Pucz fiskalny
Z dr. Krzysztofem Kawęckim, wiceprzewodniczącym Prawicy
Rzeczypospolitej, rozmawia Maciej Walaszczyk.
Pikietowaliście przed siedzibą Ministerstwa Spraw Zagranicznych
przeciwko przyjęciu paktu fiskalnego. Dlaczego uważa Pan, że rząd wykorzysta
Euro 2012 jako parawan do przeforsowania paktu fiskalnego w Polsce?
– Istnieje niebezpieczeństwo, że ten czas zostanie wykorzystany do
przeprowadzenia "puczu fiskalnego". Rząd Tuska apeluje o to, by w czasie
mistrzostw nie było żadnych protestów, a my apelujemy, by w takim razie rząd
wstrzymał się w tym czasie z głosowaniem nad tą sprawą. By mistrzostw nie
wykorzystał, jak to określił Marek Jurek, jako parawanu do niekonstytucyjnego
przeforsowania paktu fiskalnego.
Dlaczego pucz fiskalny? Chodzi o korzystanie przez większość sejmową z
art. 89 Konstytucji i ratyfikowanie tej umowy zwykłą większością głosów?
– Tak. Są tylko dwie legalne drogi, na których rząd może ubiegać się o
ratyfikację paktu: 2/3 głosów w Sejmie i w Senacie albo referendum. Innej
legalnej drogi nie ma. Tymczasem komisje sejmowe przyjęły tryb ratyfikacji w
formie niekonstytucyjnej, jak to nazwaliśmy "puczu". Zdecydowały bowiem, że będą
ratyfikować ten Traktat o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii
Gospodarczej i Monetarnej, który przekazuje kompetencje władzy państwowej
organom międzynarodowym i jest jedną z umów integracyjnych, jedynie zwykłą
większością sejmową.
Rozumiem, że mimo wszystko liczycie także na reakcję prezydenta, który
konstytucyjnie jest zobowiązany czuwać nad przestrzeganiem Konstytucji?
Będziecie apelować w tej sprawie?
– Wszystkie działania są potrzebne, choć obserwując wystąpienia i działania
prezydenta, nasza wiara w niego jest oczywiście ograniczona. Zwrócimy się
oczywiście do wszystkich środowisk, które stoją na straży polskiego interesu
narodowego, by podjęły obywatelską akcję w tym kierunku. Najlepszym rozwiązaniem
jest rozpisanie referendum.
Dlaczego krytykujecie włączanie Polski do tego nowego mechanizmu
unijnego?
– Należy oczywiście zejść z przyjętej przez rząd drogi, ponieważ nie należymy do
strefy euro. Na razie nie będzie on nas dotyczył, jednak ratyfikacja przez
Polskę paktu fiskalnego to próba stworzenia faktów dokonanych i stworzenie
sytuacji wymuszającej na nas włączenie się do strefy euro. To próba przesądzenia
o konieczności likwidacji narodowej waluty w dyskretny sposób.
Ale jak Polska miałaby wprowadzić euro, skoro się zadłuża i nie spełnia
żadnych warunków finansowych do podjęcia się takiego zobowiązania? Tymczasem
pakt fiskalny ma narzucić ostrą dyscyplinę finansową i budżetową oraz kontrolę
zewnętrzną?
– Jeśli chodzi o rozwiązania krajowe, a więc konstytucyjny limit państwowego
długu publicznego, to z pewnością wystarczą one do tego, by ograniczyć
zadłużanie się państwa i zmusić rząd do wszelkich działań na tym polu. Nie ma
więc powodu, by wprowadzać kolejne regulacje w tej sprawie, a tym bardziej, by
zmuszać Polskę do wspierania upadających gospodarek Grecji, Włoch czy Hiszpanii.
Projekt paktu fiskalnego jest bardziej pomysłem politycznym, a więc realizacją
koncepcji federalistycznych, który pozbawia państwa suwerenności i prowadzi do
budowy Stanów Zjednoczonych Europy. Poza tym upadek strefy euro bardzo
niekorzystnie odbiłby się na niemieckiej gospodarce i to w interesie tego
państwa jest, aby forsować projekt paktu fiskalnego. Dlatego Donald Tusk
realizuje w tym zakresie politykę niemiecką i jej sprzyja.
Dziękuję za rozmowę.