Przedszkolaki są upychane, gdzie popadnie

Z matką sześcioletniej Helenki z Warszawy, mającą problem z
umieszczeniem dziecka w przedszkolnej zerówce, rozmawia Anna
Ambroziak

Dlaczego wolałaby Pani umieścić dziecko w przedszkolu niż w
szkole?
– Powodów jest wiele. Moje dziecko jest z końca grudnia.
Jest malutka, bardzo drobna. O głowę niższa od innych dzieci. Poza tym nie
podoba mi się ta szkoła, do której przynależymy rejonem. Wiem, że nikt z grupy
Helenki tam nie idzie. Więc moja córka miałaby w razie przenosin zafundowaną
zmianę całej grupy. Poza tym zauważyłam, że dzieci w szkole z grup zerówkowych
są jakby pozostawione same sobie. Kiedy kończą się zajęcia, przechodzą do
świetlicy i tam przesiadują, godzinami czekając na rodziców. To tylko teoria, że
w szkole dzieci mają równie dobre warunki co w przedszkolach. Jest też jeszcze
kwestia tego, że taka zmiana dla dziecka to duży szok. Szkoła jest ogromnym
budynkiem z wieloma uczniami starszymi dużo od sześciolatków, więc jak taki
maluch może się tam odnaleźć. Nie wspominam już o groźbie przemocy ze strony
starszych uczniów.

Ma Pani problem z umieszczeniem swojej córeczki w przedszkolnej
zerówce?
– Posłanie mojej sześcioletniej córeczki do zerówki to
ustawowy obowiązek. Tymczasem na Saskiej Kępie mamy do czynienia z likwidacją
zerówek w przedszkolach, jednocześnie nie zwiększa się ilości pierwszych
klas.
Przed rodzicami jest więc trudny wybór: na ogół nie chcą oni posyłać
dzieci do pierwszej klasy, ale w tej sytuacji chyba nie będą mieli wyjścia.
Automatycznie będziemy zmuszeni posłać dziecko do pierwszej klasy. W przypadku
szkół jest rejonizacja – rodzice muszą posyłać dzieci do szkół przypisanych do
danego rejonu – tymczasem okazuje się, że niektóre z tych placówek w ogóle nie
są przygotowane na przyjęcie tak małych dzieci. Część dzieci, dla których
zabraknie miejsca w szkole rejonowej, będzie upychana w odległych placówkach w
innych częściach dzielnicy.
Są jeszcze szkoły społeczne, ale w tych nie ma
zerówek. Pisaliśmy w tej sprawie do władz dzielnicy – do tej pory nie mamy
odzewu. Wprawdzie pozostają zerówki w szkołach prywatnych, ale umieszczenie tam
dziecka to zbyt wielkie koszta. Poza tym oglądaliśmy te szkoły, które wskazał
nam Urząd Praga Południe: naszym zdaniem nie ma tam warunków dla sześciolatków!
Na dziedzińcu jednej z nich są na przykład ławki z betonu, na których dzieci
mogą sobie zrobić krzywdę. Trzeba pamiętać, że sześciolatki nie są jeszcze w
pełni samodzielne: kto im pomoże zapiąć kurtkę czy zasznurować buty, jeżeli
nauczycieli brak! W przedszkolu jest pani, nastawiona z reguły bardzo
opiekuńczo, jest plac zabaw, gdzie dziecko może spędzić kilka godzin, a przede
wszystkim nie ma takiej rozpiętości wiekowej!

Spotkała się Pani z jakąkolwiek zachętą ze strony MEN czy władz
szkół, by posyłać dzieci do pierwszej klasy?

– Mamy z tym do
czynienia cały czas. Są organizowane jakieś spotkania z paniami z ministerstwa i
psychologami, którzy opowiadają w superlatywach, jak to dobrze by było, gdyby
dziecko poszło od razu do pierwszej klasy! Przekonuje się nas, że dzieci nauczą
się czytać i pisać – my, jako rodzice, nie podważamy tego faktu! Tyle że tak
małe dziecko nie jest w stanie wysiedzieć w ławce, musi mieć zapewnioną
przestrzeń do biegania. A szkoła tego nie zapewnia.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl