz miał charakter polityczny. Inne rozkazy obiecywały sołdatom milionowej Armii Czerwonej bogate łupy w zdobywanych miastach Polski i Europy. Obiecywano m.in. „sławną z bogactw Warszawę (!) i zachęcano wprost do rabunków i do korzyści z polskich łupów, a także gwałtów na polskich kobietach. Kiedy 10-11 sierpnia 1920 r. dywizje Frontu Zachodniego dotarły do Wisły, Lenin mobilizował Tuchaczewskiego w związku z przeniesieniem dwóch dywizji rezerwowych z Piotrogrodu na polski front. Lenin pisał: „Jeżeli z punktu widzenia strategicznego jest to możliwe, to z politycznego dobicie Polski jest sprawą arcyważną”.

15 sierpnia 1920 r.

Od początku sierpnia z wieży zegarowej Zamku Królewskiego położonego tuż nad Wisłą, z wieży katedry, z wież kościołów położonych na Starym Mieście widać było w krytycznych dla Polski dniach nadciągające od wschodu oddziały Armii Czerwonej, huk armat i dymy toczącej się pod Radzyminem krwawej bitwy z bolszewickim najeźdźcą. Szef Sztabu Generalnego generał Tadeusz Rozwadowski notował w lipcu 1920 r.: „Czułem dobrze, że tylko na siebie samych liczyć możemy, a umacniała mnie w tym przekonaniu jeszcze przestroga angielskiego marszałka Wilsona, ówczesnego szefa Sztabu Wielkobrytyjskiego, który wówczas na konferencji w Spa wypowiedział do mnie na pożegnanie te stanowcze słowa: „Nie liczcie tylko na jakąkolwiek interwencję dyplomatyczną lub inną. Sowiety postanowiły zagładę Polski i jestem dokładnie poinformowany, że bezwzględnie wszelkimi siłami do tego dążą i przez nikogo powstrzymać się nie dadzą. My wszyscy pomóc wam realnie po wojnie światowej nie możemy, a gdybyśmy nawet mieli odpowiednie siły do dyspozycji, to i tak na czas przerzucić ich do Polski nie zdołalibyśmy. Więc przyszłość wasza cała w waszym własnym tylko ręku, a jeśli sami zwyciężyć nie potraficie, to zginiecie niechybnie””.
5 sierpnia 1920 r., gdy Armia Sowiecka zajęła już połowę Polski i dotarła do Wisły, Ojciec Święty Benedykt XV wezwał do modlitw biskupów z wszystkich krajów Europy, ponieważ stwierdził w swym przesłaniu: „Obecnie chodzi o rzeczy najważniejsze: Obecnie jest w niebezpieczeństwie nie tylko istnienie narodowe Polski, lecz całej Europie grożą okropności nowej wojny. Nie tylko więc miłość do Polski, ale miłość dla Europy całej każe nam pragnąć połączenia się z nami wszystkich wiernych w błaganiu Najwyższego, aby za orędownictwem Najświętszej Dziewicy Opiekunki Polski zechciał oszczędzić Narodowi Polskiemu tej ostatecznej klęski oraz by raczył odwrócić tę nową plagę od wycieńczonej przez upływ krwi Europy”.
Miesiąc później, 8 września 1920 r., już po historycznej Victorii Polskiej w bitwie nad Wisłą, Papież pisał w specjalnym liście do polskich biskupów: „Nigdy nie wątpiliśmy, że Bóg będzie przy Polakach, którzy tak świetnie w ciągu wieków religii się zasługiwali, a zapowiedzieliśmy publicznie obchody błagalne wtenczas, kiedy prawie powszechnie o ocaleniu Polski zrozpaczono, a wrogowie też ilością i powodzeniem odurzeni, to między sobą bluźniercze pytanie stawiali: „Gdzie jest Bóg ich?”. I oto wynik wojny naocznie wykazał, że „jest Bóg wśród Izraela””.
Józef Piłsudski postanowił stoczyć decydującą bitwę na obszarze między Bugiem i Wisłą. Doradcy francuscy sugerowali wykonanie lokalnego przeciwnatarcia na Mińsk Mazowiecki, które odepchnęłoby Armię Czerwoną spod Warszawy i dało czas na rokowania. Wątpili, aby Wojsko Polskie po 600-kilometrowym odwrocie było zdolne do kontrofensywy w wielkim stylu. Piłsudski uważał plan francuski za półśrodek. Chciał rozbić przeciwnika i wierzył w możliwości polskiego żołnierza.
Na początku sierpnia 1920 r. klęska Polski wydawała się nieunikniona. Odwrót Wojska Polskiego przekształcił się nieomal w panikę. Polityczno-militarnej wizji obrony wolności Polski nie miał nikt. W uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, czyli w polskiej tradycji w dzień Matki Bożej Zielnej – 15 sierpnia 1920 r., Wojsko Polskie ruszyło do uderzenia na Armię Czerwoną. Jej dywizje pewne były już pokonania Polaków, zdobycia Warszawy oraz dalszego marszu na Berlin, Paryż i inne stolice Europy, według strategicznych planów podboju i dyrektyw rządu Rosji sowieckiej. W Bitwie Warszawskiej 1920 r., zwanej też Cudem nad Wisłą oraz Bitwą nad Wisłą, Wojsko Polskie na czele ze zwycięskim wodzem Marszałkiem Józefem Piłsudskim zatrzymało i zwyciężyło milionową nawałę Armii Czerwonej i uratowało nie tylko Polskę, ale i całą Europę przed niewolą oraz wprowadzeniem zbrodniczego sowieckiego totalitaryzmu i systemu komunistycznego. Było to nawiązanie do najwspanialszych tradycji Rzeczypospolitej, kiedy to Polska nazywana była powszechnie w krajach Zachodu przedmurzem chrześcijaństwa albo przedmurzem Europy, co było wówczas równoznaczne. Tak jak przed wiekami, w 1920 r. na terytorium Rzeczypospolitej toczyła się w rzeczywistości bitwa o losy Europy.

Przeciw imperium zła

Pomimo druzgocącej klęski nad Wisłą w sierpniu 1920 r. Rosja sowiecka nie zrezygnowała z planów agresji na Polskę i Europę. W latach 1939-1945 plany te zrealizował odnośnie do połowy kontynentu Stalin. Natomiast strategiczne i geopolityczne plany opanowania Europy Zachodniej aż po Atlantyk mieli komunistyczni władcy Kremla aż do upadku Związku Sowieckiego w 1991 roku. Nawiązuje do tego Jan Paweł II w swym słynnym przesłaniu „Pamięć i tożsamość”. Ojciec Święty pisze dosłownie tak: „Już wtedy w 1920 roku wydawało się, że komuniści podbiją Polskę i pójdą dalej do Europy Zachodniej, że zawojują świat. W rzeczywistości wówczas do tego nie doszło. Cud nad Wisłą, zwycięstwo marszałka Piłsudskiego w bitwie z Armią Czerwoną, zatrzymało te sowieckie zakusy. Po zwycięstwie w II wojnie światowej nad faszyzmem komuniści z całym impetem szli znowu na podbój świata, a w każdym razie Europy.(…)Już jako papież usłyszałem to z ust jednego z wybitnych polityków europejskich. Powiedział: „Jeżeli komunizm sowiecki pójdzie na Zachód, my nie będziemy w stanie się obronić. Nie ma siły, która by nas zmobilizowała do takiej obrony””.
A Polacy mieli taką siłę. Komunistyczne plany podboju lat 1970-1990 zmodernizowano pod względem technologii militarnej, zwłaszcza broni atomowej. Ale ich istota w drugiej połowie XX wieku była taka sama jak w 1920 r. – agresja i podbój Europy. Literacką wizję tych zamiarów nakreślił wielki rosyjski pisarz Aleksander Sołżenicyn, opisując, jak Stalin na Kremlu w 1952 r. rozmyśla nad podjęciem decyzji o agresji: „Najprostsza droga do zwycięstwa wszechświatowego komunizmu prowadzi przez III Wojnę Światową: najprzód trzeba zjednoczyć cały świat i dopiero wtedy budować sobie komunizm. Inne drogi są zanadto zawiłe. Już nie trzeba więcej żadnych rewolucji! Z linii Łaby – przemaszerować od razu w stronę Kanału. Francja rozsypie się jak kawał próchna (francuscy komuniści już pomogą), Pireneje – wziąć szturmem z rozbiegu. Blitzkrieg – to awantura, ma się rozumieć, ale bez błyskawicznej kampanii nie można się obejść. Wystartujemy, kiedy bomb atomowych będziemy mieli, ile trzeba i kiedy zaplecze będzie wyczyszczone jak należy”.
Przez cały okres PRL komunistyczna propaganda, cenzura, a nawet MSW i SB albo głosiły kłamstwa, albo zakazywały pisania i głoszenia prawdy o historycznym zwycięstwie Polski i Polaków nad agresją Rosji na Europę w 1920 roku. Znamiennie przypomniał to Ojciec Święty Jan Paweł II: „O wielkim Cudzie nad Wisłą przez całe lata trwała zmowa milczenia. Dlatego opatrzność Boża niejako nakłada dzisiaj obowiązek podtrzymywania pamięci tego wielkiego wydarzenia w dziejach naszego narodu i całej Europy, jakie miało miejsce po wschodniej stronie Warszawy”.

Victoria Polska

Dzień 15 sierpnia to zupełnie wyjątkowa data nie tylko w polskim kalendarzu, ale co więcej – to zupełnie bezprecedensowe święto w skali globalnej. Nie ma kraju na świecie, aby w jednym dniu jednocześnie było święto kościelne, maryjne, wojskowe i państwowe. Jednocześnie! A w Polsce jest – właśnie, aby uczcić i upamiętnić bezprecedensowe zwycięstwo Polaków i polskiego oręża nad agresją komunistycznej Rosji na Polskę i Europę. To wiekopomne zwycięstwo zasługuje, aby nazwać je Victorią Polską 1920 roku. W bitwie pod Grunwaldem 1410 roku brali udział Litwini, Czesi, Rusini i Tatarzy. Bitwa pod Wiedniem 1683, zwana Victorią Wiedeńską, była zwycięstwem narodów chrześcijańskiej Europy nad nawałą islamu. Decydującą rolę odegrał wtedy wódz całej chrześcijańskiej Europy Jan III Sobieski i polskie chorągwie, ale nie można tej bitwy nazywać wyłącznie Victorią Polską. Natomiast uratowanie Polski i Europy przed nawałą Armii Czerwonej było absolutnie wielkim i wyłącznie polskim zwycięstwem – wiekopomną Victorią Polską. I jeżeli my sami nie będziemy tak nazywać największego z naszych zwycięstw w całej tysiącletniej historii, to któż w Europie je tak określi?!
Za rok 15 sierpnia przypada okrągła 90. rocznica Victorii Polskiej. Co Państwo sądzą, abyśmy w ciągu tego roku wspólnie wypromowali nazwę i określenie Victoria Polska? Zasługujemy na to określenie zwycięstwa, zasługuje na to bohaterski obrońca Ojczyzny z 1920 roku spoczywający w Grobie Nieznanego Żołnierza na placu Marszałka Piłsudskiego w stolicy, zasługują na to określenie wszyscy, którzy walczyli na polach chwały Rzeczypospolitej w 1920 roku.


Prof. Józef Szaniawski

Autor jest wykładowcą na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej. Jest autorem m.in. książek „Bitwa Warszawska 1920”, „Marszałek Piłsudski – w obronie Polski i Europy” oraz „Victoria Polska – Marszałek Piłsudski w obronie Europy”.
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl