„Solidarność” wielkiego przełomu

Prawdziwe i właściwe znaczenie wydarzenia, którego dwudziestą dziewiątą rocznicę obchodzimy, najlepiej wyrażają słowa wielkiego Papieża Jana Pawła II, jakie wypowiedział dziesięć lat temu na lotnisku w Rębiechowie: „W Gdańsku narodziła się „Solidarność”. Było to przełomowe wydarzenie w historii naszego Narodu, ale także w dziejach Europy. „Solidarność” otworzyła bramy wolności w krajach zniewolonych systemem totalitarnym, zburzyła mur berliński i przyczyniła się do zjednoczenia Europy rozdzielonej od czasów II wojny światowej na dwa bloki” (5 czerwca 1999 r.).

Podobnie Jan Paweł II podkreślił w encyklice „Centessimus annus” z 1991 r.: „Wydawało się, że porządkiem europejskim, który wyłonił się z II wojny światowej i został usankcjonowany przez „układy jałtańskie”, mogła wstrząsnąć kolejna wojna. Tymczasem został on przezwyciężony wysiłkiem ludzi, którzy nie uciekali się do przemocy, zaś odmawiając konsekwentnie ustąpienia przed potęgą siły, zawsze umieli znaleźć skuteczne formy świadczenia o prawdzie. Taka postawa rozbiła przeciwnika, gdyż przemoc musi się zawsze usprawiedliwiać kłamstwem i przybierać fałszywe pozory obrony jakiegoś prawa czy odpowiedzialności za czyjąś groźbę.(…)Ludzie nauczyli się walczyć o sprawiedliwość bez uciekania się do przemocy” (CA n. 23).

Wojna z własnym narodem
Kilkadziesiąt lat życia Polaków w państwie totalitarnym służyło osłabieniu człowieka oraz aktywności Kościoła, a nawet zniszczeniu go lub przynajmniej podporządkowaniu, względnie uczynieniu z niego narzędzia aparatu ideologicznego. Próba zbudowania świata bez Boga skończyła się stworzeniem nieludzkiego systemu, w którym istniała jedna oficjalna i bezbożna ideologia państwowa, do jakiej musiał się stosować każdy obywatel. Systemu, w którym działała jedna komunistyczna partia posiadająca monopol na władzę, pieniądze i media oraz terrorystyczny system kontroli policyjnej nad całym społeczeństwem. Aparat państwa tępił wszelkie przejawy samodzielności w działaniu i każdą wolną myśl. Ciągle szukał urojonego „wroga ludu”, prowadząc nieustanną wojnę z własnym narodem przy pomocy tajnej policji, wszechobecnego szpiegostwa i donosicielstwa. Wszyscy czuli się stale nadzorowani, jakby państwo było jednym wielkim więzieniem dla Narodu. Wrogiem systemu totalitarnego mógł stać się każdy, kto ośmielił się mu sprzeciwić. Państwo było tak upojone władzą, że człowiek znajdujący się na niższym szczeblu drabiny społecznej w ogóle się nie liczył. Był to system despotyzmu socjalistycznego, kastokratycznego i biurokratycznego, którego motorem jest rewolucjonizm totalitarny burzący cały dotychczasowy porządek. Spowodował bardzo wiele zbrodni, cierpień nie tylko fizycznych, ale także moralnych i duchowych.

Bezkrwawy bój
„Nie możemy iść dalej naprzód drogą wzajemnego zniszczenia i zbiorowego samozniszczenia” – mówił Ojciec Święty Jan Paweł II w Gdyni w 1987 roku. Świat nie może zapomnieć, że powstanie i zwycięstwo „Solidarności”, wolne od gwałtu i przemocy, przyniosło Polsce, Europie i światu rozwiązanie nabrzmiałych konfliktów na drodze dialogu i merytorycznych racji, zawsze w trosce o wspólne dobro Narodu. Był to też duży krok w kierunku budowania demokracji i powolnego uniezależniania się od wpływów systemu sowieckiego.
W wyniku strajków sierpniowych już we wrześniu 1980 r. zaczęły błyskawicznie powstawać struktury niezależnych związków zawodowych. 17 września przedstawiciele komitetów związkowych z całego kraju spotkali się w Gdańsku, aby zadecydować o nadaniu ruchowi solidarnościowemu form organizacyjnych. Utworzono jeden ogólnokrajowy Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, zarejestrowany w sądzie 10 listopada 1980 roku. Liczba członków związku szybko wzrosła do dziesięciu milionów. Podobnie powstał NSZZ RI „Solidarność”, który od początku popierał i wspomagał ks. abp Ignacy Tokarczuk. W homiliach domagał się od władz poszanowania praw ludzi pracujących, swobody wyrażania poglądów, bronił prześladowanych robotników i rolników.
Wraz z kapelanem „Solidarności” księdzem Jerzym Popiełuszką wiele osób duchownych popierało strajkujących stoczniowców. Ogłaszali modlitwy, sprawowali Msze Święte w każdym miesiącu w intencji Ojczyzny, „Solidarności” i Narodu. Winą za kryzys ekonomiczny obciążali komunistyczne władze, które nie tylko pogrążyły cały kraj w chaosie, ale też nie szukały dróg wyjścia z niego. Wszyscy ci duchowni domagali się utworzenia niezależnych związków zawodowych, troszczyli się o chrześcijańską formację ich członków. Moralna i religijna motywacja w tym bezkrwawym boju jednoczyła wszystkich w czasie strajków, podpisywania sierpniowych porozumień i w trakcie tworzenia NSZZ „Solidarność”.

Solidarni przeciw przemocy

Polacy poczuli, że są narodem solidarnych, zwłaszcza wtedy, gdy miliony rodaków uczestniczyły w pielgrzymkach Papieża Jana Pawła II po polskiej ziemi. Czuliśmy się wtedy wolni. Papieskie słowa wyzwalały w nas odwagę, pewność, stałość, dawały duchowe moce do zmagań o życie w prawdzie, wolności i solidarności. Ojciec Święty zapewniał nas: „Codziennie modlę się za was, za moją Ojczyznę i modlę się za ludzi pracy, i modlę się za to szczególne dziedzictwo „Solidarności”(…)ażeby życie ludzkie przez pracę uczynić bardziej ludzkim i bardziej godnym człowieka, ażeby przez to „odnowić oblicze ziemi”, naszej polskiej ziemi. Tak modliłem się już w pierwszej pielgrzymce na placu Zwycięstwa w Warszawie, prosząc Ducha Świętego, aby zstąpił i odnowił oblicze polskiej ziemi”. Ojciec Święty dziękował ludziom pracy – „żeście podjęli trudną pracę nad pracą, żeście podjęli szlachetną walkę, zmaganie się o godność ludzkiej pracy” (Jan Paweł II, Homilia do ludzi pracy, 12 czerwca 1987 r.).
Pielgrzymki umiłowanego Papieża do Polski przyczyniły się nie tylko do powstania i rozwoju „Solidarności”, ale także do rozpadu komunistycznego imperium zła, do budowania kraju, w którym godność, praca i solidarność pozostaną na zawsze wielkim wyzwaniem dla Polaków. Jan Paweł II uczynił „Solidarność” propozycją nowej kultury ducha, zgodną z chrześcijańską wizją człowieka, zdolną do pokonywania totalitarnych zapędów poprzez walkę bez przemocy. Dostrzegamy nie tylko duchowe przywództwo Jana Pawła II wobec ruchu „Solidarność”, ale i wpływ „Solidarności” na rozwój społecznego nauczania Kościoła. „Początkiem wszelkiej solidarności jest solidarność Boga z człowiekiem, w której Bóg daje siebie człowiekowi. Solidarność płynie dziś szeroką falą poprzez cały świat, który rozumie, że nie możemy żyć według zasady: wszyscy przeciw wszystkim, ale tylko według zasady: wszyscy z wszystkimi i wszyscy dla wszystkich” (Gdynia, 11 czerwca 1987 r.).

W obronie godności człowieka

„Solidarność” była jedną z naczelnych idei papieskiego nauczania o człowieku, który tylko w Chrystusie poznaje i rozumie siebie. Jan Paweł II zawsze odwoływał się do ludzkiego wymiaru chrześcijaństwa w dialogu ze współczesną kulturą wrażliwą na humanistyczny wątek godności człowieka i jego praw.
Równocześnie Ojciec Święty podważał laicką wykładnię humanizmu, wywodzącą się z ducha oświecenia, która zakłada samowystarczalność człowieka i postuluje, by „żyć, jakby Boga nie było”. Przekonywał, że humanizm oświeceniowy i pochodzący od niego humanizm komunistyczny nie jest prawdziwym humanizmem, nie może wyzwolić człowieka z alienacji, bo sam stanowi najgłębsze jej źródło, będąc fundamentalnym zaprzeczeniem prawdy o człowieku. Chrześcijańska wrażliwość na humanistyczny wątek godności człowieka i jego praw wyraża się przede wszystkim w trosce o życie człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci, w trosce o wszystkich pokrzywdzonych i najsłabszych, zwłaszcza tych, którzy nie potrafią się bronić, w wołaniu o chleb dla wszystkich, którzy go nie mają, w ten sposób wypełniając nakaz: „jeden drugiego brzemiona noście”, jak też: „cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci najmniejszych, Mnieście uczynili”.
Nie miejsce tu i czas na przypomnienie choćby podstawowych zasad papieskiego nauczania o solidarności. Wystarczy tylko przytoczyć najczęściej powtarzane wskazania: „Praca nie może być towarem, bo jest to praca człowieka, który nigdy nie może być towarem, przedmiotem, ale zawsze jest podmiotem, osobą. Jako osoba nie jest tylko wykonawcą, ale współtwórcą dzieła, które powstaje na warsztacie pracy, a zatem ma prawo stanowić o warsztacie pracy. Ma prawo do pracowniczej samorządności, do niezależnych samorządnych związków zawodowych. Niech solidarność weźmie górę nad niepohamowaną żądzą zysku i nad stosowaniem tych zasad rynku, które nie biorą pod uwagę niezbywalnych praw ludzkich” (Gdynia, 11 czerwca 1987 r.). Dziś z pewnością Ojciec Święty Jan Paweł II solidaryzowałby się ze stoczniowcami, którzy nie mają pracy i płacy, którzy nie chcą zasilać rzeszy bezrobotnych, których rządzący oszukują i okradają, a likwidując stocznie, niszczą miejsca pracy z takim trudem tworzone przez dziesiątki lat. Dziś rządzący nawet nie chcą prowadzić dialogu społecznego ze związkowcami i lekceważą kolebkę „Solidarności” oraz naukę Jana Pawła II.

Nie ma demokracji bez solidarności
Po dwudziestu dziewięciu latach „Solidarność” jest ta sama, co wtedy, ale nie jest taka sama, jak wtedy, bo i Polska nie jest taka sama. Dawniej przemoc wobec uczciwych Polaków stosowali ludzie aparatu represji, dziś czynią to poprzez media, które linczują i terroryzują ludzi o prawym sumieniu. Odbiera się im dobre imię kpinami, kłamstwami i szyderstwem. Cenzurę zamienili na poprawność polityczną, nie dopuścili do uczciwej lustracji i dekomunizacji. Coraz wyraźniej widać słabość funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości, którzy bardzo wstydliwie stawiają przed nim postkomunistów i liberałów. Bardziej pilnują interesów oskarżonych niż ich ofiar. Pozostałości komunizmu są nadal bardzo wyraźne, choćby w przywilejach, jakimi cieszą się dziś ludzie aparatu ucisku z przeszłości.
Chociaż Sierpień „80 przyczynił się do obalenia komunizmu, jednak dziedzictwo komunizmu jest nadal obecne i groźne jak niewypały powojenne. Podczas strajków sierpniowych w 1980 r. ludzie bali się, ale czy dziś robotnicy nie boją się, że mogą stracić pracę? Mocno brzmią nam w uszach głosy tysięcy pracowników wielu zakładów pracy zagrożonych upadkiem, protestujących przeciw łamaniu praw pracowniczych i związkowych. Nadal upominają się o godną pracę, o godną płacę i emeryturę, o prawo do godnego życia w swym ojczystym domu. Ciągle przemilcza się uprawnienia byłego aparatu ucisku i wyzysku, partyjnego aparatu represji, a równocześnie nagłaśnia się rzekome przywileje emerytów czy rolników. Znowu w wielu zakładach pracy usiłuje się osłabiać pozycję związków zawodowych broniących miejsc pracy, zakładów pracy, zatrudnienia i płac pracowniczych. Obserwujemy próby wprowadzenia przez media totalnego zamętu, chaosu, aby zatrzeć granice między dobrem a złem, między prawdą a kłamstwem. Normalnością mają być fałszywe ideologie moralne i historyczne mity wyrosłe w cieniu niewoli, jako skutek kajdan duchowych. Ileż młodych ludzi usiłuje organizować tzw. własny biznes, nie mając pojęcia, jak trzeba podejść do drugiego człowieka, jak go traktować i jak z nim, a nie przeciw niemu, budować. Znowu trzeba przekonywać do solidarności, do wspólnoty i do etycznych zachowań. Ileż heroizmu zostało zmarnowane. Ileż bohaterstwa poszło wniwecz. Ileż złośliwości zadano tym, którzy próbowali „zedrzeć zabliźnioną błonę obłudy i podłości”, jak pisał Stefan Żeromski.
Nie tylko wolność, ale i solidarność raz zdobytą ciągle musimy zdobywać, bo inaczej będzie pogłębiać się proces jej rozkładu i dezintegracji, stagnacji i obojętności. Na początku istnienia „Solidarności” większość społeczeństwa utożsamiała się ze związkiem i to dawało wszystkim poczucie więzi i mocy. Potem osoby, które wywodzą się z „Solidarności”, a teraz rządzą, zaczęły odsuwać się od niej i teraz robią wszystko, aby ją osłabić i znieważyć.
„Solidarność” nie jest dziś siłą polityczną, ale związkiem zawodowym odwołującym się do wartości chrześcijańskich nie po to, jak to było zwłaszcza w czasach AWS, aby walczyć o zdobycie władzy, ale po to, by chronić prawa pracowników i dbać o dobro wspólne. „Solidarność” dziś płaci i płacze za grzechy popełnione w przeszłości, gdy była wykorzystywana do uwiarygodniania złych polityków, fałszywych reform, gdy dała się wciągnąć w gry polityczne i z politykami przyczyniała się do złodziejskich przekształceń gospodarczych, których efektem jest utrata pracy zmuszająca pracowników do szukania zatrudnienia u obcych zamiast u siebie, spychająca całe rodziny, a zwłaszcza dzieci, w sferę ubóstwa, największego w UE (w Polsce aż 90 proc. rodzin wielodzietnych żyje poniżej minimum socjalnego). Wydatki państwa na cele społeczne są w Polsce najniższe w całej Unii, za to socjalne wydatki w największym stopniu finansują najbiedniejsi, płacąc 18-procentowe podatki, a resztę pieniędzy wydając na towary już opodatkowane.
29. rocznica Porozumień Gdańskich i powstania NSZZ „Solidarność” pozwala nam zauważyć, że nie tylko w przeszłości, ale także dziś przed „Solidarnością” w Polsce, ale także w całej Europie, stoją bardzo ważne zadania. W „Solidarności” widzimy przyszłość, zwłaszcza teraz, w dobie kryzysu, w jaki zapędziła świat doktryna neoliberalna, która okazała się niewydolna w rozwiązywaniu problemów społecznych. Po upadku komunizmu rozpoczął się kryzys demokracji zachodnich. W jego centrum stoi problem przymierza demokracji z relatywizmem, w którym wszystko jest względne i chwiejne. Ten sojusz trzeba zastąpić przymierzem demokracji z solidarnością, kompromis interesów – zgodą na prawdę, na której można budować przyszłość dobrą, piękną i solidarną.


Ks. bp Edward Frankowski


drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl